[13] Małe, ale przydatne

2.5K 174 66
                                    

Merlin P.O.V

Pędziłam na tytanie w stronę mojej kryjówki. Niestety, ale żołnierze zmusili mnie do zmiany mojego planu czego się nie spodziewałam. Ogłuszyłam rudzielca, więc na jakiś czas nie powinnam mieć z nią problemu. Wnioskuje, że oddziały się wycofały, jednak przyjadą gdy odzyskają siły. Niestety jest aż 60% szansy, że znajdą miejsce w którym się znajduję. Zastanawia mnie też, gdzie jest Carey. Z nimi? A może czeka w mojej kryjówce? Jestem pewna, że nie spisuje przeciwko mnie, zbytnio się mnie boi by mi coś zrobić. I tak po 10 minutach jazdy, dojechałam na miejsce. Wzięłam Rossel na ręce i zaniosłam do kryjówki, by przywiązać ją do jednej z wielu drewnianych belek. Gdy skończyłam zawiązywać mocny supeł i stałam przyglądając się twarzy porwanej dziewczyny, poczułam dziwne przeczucie. Przeczucie zmieszane z znajomym zapachem i cichymi odgłosami przemieszczającego się człowieka. Tak, to on. Dosłownie dwie sekundy później, nad moją głową znajdował się wbity w drewnianą belkę nóż. Odwróciłam się do stojącego za mną Carey'em po czym rzuciłam mu znudzone spojrzenie i wyciągnęłam wbity nóż.

- Cela to ty nie masz. - powiedziałam patrząc na niego ze znudzeniem. 

Ten tylko uśmiechnął się na ten swój dziwny sposób i zaczął się do mnie zbliżać. 

- Plan nie wypalił? - zapytał kpiąco.

- To była tylko jego część. Zostałam zmuszona wprowadzić niewielkie zmiany, gdyż ktoś nie raczył mi pomóc. - mówiąc to skrzyżowałam ręce na piersi. 

- A miałem? - powiedział dodając do tego śmiech.

- Myślałam, że coś do mnie czujesz i wiesz, pomożesz mi...

- Bo tak jest Merlin. 

Wiedziałam to. To co do mnie czuję jest jedynym z powodów, dlaczego by mnie nie skrzywdził. Nie obchodzi mnie co do mnie czuję, ja nikogo nie kocham. Dlatego mam głęboko gdzieś jego uczucia. Wygląda na takiego idiotę, gdy myśli, że ma u mnie jakiekolwiek szanse. 

- Nie sądzę Jack. Słyszałam, że podobno gdy kogoś kochasz to na tej osobie ci zależy. Wtedy pomaga się tej osobie gdy tego potrzebuję, dbasz by nic się jej nie stało.

Carey nie odpowiedział tylko się mnie przyglądał ze zdziwieniem.

- Nie pomogłeś gdy ciebie potrzebowałam. Wszystko jest jasne. 

- Bo tego nie wyczułem! Wiedziałem, że sobie poradzisz. Po prostu wierze w twoje umiejętności. - starał się bronić.

- A ten kurdupel jakoś wyczuł, że jego partnerka jest w potrzebie! A jest jednym z najlepszych żołnierzy.

Carey się trochę zmartwił. Widocznie skończyły mu się argumenty. Pff, niech czuję się winny. Mnie to niezbyt obchodzi. Ignorując chłopaka, podeszłam do stolika i zaczęłam przeglądać mapy. 

Godzinę później...

Czytałam jedną z książek dla zabicia czasu. Mówi ona o świecie poza murami. O tym, że w oddali znajdują się ogromne baseny z wodą, która jest słona, albo o miejscach o gigantycznych zasobach piasku. Czytając ją, czuję jakbym czytała jakąś fantastykę. Jednak doskonale wiedziałam, że jest ona oparta na faktach. Nie pamiętam skąd dokładnie mam tę książkę, ale towarzyszy mi od najmłodszych lat. Bardzo ją lubię. To ona jest powodem tego, dlaczego chce posiąść ogromną moc. Ponieważ gdy ją zdobędę, będę mogła poszukać tych wszystkich pięknych miejsc. Będę odizolowana od innych, zwiedzając wielki świat. Spełni się moje marzenie, które towarzyszy mi od naprawdę dawna. Ludzie stąd zawsze mnie ignorowali, za to moja rodzina robiła wszystko by stworzyć ze mnie potwora. Nienawidziłam jej za to, jednak gdyby tak pomyśleć, dzięki nim będę mogła spełnić to moje marzenie. Z zamyślenia wyrwał mnie głos Carey'a.

Attack on Titan | HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz