Levi P.O.V
Po 30 minutach drogi zorientowałem się, że moja towarzyszka zasnęła. Było już ciemno, a ona z pewnością była zmęczona, zwłaszcza dlatego, że znajduję się w takim stanie. Byliśmy w niecodziennej sytuacji, gdyż ona była dosyć ciężko ranna, a ja za to też nie byłem w niesamowitej kondycji. Udało nam się unikać tytanów, a tymi którzy się nami zainteresowali niestety ja musiałem się zająć osobiście. Po dwóch godzinach drogi byłem padnięty, dlatego znalazłem w miarę bezpieczne miejsce na odpoczynek. Cały czas kierowaliśmy się w miejsce bazy, lecz pomimo tego, nadal nie dotarliśmy na miejsce. Chociaż co się dziwić. W końcu piechotą nie jest tak prędko jak na koniach. Zdjąłem delikatnie Nathalie z klaczy po czym położyłem ją na mojej zielonej pelerynie. Przy tej czynności przez przypadek ją obudziłem.
- Levi... Zasnęłam? - zapytała sennym głosem, jednak po chwilo bardziej się rozbudziła - Stwarzałam ci problemy? Przepraszam, ja... - chciała dokończyć jednak jej przerwałem.
- Natii wszystko jest w porządku. Nie masz się o co martwić. - starałem się powiedzieć swoim codziennym tonem.
Przytaknęła głową na te słowa po czym usiadła przyglądając się wschodzącemu księżycowi. Po minucie zorientowała się co tak niedawno usłyszała, więc postanowiła się do mnie odezwać po małe wyjaśnienia...
- Czekaj no... Od kiedy to tak mnie nazywasz? Hm?
Nie widziałem jej wyrazu twarzy, ale jestem prawie pewny, że jej mina przypomina jedną z dziwnych min Hange... Zarumieniłem się lekko na te słowa, uświadamiając sobie co tak naprawdę powiedziałem parę chwil temu. Od kiedy ja się w ogóle rumienie? Potem, nie patrząc jej w oczy, odpowiedziałem...
- Wymsknęło mi się, przepraszam. Przykryj się tą peleryną bo ta noc do ciepłych raczej nie będzie należeć. - poradziłem jej.
- Czy ty specjalnie zmieniasz temat rozmowy? - zapytała z lekkim rozbawieniem w głosie.
- Pff, nie? - odpowiedziałem ponuro.
- Mhm, oczywiście... - powiedziała, po czym przykryła się zielonym materiałem. - Levi, a co z tobą? - dodała po chwili.
- W jakim sensie? - zapytałem, tym razem odwracając się w jej stronę.
- Pewnie jesteś zmęczony, w dodatku ja zabrałam ci pelerynę. Ty także powinieneś odpocząć. - mówiła podając mi moją własność.
- Nie zabrałaś... Przecież sam ci ją dałem. I nie, nie jestem zmęczony. Dzięki za troskę. Dam sobie radę, a ty odpoczywaj. - odpowiedziałem chłodno.
- Eh... No dobra, skoro nalegasz... A więc, dobranoc, Leviś.
- Le... Leviś? - zdziwiony ponownie odwróciłem się w jej stronę zastając ją zasypiającą, z lekkim uśmiechem na twarzy.
Na ten widok również się uśmiechnąłem odwracając wzrok w stronę księżyca.
- Dobranoc, Nathalie. - powiedziałem cicho wiedząc, że dziewczyna najpewniej już śpi.
Pomimo zmęczenia nie potrafiłem zasnąć, dlatego wpatrywałem się w gwiazdy. Zacząłem myśleć o różnych rzeczach. O innych... O tym, czy w ogóle nas szukają, czy stwierdzili, że sobie poradzimy... Znudzony zwykłymi gwiazdami, zacząłem się przyglądać śpiącej Nathalie. Wyglądała na swój sposób uroczo pomimo widocznych ran czy resztek krwi na ciele. No i tego rozwalonego kucyka. Zadałem sobie pytanie, kiedy to wszystko zamierza się skończyć. Tak naprawdę chciałbym w tej chwili znaleźć się z powrotem za bezpiecznymi murami, pomimo tego, że nie raz chciałem je opuścić i już nigdy do nich nie wrócić. Minuty mijały, w głębi serca martwiłem się o to, że usnę i nie obudzę się w porę, by powstrzymać atakujących tytanów. W końcu nocą nie są tak aktywni jak za dnia. Niestety nie udało mi się wytrzymać i po chwili zasnąłem.
CZYTASZ
Attack on Titan | Hope
FanficLevi x OC Zadaniem najsilniejszego żołnierza ludzkości jest walka oraz poświęcenie za swój naród. Z tym przychodzi ogromna odpowiedzialność. Nie możesz być czymś rozproszony. Dlatego Levi, nie dbał o takie rzeczy jak przyjaźń czy miłość. Swoje czuci...