[11] Plan B

3K 213 70
                                    

Julie P.O.V

Po przyjeździe na miejsce naszej tymczasowej bazy, stałam i wpatrywałam się w horyzont. Wdychałam świeże powietrze, które wydawało mi się inne od tego za murami. Czułam się niesamowicie! Mój relaks przerwał mi Jack Carey. Czego on chce? 

- Julie, mógłbym z tobą wymienić parę zdań? - zapytał z wyczuwalnym rozbawieniem w jego głosie.

Odwróciłam się do niego tak abym mogła popatrzeć mu w oczu. Przybrałam moją poważną stronę i odpowiedziałam...

- Od kiedy jesteśmy na ''ty" ? - przyznaję, nie przepadałam za nim.

- Od kiedy potrafisz zachowywać się poważnie? To do ciebie niepodobne. - rzekł z tym swoim uśmiechem. 

- Czego ty ode mnie chcesz? - nadal utrzymywałam powagę.

- Porozmawiać, chcę dowiedzieć się więcej o... tobie. Uważam, że jesteś naprawdę uroczą kobietą z niezwykłą urodą. Zawsze lubiłem dziewczyny z niebieskimi oczami. - że on niby do mnie podbija? No chyba nie.

Chwilę stałam w bezruchu nic nie odpowiadając. To może być sytuacja, którą mogę wykorzystać na naszą korzyść. Jeśli dowiem się na jego temat więcej... Co prawda będę musiała się poświęcić. No ale czego nie robi się dla dobra ludzkości? 

- Ech, niech ci będzie. Ale nie licz na to, że masz u mnie szansę. Wolę starszych. - odpowiedziałam z powagą, po czym ruszyłam w tą samą stronę co on. 

Po krótkiej chwili znaleźliśmy się w lesie. On zadawał mi coraz to inne pytania. Mam go serdecznie dość, dlaczego akurat ja zostałam skazana na tego idiotę?! Zamknęłam oczy i szłam dalej przed siebie. Pogrążyłam się w moich własnych myślach, odchodząc od tego nieprzyjemnego momentu. Jack teraz opowiadał mi historię swojego życia więc mogłam spokojnie odpłynąć w strefę spokoju. Chwilę później zdałam sobie sprawę, że nie słyszę jego głosu. Przestał opowiadać? Otworzyłam oczy. Nigdzie nie było Carey'a. Stałam sama jak palec w lesie. W dodatku nie wiem jak wrócić, super. 

Jakieś pięć sekund później moim oczom ukazała się kobieca sylwetka. Wywoływała u mnie dreszcze. Na szyi miała zawieszony wisiorek z zielonym kryształem, który z sekundy na sekundę coraz jaśniej się świecił. Jej oczy z koloru czerwonego przybrały zieloną barwę podobną do jej kryształu. Zaczęła do mnie podchodzić. Zdrętwiałam, nie mogłam się ruszyć. Byłam bezsilna. Poczułam ogromny ból w okolicach szyi a potem nastała ciemność. 

Merlin P.O.V

Siedziałam w mojej tymczasowej kryjówce z Carey'em i tą dziewczyną. Musiałam zregenerować moją moc. W końcu to dopiero zwiastun mojego planu. Przypominają mi się stare czasy, kiedy ostatnio byłam na takiej misji. Przeważnie miałam masę zgłoszeń, lecz brałam tylko te wyjątkowe. Te wyjątkowe dotyczyły osób, które w jakimś procencie zawierały w sobie nienawiść do tytanów. Uwierzcie mi, że w Jeonsie takich osób nie jest dużo i rzadko trafiają mi się takie zlecenia. Jedne osoby mają tego w sobie mniej, niektóre więcej. Ilości takiej nienawiści Nathalie Watson jest niewiele a przynajmniej tak myślę. Jednak przyczyna dlaczego wyruszyłam na tą misję jest inna. Nathalie ma dwie przyjaciółki. Julie Rossel oraz Magdalenę Dabrowską. Ta druga jest moim prawdziwym celem. Dabrowska zawiera w sobie ogromną ilość takiej nienawiści, gdy ją posiądę mogę sięgnąć niemożliwego. Los nareszcie się zaczął do mnie uśmiechać! 

- Merlinuś, mogę wiedzieć do czego nam ona potrzebna? - zapytał zirytowany szatyn. 

- Jest częścią mojego planu. Uwierz mi. Ta dziewczyna ma dowód zaufania u wielu osób. Kto by nie zaufał takiej słodkiej i uroczej dziewczynce? 

Attack on Titan | HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz