[25] Bolesna Przeszłość

1.8K 133 82
                                    

Nathalie P.O.V

Była 23.00 a my po długim tańcu staliśmy przy szwedzkim stole. Chcieliśmy coś przekąsić, a zwłaszcza Levi gdyż nie jadł nic od paru dobrych godzin. Patrzyłam na bawiącą się Julie wśród chłopaków z jej oddziału, na zawstydzoną Magdę która nadal tańczyła z Simonem, na Tarę która od dłuższego czasu rozmawiała z innymi dziewczynami z korpusu oraz na Petre która świetnie bawiła się z resztą oddziału Levi'a jak i mojego.

- Nudzi ci się? - zapytał Levi podchodząc do mnie z kawałkiem waniliowego ciasta.

- Nie zupełnie, patrzę jak towarzystwo się bawi przed tym jak opuszczą to miejsce na czas niekreślony... - powiedziałam zasmucona.

Levi objął mnie jedną ręką starając się pocieszyć. Ja za to się w niego miło wtuliłam i czulę popatrzyłam w jego oczy. Jednak potem moją uwagę przykuło ciasto na talerzu.

- Zamierasz to zjeść czy to tylko twoja ozdoba? - zapytałam.

- Miałem zamiar to zjeść ale mogę się z tobą podzielić jeśli chcesz. - odpowiedział.

- Chyba jestem zbyt zmartwiona żeby teraz jeść. - stwierdziłam po czym uwolniłam się z jego uścisku - Idę się przewietrzyć na zewnątrz. - dodałam po chwili kierując się w stronę wyjścia.

Na dworze było chłodno, no ba! Przecież nie mam na sobie żadnej marynarki ani nic. W dodatku moja suknia nie ma rękawów. Gdy zeszłam ze schodów, skręciłam kamienną ścieżką w stronę tyłów budynku. Po krótkim czasie znalazłam się w cichym, zadbanym oraz naprawdę pięknym ogrodzie. Na środku którego postawiona była ozdobna fontanna. Noc była bezchmurna ale dość chłodna, przypominała mi właśnie ten moment gdy siedziałam z Levim na dachu bazy zwiadowców. Podeszłam bliżej do fontanny po czym palcami musnęłam wodę. Popatrzyłam w gwiazdy, dziś nadal najwyraźniej było widać te dwie. Niby zwykłe gwiazdy, ale mogą znaczyć naprawdę dużo. Po chwili się wystraszyłam jak jeszcze nigdy, dlatego najszybciej jak tylko mogłam, zamachnęłam się do tyłu by uderzyć napastnika. Jak mi głupio było gdy zauważyłam, że był to Levi.

- O mój boże przepraszam! To był odruch! Wybacz, nie chciałam! - przepraszałam jednocześnie pomagając mu się podnieść.

- Nic się nie stało, tobie akurat wybaczę. - stwierdził po czym mnie przytulił.

- Ładną mamy dziś noc prawda? - dodał kładąc swoją głowę na moim ramieniu.

- Mhm...

- Nie zostawiaj mnie nigdy samego w takim miejscu i w takich okolicznościach jak przed chwilą. Hange chciała mnie wyciągnąć na parkiet. - marudził trącając nosem o moją szyję co spowodowało u mnie lekkie, przyjemne dreszcze.

Zaśmiałam się lekko po czym wróciłam do gapienia się w sklepienie niebieskie. Czułam jak Levi coraz bardziej mnie przytula.

- Naprawdę muszę wyjeżdżać? Dlaczego nie mogłabym tu zostać, tak mi tu dobrze. Mam ciebie, możliwość spełniania marzeń, przyjaciół... Dlaczego ciągnie mnie z powrotem do domu? Tam mam rodzinę która uważa mnie za kogoś nienormalnego, zawsze unikam domu wielkimi krokami, nie czuję się jakoś wspaniale... Więc czemu? - zaczęłam się zastanawiać.

- Posłuchaj Nathalie... - zaczął brunet odwracając mnie do przodu abym mogła na niego spojrzeć i wysłuchać. - Nie zapominaj, że tam masz brata który zawsze w ciebie wierzy, przyjaciół na których zawsze możesz liczyć, rodzinę która w każdej chwili może cię zrozumieć. Po za tym, z bólem serca to mówię ale, jest tam pełno lepszych ode mnie facetów którzy są godni tak dobrej kobiety jak ty. - mówił chwytając za mój policzek delikatnie dłonią.

Attack on Titan | HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz