Rozdział 5 | Z pomocą |

611 84 19
                                    


Od ostatniego zwierzenie [Reader] minęły prawie 3 tygodnie. Dwójka nastolatków strasznie się z sobą zżyła. Nastolatka zmieniła się, co od razu można był zauważyć. Już nie spędzała całych dni w pokoju. Wychodziła, rozmawiała z ludźmi, była, żyła. Koushi nie był świadom tego jak bardzo ta dziewczyna odmieniła jego życie. Przy niej zaczął zauważać piękno życia, uroki zachodzącego słońca, które nastolatka tak chętnie fotografowała. Obiecali sobie, że gdy w lipcu opuści szpital obejrzą wszystkie możliwe zachody słońca. Razem. Tylko oni, kocyk i chowająca się za widnokręgiem ogromna gwiazda.

—  Sugawara! —  Z zamyślenia wyrwał go głos jego kouhai'a Hinaty. Podniósł wzrok i zamarł na moment. Chłopak wisiał do dołu głową z baloniku.

—  Hinata co ty wyprawiasz?! Schodź  stamtąd natychmiast! Tylko ostrożnie! —   żachnął szarowłosy podpierając swoje ręce na biodrach.

—  Suga ostatnio jesteś jakiś zamyślony. Coś się stało? —  zaniepokoił się Sawamura podchodząc do przyjaciela. Jak na zawołanie wokoło tej dwójki zgromadzili się inni siatkarze.

—  Miesiąc temu poznałem dziewczynę. Jest chora na raka odwiedzam ją codziennie ponieważ nikt inny tego nie robi. Zastanawiałem się czy nie wybralibyście się ze mną do niej? —  zaproponował nieśmiało chłopak. Jego koledzy z drużyny popatrzyli po sobie po czym większość ochoczo skinęła głową. Sugawara poczuł ogromną ulgę, a na jego ustach znów pojawił się ogromny uśmiech.

W tym momencie [Reader] spokojnie chodziła po oddziale przypatrując się wszystkim ludziom. Uważnie przyglądała się ich zachowaniu po czym szczegółowo analizowała. Po latach spędzonych z nosem w książkach potrafiła ocenić czy człowiek prowadzi szczęśliwe życie czy też nie. Postawa, ruchy, sposób mowy. Wszystko to zdradzało odczucia człowieka.

Podczas swojego spaceru nie umknęła jej uwadze kobieta z mocnymi przebarwieniami pod oczami. Jej włosy były upięte w niedbały kok, a skóra poszarzała. Nastolatka niepewnie przysiadła się do kobiety i uśmiechnęła delikatnie.

—  Ohayo —  przywitała się patrząc na szybę przed nimi. Za nią znajdowała się bawialnia dla dzieci w najmłodszym wieku. Aż serce się kroiło na widok dzieci nie przekraczających wieku 10 lat.

—  Ohayo —  mruknęła kobieta zmęczonym głosem. Widać było, że ledwie trzymała się na nogach. Pomiędzy nimi zapanowała niezręczna cisza. Nastolatka zastanawiała się jak ująć swoje myśli w słowa, a kobieta pilnowała swojej córeczki.

—  Aż trudno uwierzyć, że one wszystkie zmagają się z rakiem —  powiedziała w końcu dziewczyna nie odwracając wzroku od dzieci. Kobieta odpowiedziała jej tylko cichym pomrukiem zgody.

—  Rozumiem, że pani dziecko też tam jest? —  spytała niepewnie zerkając na czarnowłosą kobietę.

—  Tak.. Moja Fumi —  wskazała na czarnowłosą dziewczynkę bawiącą się lalkami wraz z dwiema koleżankami. Dziecko było najszczęśliwsze ze wszystkich obecnych w pokoju. Tryskało pozytywną energią.

—  Mimo choroby widać, że jest szczęśliwa. Ma kochającą matkę, która siedzi za oknem i uważnie ją obserwuje. Musi pani naprawdę kochać córeczkę żeby tyle czasu spędzać w szpitalu. Wielu rodziców po miesiącu rezygnują i coraz rzadziej odwiedzają swoje pociechy —  powiedziała odwracając wzrok na swoje dłonie, którymi nerwowo jeździła po spodniach.

—  Jest jedynym co ci pozostało. Musimy walczyć.. Razem mimo wszystko —  powiedziała kobieta przenosząc swój wzrok na [Reader] i patrząc na nią z niemałym szokiem. Pomimo poprawy stanu psychicznego dziewczyny jej organizm wskazywał co innego.

—  [Reader]-chan! Przyszedł do ciebie twój przyjaciel! —  podbiegła do nich pielęgniarka uśmiechając się lekko.

—  Wybaczy pani. Muszę iść do osoby, która dała mi wiarę w lepsze jutro —  oznajmiła nastolatka po czym lekko się skłoniła. —  A i jeżeli chce pani walczyć z córą radziłabym bardziej zadbać o własne zdrowie —  dodała uśmiechając się i odchodząc.

[Reader] nawet nie zdawała sobie sprawy jak bardzo dała do myślenia wcześniej spotkanej kobiecie. Zarówno ona jak i [kolor]włosa wyciągnęły coś z tej krótkiej rozmowy. Dla obu był to wielki krok w przód.

Gdy dziewczyna przekroczyła prób swojego pokoju nie mogła uwierzyć w to co widzi. Przed nią stał Sugawara, a zaraz za nim jak się domyślała cała jego drużyna siatkówki. Przez ciało dziewczyny przepłynęła fala ciepła. Nie wierzyła w to co widzi.

—  Ohayo [Reader] —  przywitali się wszyscy w tym samym czasie dziewczyna odpowiedziała głosem osłabionym przez emocje.

Pierwszy raz w pokoju numer siedem było tak głośno. Cały czas po korytarzu rozchodziły się śmiechy osób, które były w środku. Każdy był szczęśliwy z możliwości poznania siebie. Jednak największe piętno odcisnęło to na [Reader], która podczas tych 2 godzin czuła się jak prawdziwa nastolatka. Mogła śmiać się i żartować ze swoimi rówieśnikami, myśli o tym co będzie jutro poszły w dal. Najważniejsze było to co jest teraz. 

Koushi z radością patrzył na roześmianą twarz dziewczyny. Był z siebie dumny. Spełnił to, co sobie obiecał, ale dziwny niepokój ogarnął jego umysł. Dziewczyna zmieniała się. Jej organizm coraz bardziej się męczył. Widział jak z każdą minutą spędzoną pośród tak głośnego towarzystwa jej organizm coraz bardziej się sprzeciwia. Zaniepokoiło go to. Dlatego też postanowił, ze pora kończyć odwiedziny. Wszyscy niechętnie żegnali się z [Reader]. Jednak Koushi wiedział, że podjął dobrą decyzję.

When I Will DieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz