Rozdział 1

15.1K 604 184
                                    

I znowu to samo, co bym nie zrobiła to źle. Właśnie w tym momencie siedzę na kanapie w salonie i "słucham" moich "kochanych" rodziców.

Dla nich zawsze byłam tą gorszą córką. Gorzej się uczyłam, gorzej wyglądałam, gorzej zachowywałam i można było by tak jeszcze opowiadać w nieskończoność. Moi rodzice są biznesmenami, tata ma własną firmę bankową, a mama kancelarię prawniczą. Pewnie wiele osób powie jakie to ja mam wspaniałe życie. Bogaci rodzice, pieniądze, reputacja, znajomości. Żyć nie umierać!

Jednak gdyby zagłębili i przyjrzeli się mojemu życiu, raczej od razu zmienili by zdanie. Mimo, że mam tak bogatych rodziców, którzy dosłownie nie wiedzą co zrobić z pieniędzmi, to ja i tak chodzę w przetartych, prawie dziurawych spodniach i butach, wyrośniętych, spranych i poniszczonych koszulkach i o dwa - trzy rozmiary za dużej kurtce. A to dla czego? Dlatego, że jestem nieudacznikiem! Chodzącym gównem, które nie wiem po co w ogóle istnieje!

Dla nich liczy się tylko kasa i moja młodsza siostrzyczka Barbara. To ona jest tym dobrym i idealnym dzieckiem. Ma same dobre oceny, wzorowe zachowanie, dużo talentów, idealną figurę i nienaganne obyczaje. Barbara ma 14 lat, jak na swój wiek jest bardzo wysoka, ponieważ ma 172 cm. wzrostu. Posiada naprawdę piękne, długie, zgrabne nogi, proste, kasztanowe włosy, które sięgają jej do ramion. Jej figura przypomina te, które możemy podziwiać u dziewczyn na okładkach najlepszych czasopism, a gdyby jeszcze tego było mało cały jej wygląd dopełniają szmaragdowe oczy, które odziedziczyła po mamie.

Jej charakter jest identyczny co u mamy i taty, odważna, potrafi postawić na swoim, wśród innych wzbudza już respekt. Lecz w stosunku do mnie jest oziębła i mimo tego że jest młodsza to już potrafi być niezłą suką. Od rodziców dostaje co chce i ile chce. I nie ukrywam, zazdroszczę jej. Zarówno wyglądu, jak i tej miłości rodzicielskiej, której ja nigdy nie dostałam.

Z moich rozmyśleń wyrwał mnie, doniosły i zimny głos mojego ojca.

- Jak można być, aż takim nieukiem i nierobem! Wytłumaczysz mi, dlaczego nawet w nauce musisz być takim osłem?! - Nic nie odpowiedziałam.

- I co, nie masz nic do powiedzenia? - Cisza.

- No oczywiście, bo ty nawet wysłowić się nie umiesz!

- Daj spokój Aron, nie ma co strzępić języka na tą dziewuchę.

Monolog mojego ojca przerwała mama Anna. Mama jest wysoką szatynką o szmaragdowych oczach i mimo tego, że ma już swoje lata i dwie ciąże za sobą, to i tak figurę ma lepszą niż ja. Aron ( mój ojciec ) jest mężczyzną który mierzy około dwóch metrów. Ma włosy koloru ciemnego blondu, ostre rysy kości policzkowych, jest dobrze zbudowany i ma duże sarnie oczy. Ja w żadnym stopniu ich nie przypominam , ale o tym za chwilę. A teraz wróćmy do czasu teraźniejszego.

- Myślałam że przynajmniej pod tym względem nie będziemy musieli się za ciebie wstydzić - westchnęła mama - ale ty jak zwykle musisz robić wszystko nie tak.

- Przez cały miesiąc oddajesz nam telefon i komputer, a dodatkowo zaraz po szkole wracasz do domu i gotujesz obiad. Czy to jasne? - pociemniałe oczy mojego ojca wpatrywały się we mnie, z taką intensywnością, że mogły wypalić by dziurę. Pokiwałam tylko głową, że rozumiem, odłożyłam telefon i laptop, na stół i wróciłam do swojego pokoju.

Nareszcie uff.... Mój pokój nie jest jakoś specjalnie duży, ale jak dla mnie w zupełności wystarczający. I najważniejsze jest to, że czuję się w nim bezpiecznie.

W całości jest obity drewnem. Na przeciwko wejścia znajduje się małe okno osłonięte białą zasłonką ( tak starodawnie :) ). Na przeciwko okna znajduje się moje ukochane łóżko. Mam na nim mnóstwo poduszek i parę koców. Po lewej stronie łóżka znajduje się szafka nocna na której stoi moja lampka nocna ( tak boję się ciemności ), a obok szafki jest jeszcze regał na różne pierdołki. W pokój znajdują się jeszcze jedne drzwi które prowadzą do łazienki. Jest ona utrzymana w odcieniach szarości i bieli jest tu wanna z prysznicem, umywalka, sedes i kilka półeczek, standard. A za dużym lustrem, kiedy je przesunę ukazuje się malutka garderoba. W samym pokoju jest jeszcze taki mój kącik " czytelniczy" i biały fotel. Podłoga natomiast wyłożona jest dywanem i malutkim puchatym dywanikiem koła łóżka.

 Podłoga natomiast wyłożona jest dywanem i malutkim puchatym dywanikiem koła łóżka

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


I tak znacie już moją rodzinę, mój pokój, ale nie znacie jeszcze mnie. Więc coś teraz wam opowiem. Mam na imię Marta, lecz tak naprawdę nikt po imieniu nie zwracał się do mnie już parę lat. Nawet w szkolę jestem numerkiem lub nazwiskiem, a o rodzicach nie ma co wspominać. Mam 17 lat i chodzę do liceum. Jestem bardzo niska, bo mierzę zaledwie 162 cm. wzrostu i przy moich rodzicach i siostrze wyglądam jak karzeł.

Mam średniej długości, naturalnie, lekko falowane włosy, sięgające do piersi. Są one kolory złotego blondu, a gdzie nie gdzie znajdują się pasemka w kolorze bardzo jasnego blondu i brązu. Często ludzie myślą, że je farbuję lecz to nie prawda. Oczy są w kolorze lodowego błękitu, odziedziczyłam je po mojej niestety już zmarłej babci, ( to ona jako jedyna pokazywała i udowadniała mi, że jestem coś warta, oraz wspierała mnie, szczególnie w wypadku, który zdarzył się kilka lat temu a nikt inny nie chciał mi uwierzyć ). Ponadto mam mały nosek i pełne lecz nie bardzo duże usta. Moja figura jest filigranową, lecz zaokrąglona w tych miejscach. Ogólnie nie mam kompleksów, mimo tego, że rodzina robi wszystko, abym je miała.

I została jeszcze jedna dość istotna sprawa. Nie wiem czy ktoś to z was zauważył, ale ja nie mówię. Nie mówię od 14 roku życia. Przestałam to robić dokładnie w dniu śmierci babci, ponieważ ona była jedyną osobą, która lubiła mnie słuchać, lubiła moje opowiadanie i na dodatek na mnie nigdy nie nakrzyczała. Więc kiedy jej już nie było nie miałam się do kogo odezwać. Rodzice tylko krzyczą albo nie zwracają na mnie uwagi, zresztą w szkole tak samo. Staram się nie zwracać na siebie uwagi, ale i tak jakoś stałam się tam pośmiewiskiem. Jednak nie przeszkadza mi to, już nauczyłam się z tym żyć.

Dobra dość tego zanudzania. Jest już wieczór więc postanowiłam iść się umyć. Na dole słyszałam jeszcze śmiechy i głosy rodziców i Baśki lecz nie zamierzałam tam schodzić, jeszcze popsułam bym im kolację. Weszłam do łazienki i włączyłam wodę. Do wanny dolałam trochę płynu kokosowego. Kiedy już wyszłam i wytarłam się dokładnie, ubrałam majtki i dużą koszulkę, umyłam zęby i rozczesałam moje niesforne włosy, nareszcie wyszłam z łazienki. Przed snem postanowiłam jeszcze przeczytać książkę więc usiadłam w mojej "czytelni".

Około godziny 23 zaczęła ogarniać mnie senność, więc odłożyłam książkę, wcześniej ją zaznaczając i wdrapałam się na moje łóżko, zakopując się w pierzynie która dała mi niesamowite ciepło ( jestem strasznym zmarzluchem ). Oczy same zaczęły mi się zamykać i kilka sekund później już spałam.

Tymczasem 100 km. dalej.......

=============================================================================

Więc jest z mały opóźnieniem ale jest. Razem 1140 słów. A jak tam szkoła? Następny rozdział w piątek lub sobotę. :)

Do zobaczenia.

Droga przez mękiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz