Rozdział 27

6.1K 361 19
                                    

#Marta

O tak. Cudownie. Dawno tak dobrze mi się nie spało, a w zasadzie nigdy dobrze mi się tak nie spało. Już kocham to łóżko i przysięgam, że nikomu go nie oddam, jest tylko moje. Jeszcze ten piękny zapach kawy i lasu na nim coś niesamowitego po prostu. Najwidoczniej wczoraj musiałam usnąć w drodze do domu, a Axel był tak  miły i mnie tutaj przyniósł.

To co wczoraj wydarzyło się na polanie, było niesamowite. Miałam niezłego farta, że on się zatrzymał inaczej była by już ze mnie marmolada. Po tym wszystkim byłam tak zmęczona, że myślałam iż nie dam rady dojść te parę kroków do Axela. To straszne jak nerwy potrafią wykończyć człowieka.

Od czasu do czasu coś delikatnie dotykało moich włosów, a łóżko wydawało się unosić i opadać. Śmieszne jeszcze czegoś takiego nigdy nie spotkałam. Dopiero po chwili mój mózg zaczął pracować, a świadomość wracać. Jakież było moje zdziwienie kiedy powoli uchyliłam oczy i zobaczyłam, że znajduję się parę centymetrów powyżej materaca. Przekręciłam głowę w drugą  stronę i natrafiłam na świdrujące mnie na wylot spojrzenie kawowych oczu. I teraz jasne skąd ten piękny zapach. Axel uśmiechał się lekko do mnie, a jego prawa ręka głaskała mnie lekko po włosach. I druga zagadka także rozwiązana. Trzecia sprawa z unoszeniem okazała się również banalnie prosta kiedy leży się na kim całym ciałem nie ma bata aby się nie unosić. I proszę wystarczyło tylko otworzyć oczy i  voila. Piąstką przetarłam sobie oczy i spojrzałam ponownie na chłopaka. Cały czas szczerzy się jak głupi, że go policzki jeszcze od tego nie bolą to ja nie wiem.

- Dzień dobry myszko - o matko i ta jego chrypka z rana. Boże kochany o czym ja zaczynam myśleć, zdecydowanie nie o tym o czym powinnam. O,  już czuje jak moje policzki przykrywa ten jakże piękny czerwony kolor. W trybie natychmiastowym odwróciłam głowę w drugą stronę, automatycznie przykładając policzek do jego ciepłej klatki piersiowej. To dziwne, że Axel jest cały czas taki gorący. Znaczy nie w tym sensie. A może i tak. Dobra stop, za daleko to idzie. Po chwili dało się usłyszeć jeszcze głośniejszy śmiech bruneta, na co jeszcze bardziej odwróciłam głowę. 

W następnej chwili poczułam ręce pod ramionami i zanim zdążyłam zareagować, chłopak usadził mnie sobie na brzuchu, a rękami przytrzymywał mnie za boki, abym się nie wyrwała. Sprytne.

Kurczę rozumiem, że jest tym wilkołakiem, a w sumie nie, nie rozumień, ale teraz nie o tym. Dlaczego do diaska jest on taki silny. Próbuję mu się wyrwać i nic, nawet nie poruszyłam się o centymetr. Chłopak zaczął przypatrywać mi się dziwnym wzrokiem, tak jakby czegoś nie rozumiał. Za raz po tym szybko usiadł, a ja o mały włos nie zleciałam z łóżka, całe szczęście w ostatniej chwili mnie złapał. Kiedy z powrotem podniosłam na niego wzrok, przypatrywał mi się jeszcze bardziej intensywniej, tak jakby czegoś szukał.

- Axel, wszystko w porządku? Zachowujesz się dziwnie.

- Coś jest nie tak, chodź, musimy udać się w jedno miejsce.

Chłopak w błyskawicznym tempie podniósł się z łóżka. Nie wiem co się stało, ale musiało go to nieźle zdenerwować, zaciekawić, a zresztą jak zwał tak zwał. Lepiej go na razie nie denerwować coś tak czuję. Wstałam szybo z łóżka lecz to nie był chyba najlepszy pomysł. Zaraz po tym zachwiałam się i o mało nie upadłam plackiem na ziemie, całe szczęście zdążyłam przytrzymać się łóżka.

Kiedy zamierzałam podejść do garderoby poczułam dziwne tak jakby mrowienie, łaskotanie w nogach i stopach. Lecz kiedy spojrzałam w dół, to co zobaczyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Od miejsca w którym stałam na wszystkie strony zaczęły dosłownie znikąd wyrastać rośliny. Mchy, pnącza i różnego rodzaju kwiaty. To było niesamowite, wyglądało to przepięknie. Odwróciłam głowę w stronę okna skąd dochodził głośny świergot. Na balkonie zleciały się rozmaite gatunki ptaków. Były one dosłownie wszystkich kolorów. Co tu się do licha dzieje, ja się pytam?

-Axel! - okej, przyznaje to pierwsze co przyszło mi do głowy. Chłopak jak poparzony wypadł z łazienki. Z włosów skapywały mu kropelki wody, najwidoczniej musiał przed chwilą brać prysznic. Kurczę trzeba mu to przyznać ma niezłe tempo. Axel zaczął rozglądać się pośpiesznie po całym pokoju lecz kiedy ujrzał ptaki, a następnie rośliny których swoją drogą było coraz więcej. Znieruchomiał i zbladł. No nie, a miałam nadzieje, że przynajmniej on będzie w tym wszystkim wiedział o co chodzi..........

============================================

Proszę przeczytaj!!!

Nigdy, ale to, nigdy nie dostałam tylu wiadomości prywatnych z pytaniami i też "groźbami" ;) o to kiedy będzie następny rozdział. Nawet nie wiedziałam ilu was tu jest. Teraz to zobaczyłam.

Jestem. Wracam żywa, a może jeszcze nie zupełnie. Ponieważ cały czas leżę w szpitalu. Już wyjaśniam, miałam wypadek z kuzynami. Jakiemuś kolesiowi przysnęło się za kierownicą, i bum. Całe szczęście wszyscy żyjemy, ale złamana ręka uniemożliwiła mi pisanie.  Jutro wracam do domu, ręka ma się lepiej, więc ruszamy z opowiadaniem. Mam nadzieję, że nic już się nie wydarzy.

Rozdział nudny, wiem, ale naprawdę nie maiłam czasu dokładnie nad nim myśleć. Następne będą lepsze. Dodatkowo był pisany na telefonie więc za błędy przepraszam.

Rozdział 825 słów.

     Do zobaczenia!!!

Droga przez mękiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz