Rozdział 12

10.7K 571 48
                                    



I w momencie w którym sięgnąłem po klamkę moja mate zaczęła się okropnie wyrywać i rzucać.......

#Marta

   Nie, błagam, niech on mnie tam nie zanosi. Naprawdę zrobię wszystko, mogę się nawet z nim przespać, no dobrze może to nie, ale niech on mnie tam nie niesie, błagam.......


#Axel

  Musiałem na chwilę przystanąć, bo naprawdę niby to takie małe i leciutkie, a trochę siły ma. Przyciągnąłem ją do swojej klatki piersiowej jeszcze bardziej, obróciłem ją w moją stronę i oplotłem jej nogi wokół moich bioder. Maleństwo całe się trzęsło, nie rozumiem dlaczego tak ją to wystraszyło, przecież tutaj nikt nie pozwoli ją skrzywdzić, a tym bardziej ja. Ze mną jej nic nie grozi.

-  Myszka, ej spójrz na mnie, maleńka. - chciałem, jakoś zwrócić jej uwagę, aby dowiedzieć się o co chodzi, lecz jak widać ona nie miała, nawet zamiaru spojrzeć na mnie, tylko wręcz odwrotnie, zaczęła się jeszcze bardziej trząść. - Ej kochanie, spokojne - powoli zbliżyłem swoją dłoń do jej twarzy, aby podnieść jej podbródek, lecz słoneczko chyba odebrało moje zamiary inaczej, gdyż momentalnie odsunęła się ode mnie, a ja mogłem poczuć jak jej serduszko szybko bije.  - Kwiatuszku, cichutko spokojnie, nie bój się mnie, nic Ci nie chcę zrobić malutka, spójrz na mnie kochanie, proszę.

  Ku mojemu zdziwieniu, a zarazem szczęściu myszka powolutku podniosła swoją główkę. Na mojej twarzy zaczął już rosnąć dorodny uśmiech, lecz jak tylko zobaczyłem jej twarzyczkę uśmiech od razu zwiądł. Maleństwo uniosło główkę, a jej policzki były całe we łzach. Oczka były całe załzawione i czerwone, a prawą piąstką pocierała swoje oczko. Wyglądała jak małe zagubione dziecko, które nie wiedziało, co ma zrobić, gdzie ma pójść, co się z nim stanie.

  Nie myśląc dłużej zgarnąłem ją jeszcze bardziej w swoje ramiona, tak, że między nami, nie można by było włożyć nawet papierka od cukierka. Słyszałem ciche pochlipywania, a to już kompletnie mnie załamało. Głaskałem ją delikatnie jedną ręką po jej jedwabistych włoskach, a drugą po jej pleckach. Przerażało mnie to, że mogłem bez problemu wyczuć i policzyć jej wszystkie kręgi, jak to się mogło stać, że jest ona tak bardzo wychudzona, to straszne.

  Po paru minutach słoneczko się uspokoiło, oderwało się ciut ode mnie i przetarło piąstkami swoje oczka i mimo tego, że była zapłakana to i tak wyglądała przepięknie. Jednak nie mogłem zapomnieć po co tutaj przyszliśmy. Po pierwsze trzeba sprawdzić jej szwy i dodatkowo zrobić jeszcze jakieś badania, przynajmniej tak zrozumiałem z tego co mówił mi lekarz.

- Kochanie, wiem, że nie chcesz, ale musimy tam iść, obiecuję, że nic złego Ci się nie stanie, dobrze? - widziałem jej wahanie i to jak się zastanawia, jednak po chwili lekko pokiwała głową na tak. Uśmiechnąłem się pokrzepiająco i pocałowałem ją w polik, a ona automatycznie na twarzy przybrała kolor wisienki, ona nawet nie wie jaka jest słodka.

  Zacząłem z powrotem kierować się do drzwi od gabinetu i znowu poczułem jak jej ciało się napina, delikatnie głaskałem ją po  pleckach i wszedłem do środka.

  W środku nie było nic niesamowitego, zwykły biały gabinet z całym specjalistycznym sprzętem, nie za bardzo interesowała mnie medycyna wiec raczej nie orientowałem się co nosi jaką nazwę, ale na pewno gdzieś tam w tych szufladach znajdowały się jakieś stetoskopy, strzykawki, wenflony, inhalatory i pierdyliardy różnego rodzaju leków. Tam na ból, tam na sen, tam na serce i można było by tak pewnie wymieniać w nieskończoność. Szczerze także nie lubiłem tego miejsca, po prostu samo od siebie odpychało.

Droga przez mękiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz