Rozdział 10

11.5K 589 36
                                    

Marta

A co tam zobaczyłam przyprawiło mnie o palpitacje serca.............


  Pokój nie był teraz pusty tak jak go zostawiłam. Teraz znajdował się w nim także ten chłopak. Lecz z tego co zdążyłam zauważyć nie był w najlepszym nastroju, był po prostu zły. I mimo tego, że stał do mnie tyłem, pod koszulką widziałam jego napięte mięśnie i słyszałam przyśpieszony oddech.

  Już wcześniej wydawało mi się, że jest on bardzo wysoki i postawny, ale wcześniejsze moje domniemania odeszły sina w dal, kiedy teraz go zobaczyłam. On nie był wysoki, on był ogromny mierzył pewnie z dwa metry jak nie więcej. Szerokie barki, wąska talia, umięśnione ramiona. Teraz to dopiero poczułam się mała, a wręcz malutka. Odruchowo skuliłam się troszkę i dopiero teraz zobaczyłam na co on właściwie patrzy.

  I jak się okazało była to ta tacka z jedzeniem którą przyniosła tamta dziewczyna. Chłopak w ogóle nie spuszczał z niej wzroku. Wyglądał po prostu strasznie, jakby był w jakimś transie, nie wiem jak to nazwać. Przestraszyłam się go i powolutku zaczęłam się cofać, krok po kroczku, lecz jak to ja musiałam się o coś potknąć i z piskiem upadłam na podłogę, zaraz obok drzwi do łazienki.

  Chłopak, jakby się ocknął, odwrócił się i spojrzał na mnie. Na jego twarzy malowała się złość oraz lekka dezorientacja. Lecz kiedy spojrzałam w jego oczy panika i strach sparaliżowały mnie, przestałam oddychać, nie ruszałam się.

  Ten chłopak nie miał oczu. Znaczy miał, ale tego nie można było nazwać oczami. Były całe czarne. Wszystko zlało się ze sobą tworząc dwie czarne plamy. Nie było żadnego śladu po białku, czy po tym pięknym brązowo-czerwonym kolorze, nic po prostu czarna dziura. Zaraz, chwila, moment czy ja powiedziałam, że jego oczy były piękne? Brawo Marta ty właśnie w takiej chwili myślisz o nie wiadomo czym.

  Zaczął powoli się do mnie zbliżać i kiedy już zaczął wyciągać w moją stronę rękę ja oprzytomniałam i zaczęłam się jak najszybciej cofać. Pole widzenia miałam już dość ograniczone przez łzy które chciały wypłynąć z kącików moich oczu. Chłopak jednak cały czas się zbliżał. W pewnym momencie uderzyłam plecami w drzwi. Już nie miałam gdzie uciec, a on był coraz bliżej i cały czas patrzył się ma mnie tymi  swoimi"oczami". Nie powstrzymywałam już łez, moje policzki były już całe mokre. Cały czas zastanawiałam się jak można mieć tak kamienną twarz, jego nie wyrażała w tym momencie żadnych emocji. Z moich ust wyrwał się cichutki szloch, którego nie zdołałam powstrzymać.

  I to chyba zadziałało, chłopak zatrzymał się, wyprostował, pomrugał kilka razy i z powrotem na mnie spojrzał. I jakież było moje zdziwienie, kiedy jego oczyska wyglądały już normalnie, nie było żadnego śladu czarnego koloru, tylko znowu ten piękny kolor. Kiedy spojrzał na mnie na jego twarzy mogłam dostrzec szok, ból, smutek, poczucie winy. Powoli kucną koło mnie lecz ja jeszcze bardziej się skuliłam. Bałam się go nie wiedziałam kim jest, czego ode mnie chce, a to co zobaczyłam przed chwilą wcale nie polepszyło mojego zdania o nim. Byłam przestraszona to mało powiedziane, w dalszym ciągu nie mogłam opanować oddechu, ani powstrzymać łez lecących z moich oczu.  Bez imienny próbował jeszcze raz się zbliżyć, ale skutek był taki sam, nie pozwoliłam mu na to.

  Kiedy zabrał z powrotem rękę, usiadł na podłodze i patrzył się we mnie swoimi smutnymi oczkami, które po chwili zaszły łzami. Byłam w szoku, że taki ktoś jak on może płakać.

-  Aniołku, proszę nie bój się mnie. - jego głos był tak cudowny, uspokajający, jednak w tej chwili po prostu się łamał. Łamał się pod wpływem emocji, będących w nim. - Nie chciałem Cię wystraszyć, błagam nie bój się mnie maleństwo. - nie mogłam znieść tej rozpaczy w jego głosie. Wytarłam policzki rękawem od bluzy i delikatnie przysunęłam się w jego stronę. Nie wiem dlaczego to zrobiłam, ale coś mnie do tego zmuszało.

Droga przez mękiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz