Rozdział 28

5.2K 288 21
                                    


#Axel

Nie sądziłem, że jej moc zacznie tak szybko się rozprzestrzeniać i ujawniać. Miałem nadzieję i myślałem że stanie się to dopiero po jej osiemnastych urodzinach. A co najważniejsze, miałam nadzieję, że to zdarzenie z wczorajszego dnia było tylko istnym przypadkiem i zbiegiem okoliczności. W duchu liczyłem na to, że myszka nie będzie musiała przez to wszystko przechodzić. Niestety pomyliłem się. Jej moc jest bardzo potężna, będzie musiała dużo przejść i wycierpieć zanim ją w pełni opanuje. Kiedy pomyślę co może się dziać i co może się stać podczas tego procesu, szlag mnie trafia.

Pokój był już cały, opatulony przez różne rodzaje roślin, kwiatów, a rzec mogę nawet, że przez chaszcze. Po oknach i balkonie wiły się w każdą możliwą stronę winorośl i bluszcz. Widok okej był powalający, ale jak zaraz się tego nie powstrzyma to cały dom będzie pod wielką, grubą pierzyną zielska.

Po środku pokoju cały czas stało maleństwo, lecz teraz nie wyglądała na choćby odrobinę przestraszoną, a wręcz przeciwnie była bardzo spokojna i zaciekawiona. Aktualnie stała do nie tyłem, lecz powoli zaczęła się odwracać. Kiedy już to zrobiła, jej piękną rumianą jeszcze od snu buzię ozdabiał szeroki uśmiech. Cała roześmiana przebiegła obok mnie i wybiegła na balkon, rozglądając się dookoła. Nie no nie wierze. Naprawdę nie wierzę. Gdzie się podziało moje strachliwe maleństwo ja się pytam? No znaczy, nie okej maleństwo jakie było takie jest, ale reszta?

Pod nogami czułem coraz więcej roślin, a nasz pokój to już w ogóle był nimi przykryty, można było rozróżnić tylko kształty poszczególnych mebli. Wybiegłem również na balkon zobaczyć jak sprawa ma się na zewnątrz. A to co zastałem przeszło moje najśmielsze oczekiwania, dom główny przypominał po prostu wielką kostkę bluszczu i kwiatów. Nie powiem gdybym coś takiego kiedyś zobaczył na pewno nie przeszedł bym koło tego obojętnie, ale teraz to zupełnie co innego. Tym bardziej ogarnęło mnie przerażenie gdy oglądając się za siebie nie zauważyłem Marty. No kurwa krążę, krążę i nic, co nagle wyparowała?

Z transu wyrwał mnie dopiero jej śmiech. No po prostu nie mogę ja tu się zamartwiam, a ona stoi w pokoju i po prostu ze mnie leje i to tak, że aż zgięła się w pół. Ze zrezygnowaniem pokręciłem głową i zacząłem kierować się w jej stronę. Ta widząc zbliżającego się mnie zaczęła cofać się, dalej podśmiechując pod nosem. Jednak przez nieuwagę potknęła się i poleciała do tyłu. Całe szczęście byłem na tyle blisko, że udało mi się ją złapać w ostatnim momencie, przez co uniknęła jak mniemam dość nieprzyjemnego kontaktu z podłogą, który mógł by się skończyć poobijaniem tyłeczka, a tego nie chcemy. Myszka popatrzyła ma mnie wyraźnie zdziwiona nagłym obrotem spraw, ja na to tylko uniosłem brwi co wywołało ponowny jej śmiech jak i również po chwili mój.  Kiedy już się trochę uspokoiłem, dostrzegłem coś bardzo ciekawego, rośliny przestały rosnąć i powoli wycofywały się. Hmm dziwne, nie powiem, że nie. Jeszcze przed chwilą myślałem, że oplotą nas do końca, a tu proszę miłą niespodzianka. Ciekawe, co za tym stoi.

Marcia tak samo chyba to zauważyła i zaczęła ze skupioną miną, zmarszczonym noskiem i ściągniętymi brwiami, dokładną obserwację pokoju. Nie można było się nie uśmiechnąć widząc ją w tak uroczym wydaniu. Postawiłem ją delikatnie na ziemie i skierowałem się w stronę łóżka, aby pozbierać porozrzucane poduszki i kołdrę. Jednak daleko nie zaszedłem, gdyż po chwili z powrotem zauważyłem nadciągające rośliny.  No nie niewierze znowu?! Chwila, chwila, moment.  Z powrotem podszedłem do mojej mate która kierowała się do łazienki i bez ostrzeżenia podniosłem ją, czemu towarzyszył jej cichy pisk.

- Co ty robisz?! Puść mnie, muszę do toalety! - boże jaka ona jest rozbrajająca. Nawet w takiej sytuacji jest dla mnie przesłodka. Ach co to maleństwo ze mną robi.

Kiedy z powrotem nie dotykała ziemi rośliny znowu zaczęły się wycofywać. A więc tak to działa, no nieźle. Popatrzyłem z powrotem na nią i ona chyba też domyśliła się jak to działa. Teraz nie pozostało mi już nic innego jak wybrać się do ojca i to w trybie natychmiastowym. Mam nadzieje, że on będzie wiedział jak to zatrzymać i coś poradzi. Jednak zanim jeszcze gdziekolwiek pójdę muszę jedno sprawdzić. Delikatnie złapałem podbródek myszki i obróciłem w moją stronę. Ta odruchowo spojrzała na mnie swoimi wielkimi oczkami i potwierdziło się to co podejrzewałem. Srebro.   


====================================================================

Wiem opóźnienie niezłe, ale coś tam jest.

Fakt nudne jak flaki z olejem, ale tak naprawdę to dopiero od tego momentu to opowiadanie będzie się"rozkręcało" i będzie u już ta prawdziwa historia.

Będę starała się pisać regularnie, lecz od razu ostrzegam, nie wiem jeszcze ja mi to wyjdzie, ale będę się starała.

Mam nadziej że nie usnęliście na tym rozdziale i mimo tego czytać to coś dalej będziecie.    

Rozdział 780 słów.

          Do zobaczenia!!!


 

Droga przez mękiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz