Białowłosy rzucił w moją stronę koszulkę, którą szybko ubrałam, a on w tym czasie podszedł do drzwi, starając ogarnąć trochę swoje włosy. Otworzył drzwi, a za nimi stał jakiś pan z bukietem białych róż.
-Dzień dobry, przesyłka dla pani- kurier spojrzał na kartkę, którą trzymał w drugiej ręce -Dla pani Camile Holms- Lysander spojrzał na mnie ze zdziwioną miną i zrobił mi miejcie przy drzwiach.
-To ja- powiedziałam, a mężczyzna uśmiechnął się lekko i podał mi ogromny bukiet.
-Proszę tylko tu podpisać- jedną ręką objęłam kwiaty, a drugą chwyciłam długopis i złożyłam szybki podpis na jego kartce -Dziękuję i życzę miłego dnia.
-Przepraszam!- zawołałam go, a ten zatrzymał się i spojrzał na mnie -Nie wie pan od kogo mogą być te kwiaty?
-Przykro mi, ale nadawca prosił, żeby to zostało anonimowe.
-Ym, rozumiem, dziękuję i do widzenia.
-Do widzenia- białowłosy podał mi jakiś wazon, do którego włożyliśmy róże, a ja bardzo dokładnie się im przyglądnęłam. Róże były przepiękne, całe białe i świeżo otwarte.
Jedna z nich przykuła moją uwagę, ponieważ aż za bardzo wyróżniała się z tłumu. Sięgnęłam po nią i wyjęłam ją z bukietu. Na jej łodydze przywiązany był malutki bilecik, którego od razu otworzyłam. Mam nadzieję, że się podobają ~L. Moje policzki zapiekły, a wzrok momentalnie spoczął na białowłosym przyjacielu, który leżał na swoim łóżku z zamkniętymi oczami. Uśmiechnęłam się promiennie i odkładając różę na swój miejsce, podbiegłam do niego i rzuciłam się na jego klatkę piersiową. Chłopak jęknął cicho, ale uśmiechnął się szeroko, otwierając oczy i obejmując mnie w pasie.
-Podobają się?
-Są piękne- powiedziałam i nie mogłam się powstrzymać, żeby go nie pocałować -Skąd wiedziałeś, że..
-Że białe są Twoje ulubione? Pasują do Ciebie- uśmiechnęłam się do niego szeroko i wtuliłam w jego klatkę piersiową.
Perspektywa Lysandra.
Dziewczyna leżała na moim torsie utrudniając mi oddychanie, ale nie narzekałem. Dla niej mogę to przecierpieć, ale kiedy tylko zasnęła, ostrożnie ściągnąłem ją z siebie i położyłem poprawnie na moim łóżku, przykrywając kołdrą. Jest taka słodka, kiedy śpi. Uśmiechnąłem się pod nosem i poszedłem wziąć prysznic.
Po odświeżeniu się, ubrałem na siebie bokserki i dresy po czym wyszedłem z łazienki i miałem już iść do garderoby, gdyby nie to, że moją uwagę skupiła na sobie Camile, która stała przed bukietem i delikatnie przecierała palcem płatki róż. Na ten widok na mojej twarzy automatycznie pojawił się uśmiech. Podszedłem do niej i przyciągnąłem ją lekko do siebie. Oczywiście dziewczyna wzdrygnęła się, ale orientując się, że to ja, na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech.
-Jeśli chcesz, mogę robić tak częściej- wyszeptałem jej do ucha, a na jej gołej skórze pojawiła się gęsia skórka, dzięki czemu wiedziałem, że mój pomysł się jej spodobał.
-Nie musisz obdarowywać mnie prezentami- powiedziała po chwili ciszy i odwróciła się do mnie przodem. Zeskanowała mnie swoimi pięknymi, dużymi, niebieskimi oczami, a kiedy zauważyła, że ją na tym przyłapałem, jej policzki pokryły się małym rumieńcem. Poszerzyłem swój uśmiech i pocałowałem ją w czoło. Czarnowłosa cicho westchnęła i przytuliła się do mnie mocno. Byłem trochę zdezorientowany, ale odwzajemniłem jej gest, zanurzając palce w jej długich włosach -Wystarczy mi, że tu jesteś- szepnęła prawie niezrozumiale. Oderwałem lekko dziewczynę od siebie i podniosłem ją do góry, na co ona oplotła moje biodra nogami. Posadziłem ją na parapecie wielkiego okna i zaatakowałem jej usta, kierując pocałunki na szyję i obojczyk. Niebieskooka wplotła swoje palce w moje włosy, mocniej przyciągając mnie do siebie. Moje ręce spoczywały na jej biodrach, które od czasu do czasu poruszały się w sposób dla mnie pociągający, a kiedy usłyszałem jej nierówny oddech, przeniosłem ją na łóżko. Kolejny raz pozbyłem się jej koszulki, a sam zdjąłem dresy po czym znów powróciłem do całowania jej ust. Dziewczyna znów oplotła mnie swoimi nogami, a ja, korzystając z okazji, otarłem swoim krokiem o jej kobiecość, powodując u czarnowłosej, stłumione przez pocałunki, westchnięcie. Przeniosłem pocałunki znów na szyję, kierując się w dół, zostawiając mokre ślady na jej skórze. Camile drapała lekko moje plecy, przez co jeszcze bardziej się nakręcałem, ale wiedziałem, że nie mogę przesadzić, więc powstrzymywałem się, jak mogłem, żeby nie zrobić czegoś, co później będziemy żałować. Po kolejnym jej westchnięciu, zrobiłem parę malinek wzdłuż jej klatki piersiowej po czym znów otarłem się o jej krok. Widziałem, że jesteśmy na skraju wytrzymałości, więc ostatni raz pocałowałem ją w usta i odsunąłem się od niej. Dziewczyna sapnęła niezadowolona, próbując wymusić na mnie swoim błagalnym wzrokiem, żebym kontynuował, ale nie mogłem -Ty się boisz podniecić czy co?!
-Nie o to chodzi- westchnąłem, wiedząc, jak dziewczyna wkurzona sięga po koszulkę -Nie chcę, żebyś później żałowała.
-Jeśli bym miała żałować, nie dałabym Ci się nawet dotknąć!- warknęła krzyżując ręce na piersiach -Wiesz, ile Kastielowi zajęło, żeby zobaczyć mnie w bieliźnie?! A Tobie udaje się mnie rozebrać, chociaż wcale nie jesteśmy razem!- tupnęła wściekłą nogą -Co się dzieje?! Przypominasz sobie nagle, że to ja! Twoja przyjaciółka! Ii nie możesz z nią tego zrobić?!
-Naprawdę tego chcesz?!- krzyknąłem wytrącony trochę z równowagi -Chcesz tego?!
-Gdybym tego nie chciała, nie krzyczałabym teraz na Ciebie, żebyś to zrobił!
-Okey, sama się o to prosiłaś- podszedłem do niej i przywarłem ją plecami do ściany od razu wpijając się w jej usta. Zacząłem podnosić jej bluzkę, ale w tym samym czasie do pokoju wbili Kastiel, Kentin i Rozalia, którzy zauważając nas, wytrzeszczyli oczy, a ich buzie otworzyły się dziwnie szeroko.
CZYTASZ
Black Rose || Słodki Flirt || ZAKOŃCZONE
FanficCześć, jestem Camile i mam 16 lat. Niedawno przeprowadziłam się do mojego brata Luke'a do Paryża, ponieważ moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym. To było jakiś miesiąc temu. Razem z rodzicami i młodszą siostrą Emilią wracaliśmy wieczorem z kina...