Episode 45

1.5K 90 7
                                    

-Co porabiacie?- spytałam, kiedy tylko weszłam do pokoju

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Co porabiacie?- spytałam, kiedy tylko weszłam do pokoju.

-Idziemy do klubu- powiedział Kas, ubierając czarną, dobrze dopasowaną koszulkę -Nie idziecie?

-Raczej nie- powiedział Lys -Wczoraj Cam trochę przedobrzyła z alkoholem...

-Właśnie widzę- zaśmiał się, wskazując dwie szklanki i prawie pustą wódkę na stole. Lekko się zaczerwieniłam, ale chłopaki chyba tego nie zauważyli. Całe szczęście -A poza tym- zwrócił się do mnie -To lepiej jak nie idziecie...

-Co chodzi Ci po tym pustym łbie?- spytałam, siadając na łóżku

-No wiesz...- przeciągnął -W ciąży nie powinno się pić- wmurowało mnie chyba tak samo, jak Lysandra.

-Że co?!- krzyknęłam -Przecież nie jestem w ciąży!

-Jeszcze- dodał Ken, wychodząc z łazienki. Strzeliłam sobie facepalma i opadłam na poduszki.

-Spokojnie- powiedział czerwonowłosy -Mogę Cię uspokoić tym, że Lys będzie świetnie nadawał się na ojca- mrugnął do mnie i wyszedł zanim zdążyłam go zabić.

-Dobra! Koniec tego tematu- westchnął białowłosy i położył się koło mnie.

-Racja- odezwał się Ken, który zbierał się już do wyjścia -Kobiet w ciąży nie powinno się denerwować- rzuciłam w jego stronę poduszką -Bo to może źle wpłynąć na zdrowie dziecka!- po tych słowach już go nie było. Warknęłam pod nosem i obróciłam się przodem do białowłosego, który wydawał się zadowolony z tej całej sytuacji.

-Czy to jest naprawdę takie śmieszne?

-Spróbuj podchodzić do tego bardziej z dystansem. Odczepią się, kiedy będą widzieć, że Cię to nie rusza- uśmiechnął się lekko i przyciągnął mnie do siebie -A tak poza tym... Nie cieszyłabyś się?- spojrzałam na niego zdziwiona.

-Ty pytasz serio?! Mam siedemnaście lat! Co ja bym powiedziała...- w tej chwili do moich oczu napłynęły łzy -Racja... Oni i tak by nie widzieli mojego dziecka- schowałam twarz w dłoniach i zaczęłam gorzko płakać. Lysander przytulił mnie do siebie, ale i tak to nie pomogło. Nie zwróci mi to rodziców... Próbowałam się uspokoić, ale nic nie pomagało.

-Nie płacz, proszę- szepnął po chwili -Wiem, że jest Ci z tym ciężko, ale nie należy rozdrapywać starych ran- pogładził mnie po głowie -Obiecuję, że postaram Ci to jakoś załagodzić- spojrzałam na niego spuchniętymi oczami -Wiem, wiem, że nie da się o tym tak łatwo zapomnieć, ale chociaż się postaraj tak tego nie przeżywać...

-Ciężko jest mi bez nich- szepnęłam, znowu wtulając się w białowłosego -Ale masz rację. Jak tylko o nich myślę, zaczynam płakać. Muszę się wziąć w garść. Dla nich- znów na niego spojrzałam -I dla nas- chłopak pocałował mnie w czoło, a ja, nawet nie wiem kiedy, zasnęłam.

Black Rose || Słodki Flirt || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz