Episode 67

2K 106 91
                                    

Stałem w zimnym pomieszczeniu, trzymając Camile za jej chłodną i bladą dłoń, która bezwładnie poruszała się między moimi palcami, a jej idealnie spokojny wyraz twarzy sprawiał, że czułem w sobie ogromny gniew, ale również rozpacz i ból, który będzie mi towarzyszył do końca życia. Kolejny raz tego dnia otarłem z twarzy łzy, które nieustanie wydostawały się spod moich powiek i utrudniały widoczność.

Ogółem wyglądałem jak chodząca śmierć. Nie mogłem nic jeść, nie mówiąc już o śnie, z którego wybudzałem się dziesiątki razy jednej nocy. Schudłem co najmniej sześć kilo, co nie wpływało zbyt zdrowo na mój lekko wyniszczony organizm. Ubrania, które jeszcze niedawno trudno mi było założyć, dziś spokojnie mogłem się w nie wcisnąć i zostawało jeszcze sporo miejsca, przez co na przykład byłem zmuszony na zakładanie paska w spodniach. Wszystko wokół drażniło mnie, sprawiając, że nie potrafiłem skupić się na najprostszych czynnościach, ale sama cisza i tak była najgorsza z tego wszystkiego. Nie potrafiła uspokoić moich rozszalałych myśli, które krążyły wokół ostatnich wydarzeń.

-Lys...?- odwróciłem się do smutnego Luke'a, który ubrany był w bardzo podobny do mojego czarny garnitur -Musimy zaczynać.

-Pozwól mi jeszcze chwilę z nią posiedzieć- odparłem zachrypniętym głosem, a przyjaciel nie zadając pytań, kiwnął tylko głową i wyszedł z kaplicy.

Znów przeniosłem wzrok na bladą dziewczynę, ubraną w czarną, luźną sukienkę i delikatne buty na obcasie. Jej długie włosy, które niebieskooka próbowała kilka razy ściąć, były idealnie wyprostowane i ułożone wzdłuż jej drobnego ciała, które za parę chwil zamknięte będzie w czarnej trumnie.

Przełknąłem ślinę i delikatnie odstawiłem jej dłoń na swoje miejsce, wcześniej muskając ją drżącymi ustami, a po chwili sam sięgnąłem na swój kark i odpiąłem srebrny łańcuszek, który dostałem od rodziców i nachylając się nad twarzą dziewczyny, zapiąłem go na jej chudej szyi.

Ostatni raz spojrzałem na moją ukochaną i uśmiechnąłem się boleśnie, widząc ją w takim stanie. Tak spokojną, tak delikatną i tak martwą. A to wszystko z mojej głupoty. Gdyby dziewczyna nigdy mnie nie poznała, nie zaznała by tego cierpienia, które ją spotkało.

Znów przetarłem zmęczoną i mokrą od łez twarzy i westchnąłem cicho, po czym oddaliłem się o krok od czarnej trumny i ze szlochem wyłkałem:

-Jeszcze się spotkamy...

Wybaczcie.

###

To dziś nadszedł ten wielki dzień, w którym zakończyłam moje pierwsze opowiadanie na wattpad!

Mam nadzieję, że książka spodobała wam się i, że chętnie sięgniecie po "Najlepszy przyjaciel mojego brata" oraz nowe opowiadanie, które już w najbliższej przyszłości się pojawi, ale na razie nie zdradzam niczego z nim związanego. To będzie taka niespodzianka...

Kończąc chciałam wam bardzo, ale to bardzo podziękować za wsparcie, wspaniałe komentarze i wszystkie gwiazdki, które oddaliście na tą opowieść i gdyby nie wy i wasza wspaniała motywacja, pewnie opowiadanie zostałoby zawieszone już jakiś czas temu.

Życzę każdemu wspaniałego wieczoru i zapraszam po sięgnięcia na inne moje opowiadania!

Dziękuję!

Black Rose || Słodki Flirt || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz