wspominać

380 26 4
                                    

Widział ją już z daleka. Opierała się o jedno z wiśniowych drzew. Jej krótkie, różowe kosmyki włosów tańczyły wesoło z wiatrem. Podszedł bliżej. Okazało się, że dziewczyna była pogrążona w głębokim śnie. Na widok jej spokojnej twarzy blondyn uśmiechnął się szeroko. Cieszył się, że choć na chwilę mogła w końcu odetchnąć od niepotrzebnych zmartwień i problemów. Usadowił się tuż obok niej, pozwalając, aby głowa różowowłosej opadła na jego ramię.

Miejsce, w którym się znajdowali było naprawdę piękne. Kwiecista, kolorowa polana, tysiące pszczół i motyli, blask słońca, wyrazisty błękit nieba. Codzienność nie dawała nikomu czasu na podziwianie tego. Wszystko działo się stanowczo za szybko.

- Minęły już trzy lata... - szepnął sam do siebie, gładząc palcami policzek dziewczyny. Zastanawiał się, co zwykle pochłaniało jej myśli. Wciąż on? Czy może już nic dla niej nie znaczył? Pokręcił głową. To niemożliwe. Zbyt proste.

Powieki zielonookiej nieznacznie drgnęły. Otworzyła je powolnie, próbując zbudzić się do życia. Kiedy tylko poczuła na sobie czyiś dotyk wstała, prostując się jak struna. Kiedy zorientowała się, że to Naruto, zgromiła go spojrzeniem. Niebieskooki zbladł, a po jego czole zaczęły skapywać krople potu. Dziewczyna ścisnęła dłoń w pięść i skierowała ją w stronę bezbronnego chłopaka. Spuścił głowę, szykując się na falę bólu. W ostatniej sekundzie Sakura zatrzymała się i pstryknęła palcami w jego czoło, śmiejąc się. On spojrzał na nią zdziwiony.

- Sakura-chan... - wyszeptał, a jego kąciki ust uniosły się ku górze. Na jego policzki wkradły się delikatne rumieńce, których dziewczyna nie zauważyła bądź po prostu zignorowała.

- Nie ciesz się tak, głąbie - odparła, odwracając wzrok. Z wesołym błyskiem w oku wpatrywała się w kwiaty chowające się pod płatkami wiśni. Podeszła do nich i zerwała kilka z nich, starannie wybierając każdą sztukę. Blondwłosy postanowił nic nie robić. Zmrużył oczy, napawając się pięknym zapachem, jaki się tam rozprowadzał.

- Naruto, spójrz! - Usłyszał głos zielonookiej. Uchylił jedną powiekę. Poczuł dotyk dziewczyny na swoich włosach. Sięgnął do nich dłonią. Kilka różowych płatków spadło mu na nos.

- Nie dotykaj, idioto, bo jeszcze go zepsujesz! - Naburmuszyła się, odtrącając jego ręce. Zaśmiał się głupkowato mówiąc ciche "Sorki, sorki" i drapiąc się po policzku. Twarz Sakury stała się spokojniejsza. Usłyszał nawet chichot.

- Uratowany... - pomyślał i uśmiechnął się. Nie dlatego, że uniknął kolejnego siniaka, które zwykle zapewniała mu różowowłosa. Był zadowolony z faktu, że są razem. W końcu byli szczęśliwi.


A przynajmniej naprawdę chciał, aby tak było.



_

kawałek opowiadania, którego nigdy nie dokończę dla uratowania siebie i was (a w szczególności lubiekotywgarnku)

multiships [Sakura H.]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz