patrzeć

258 25 3
                                    

Siedzieli wspólnie w bibliotece. Oboje z nosem w książce, śledzili linijki tekstu. Czasem on zerknął na nią, czasem ona na niego. Panowała tam względna cisza, którą co kilka minut przerywał odgłos przekręcanej kartki. 

— Skończyłem — powiedział beznamiętnie, podchodząc do jednej z półek. Mimo że do oświadczenia tego typu rzeczy nie potrzeba było nikomu ani krzty emocji w głosie, to różowowłosej przeszkadzał ich brak. Skrzywiła się, jednak postanowiła milczeć.

W tym czasie czarnowłosy powrócił na swoje miejsce, wlepiając wzrok w zielonooką. Na początku nie zwracała na to uwagi, lecz w końcu zaczęło to ją irytować. Spojrzała na niego spod byka, na co on uśmiechnął się szeroko. 

— Wsadź sobie w dupę ten fałszywy uśmieszek, Sai — prychnęła. On, robiąc zdziwioną minę, odpowiedział:

— Ależ on był szczery. Prosto z mojego serduszka. — Sakura parsknęła śmiechem. — Przestań śmiać się jak opętana.

Zielonooka skrzyżowała ręce na piersi.

— Wcale nie śmieję się jak opętana... — Nadymała policzki jak mała, obrażona dziewczynka. Czarnowłosy wywrócił oczami z rozbawieniem, wstając. Wziął dziewczynę na ręce. — C-co ty...

— Wybaczysz mi, jeśli dam ci cukierka, panienko? — Jej twarz oblała się rumieńcem.

— Nie, idioto, odstaw mnie z powrotem! 

— Nie? W takim razie nie mam zamiaru cię puszczać. — Zaczęła się wyrywać. — Naprawdę nie chcesz tego cukierka, Sakurciu? 

Żyłka na czole różowowłosej z sekundy na sekundę coraz bardziej pulsowała. Sai przybliżył usta do jej ust, sprawiając, że cała złość nagle z niej wyleciała. Gdy był już wystarczająco blisko, by musnąć wargi zielonookiej, postawił ją na ziemię.

— Chodźmy już — odparł swoim normalnym, bezuczuciowym tonem głosu. Sakura nie była ani trochę zaskoczona. Po raz kolejny odegrał scenkę, którą wyczytał dziś w książce. Po raz kolejny przerwał w kulminacyjnym momencie. Tak właśnie wygląda ich pokręcona relacja. A ona sama się na nią zgodziła.





multiships [Sakura H.]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz