Rozglądała się po korytarzu. Wciąż nic się nie zmieniało. Te same ciemnoszare ściany. Ta sama wilgotna podłoga, po której co rusz przebiegały bliżej nieokreślone stwory przypominające gryzonie.
Podążała za nim, próbując iść w tym samym tempie. Nerwowo obserwowała jego czarne włosy tańczące w powietrzu. Nie miała zielonego pojęcia dokąd szli i czego tak właściwie od niej chce. Była jednak zbyt przestraszona, by spytać o cokolwiek.
— Jesteśmy na miejscu. — Po raz pierwszy od lat usłyszała jego głos. "Kiedy był ten ostatni? Ach, tak... jeszcze przed odejściem Sasuke z wioski." Na myśl o nim jej usta wygięły się w grymasie. Jednak nie miała czasu nad nim dłużej rozmyślać.
Uniosła głowę. Przed jej oczami pojawił się długi, hebanowy stół i dosunięte do niego krzesła. Cała reszta pokoju była pokryta ciemnością. Różowowłosa wytężyła słuch. "Z pewnością nie jesteśmy tu sami."
— Widzę, że udało ci się utrzymać ją przy życiu, Itachi. — Z ciemności wyłoniła się błękitnoskóra postać. Dziewczyna widziała już tego kogoś. "To jego towarzysz, Kisame. Czyli znajdujemy się najprawdopodobniej w siedzibie Akatsuki." — Gratuluję.
"Och, mi też należą się gratulacje za tak szybkie zorientowanie się w sprawie. Nikt z was nie powie {Brawo, Sakura!}? Nie? Szkoda."
Po chwili przy stole zasiadła cała organizacja. Niektórzy wlepili swoje świdrujące spojrzenia wprost w zielonooką, inni zdawali się być niezainteresowani całą sprawą. Tym drugim szczerze dziękowała. Już sam nachalny szarowłosy koleś gapiący się w jej dekolt całkowicie wyprowadzał ją z równowagi. "Zresztą, o jakiej równowadze tu mowa? Jesteś w dupie, Sakura. Zginiesz."
— Ustąpiłbyś damie, Itachi — zagadał do czarnowłosego Hidan, zboczeniec o którym wspominała chwilę wcześniej. Widać, że za wszelką cenę chciał, aby dziewczyna siedziała blisko niego. Posłała mu mordercze spojrzenie.
— Sam mógłbyś to zrobić — powiedziała i jednocześnie usłyszała krótkowłosa. Spojrzała w stronę brązowookiego mężczyzny, który wypowiedział te słowa. "Czy przypadkiem kiedyś go nie zabiłam?"
Nastała cisza, którą przerwało czyjeś głośne chrząknięcie. Wszyscy skierowali wzrok w tamtym kierunku. "Skoro oni, to i ja."
Na samym końcu stołu, honorowe miejsce zajął rudowłosy mężczyzna. Na jego twarzy znajdowało się dużo kolczyków i innych piercingowych drobiazgów. Sakura od razu go rozpoznała. "Pein, ich lider. Hm, szczerze powiedziawszy spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Uczucia, które paraliżuje. Tymczasem czuję jedynie chłód." Uśmiechnęła się pod nosem. "Chyba już całkowicie mi odbiło, aby myśleć o tym w takiej chwili."
— Sakura Haruno, tak? — Kiwnęła głową w odpowiedzi. Mimo wszystko nie potrafiła wydusić z siebie słowa. — Od dziś jesteś jednym z naszych narzędzi.
Dziewczyna zmarszczyła brwi. "Czego oczekiwałaś, głupia? Że spytają cię o zdanie?"
— To eksperyment — kontynuował. — W dużej mierze od ciebie zależy czy zyska on powodzenie.
— Dajesz jej wybór, liderze? — zapytał jeden z nich. Miał długie, blond włosy oraz niebieskie oczy. W pewnym stopniu przypominał jej Naruto. "A może bardziej jego żeńską wersję..."
— Źle to zrozumiałeś, Deidara. Jeśli stwierdzi, że nie ma zamiaru współpracować, po prostu ją zabijemy — odezwał się Sasori. — A to zostawcie już mnie.
Uśmiechnął się w jej stronę. "Nie zapominaj, laleczko, że już raz cię załatwiłam. Tylko nie wiem, jakim cudem tu jesteś."
— Jeżeli nie chcesz umrzeć, Haruno — zaczął Pein. — Idź za Konan, która wskaże ci drogę do sali w której tymczasowo będziesz przebywać.
Zza jego pleców wyłoniła się młoda, fioletowłosa kobieta. "Nie zauważyłam jej wcześniej. Jest niesamowicie cicha." Sakura posłusznie ruszyła za nią.
_
spontaniczne mini-opowiadanie, zero zobowiązań
możliwe, że nic nie będzie trzymało się tu kupy
p.s. cholernie uwielbiam motyw z Sakurą w Akatsuki, więc w końcu musiałam o tym napisać
p.s.2 nie będzie tu żadnego określonego pairingu - to, że Itaś ją tam zaprowadził nic nie znaczy
CZYTASZ
multiships [Sakura H.]
Random[miniaturki; drabble; oneshoty; opowiadania dotyczące miłosnych przygód z Sakurą Haruno w roli głównej]