Postanowiłam, że pójdę na piechotę, bo wcale tak daleko nie było. Zaledwie jakieś dziesięć minut. Szłam przed siebie, kiedy nagle usłyszałam znajomy mi już dźwięk przychodzącej wiadomości z aplikacji. Prawie z nikim tam nie pisałam, więc musiał być to on lub oni.
SexyPinguin: Co laleczko robisz? Widzę, że wyszłaś taka odstrojona z domu, zmierzasz na jakąś imprezę?
SweetBear: Nie muszę ci się spowiadać, zboku.
SexyPinguin: W szkole nie nauczyli, że zwroty grzecznościowe pisze się wielką literą, laleczko?
SweetBear: Owszem nauczyli, ale jeśli nie mam do osoby szacunku, to nie będę jeszcze wyrażać go w postaci pisania wielką literą zwrotów, które są w ten sposób ''wyróżniane''.
SweetBear: Więc w jakiej sprawie tym razem piszesz, stalkerze?
Szłam i zastanawiałam się, po co tak właściwie pisze. Z dnia na dzień przestał i nagle znów zaczyna. Wydawało mi się to dość dziwne. Chciałam w końcu dowiedzieć się, kim jest mój prześladowca, jeżeli mogłabym go tak nazwać.
SexyPinguin: Muszę Cię troszkę podenerwować, sweet. :)
Nie odpisałam już więcej, ponieważ dotarłam na miejsce. W środku budynku o dziwo nie było czuć zapachu alkoholu, potu czy innych takich rzeczy - jedynie dym z papierosów.
CZYTASZ
Oczy na niebie || 5SOS
Fanfiction,,Krzyk był jak wyzbycie się złych emocji, które właśnie opanowywały mnie od środka.''