Rozdział 12

53 7 0
                                    

Rano napisałam do Samanthy po dokładniejsze informacje dotyczące imprezy. Dowiedziałam się, że odbędzie się ona u Maksa (z którym chodziłam do klasy w gimnazjum) około godziny 22. Przez ponad trzy czwarte dnia odkąd wstałam, nie ruszałam się z łóżka i z pokoju. Po prostu nie mogłam. Miałam wrażenie, że oni tam będą. Postanowiłam kupić sobie coś do jedzenia w drodze. Nie zostało dużo czasu, bym nie wytrzymała - zaledwie kilka godzin, co to dla mnie, pomyślałam. Moim zbawieniem jednak okazała się łazienka znajdująca się dosłownie przed drzwiami do mojej sypialni.

Była dwudziesta pierwsza, gdy poszłam wziąć upragniony, od samego rana prysznic, i zrobić inne rzeczy, jakie robi się w toalecie. Zajmowałam łazienkę jeszcze przez pół godziny. Wyszłam owinięta ręcznikiem, a z byłego pokoju mojego najstarszego brata, który znajdował się tuż obok moich drzwi, wyłonił się chłopak uczestniczący w tej przeklętej kolacji. Popatrzyłam na niego przelotnie. Zauważyłam, że był chudym, ale za to wysportowanym blondynem, a jego dolną wargę zdobił czarny kolczyk. Ubrany również był cały na czarno. Otrząsnęłam się i szybko pobiegłam do swojego królestwa, jakim był mój pokój. Miałam nadzieję, że chłopak wszystko ot, tak zaraz zapomni, mój obiór, moją zapewne głupią minę i wszystko inne.

Podeszłam na palcach do przestronnej szafy i wyjęłam z niej krótką sukienkę z baskinką w kolorze czarnym. Od razu ją ubrałam. Po ubraniu się włożyłam uprzednio przygotowane jaskrawo żółte buty na wysokim obcasie. Do tego założyłam neonowy naszyjnik koloru obuwia. Uwielbiałam jaskrawe kolory, miałam na ich punkcie jakąś obsesje.

Ubrana, umalowana - w skrócie gotowa, wyszłam dumnie z pokoju, zmierzając po schodach w dół. Z przedpokoju wzięłam tylko czarny, lekki sweter oraz torebkę pod kolor chodaków i nieco zdziwiona ciszą jaka panowała w domu, wyszłam, zamykając za sobą drzwi.


Oczy na niebie || 5SOSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz