ROZDZIAŁ 1

809 89 39
                                    



         Wyszedłem z mieszkania, a natarczywe promienie słoneczne od razu zaatakowały moją osobę. Szybko nasunąłem na nos okulary przeciw słoneczne w kwadratowej czarnej oprawie, aby za bardzo nie drażnić oczu. Na dworze było ciepło dlatego ubrałem białą zwiewną koszulę oraz czarne skórzane spodnie. Zresztą, co za różnica jaka na zewnątrz panowała pogada skoro i tak każdą temperaturę odczuwam neutralnie. 

       Po krótkiej ocenie pogody, w końcu udałem się do garażu, aby dosiąść swojego ścigacza. Zająłem miejsce na wygodnym siodełku i włożyłem kluczyki do stacyjki. Odpaliłem pojazd, a słysząc pracę silnika, uśmiechnąłem się szeroko. Uwielbiałem ten dźwięk. To była jedyna rzecz, która mi się jeszcze nie znudziła. No i whisky, ale to inna sprawa. 

       Dodałem gazu w ścigaczu po czym wyjechałem z garażu, wjeżdżając na ulicę, i skierowałem się w stronę jednej z swoich ulubionych kafejek. Co prawda piłem tylko i wyłącznie czarną kawę, ale pracował tam bardzo seksowny kelner, którego już widziałem w swoim łóżku. Och, jakie on miał ciało! Mówię wam. Na siłownie chodził chyba codziennie. Silne ramiona opinane przez białą koszulę, idealnie zarysowane mięśnie klatki piersiowej... po prostu cudo!  

      Myśląc o seksownym blondynie z ciemnymi oczami, czas mijał o wiele szybciej – ponoć płynie niezauważalnie, gdy skupiamy się na czymś przyjemnym - i nim się obejrzałem, znalazłem się pod kawiarnią. Zaparkowałem ścigacz na parkingu, tuż obok niedużego parku miejskiego, i zszedłem z niego od razu kierując się w stronę wejścia do kafejki. 

      Stanąłem przed szybą, która oddzielała mnie od wnętrza pomieszczenia, i poprawiłem swoje czarne włosy, delikatnie zakręcone na grzywce. Uśmiechnąłem się pewnie do swojego odbicia po czym nacisnąłem na klamkę i śmiało wszedłem do środka. Wszystkie rozmowy momentalnie ucichły, gdy moja stopa przekroczyła próg drzwi, a cisza była przerywana jedynie cichymi westchnieniami dziewczyn. Przybrałem na twarz pewny uśmiech i podszedłem do lady, za którą krył się przystojniak z moich fantazji. Miał na sobie białą koszulę opinającą idealnie wyrzeźbione mięśnie, a wokół bioder zawiązał czarny kelnerski fartuch. Stał bokiem do lady, wycierając jasnym ręcznikiem szklankę.

      Zacisnąłem dłonie na drewnie i chrząknąłem głośno, aby zwrócić na siebie uwagę blondyna. Chłopak uniósł wzrok, a na usta przywdział delikatny uśmiech, którym zapewne obdarowywał każdego z klientów. Odłożył szklankę, po czym przybliżył się do lady, biorąc spod spodu notesik z czarnym długopisem. 

- Witam, co panu podać? – spytał. Uśmiechnąłem się na dźwięk jego głosu i przejechałem koniuszkiem języka po dolnej wardze. Musiało to zadziałać na mężczyznę, gdyż przełknął nerwowo ślinę o czym poinformował mnie ruch jego grdyki. 

- Proszę o czarną kawę - powiedziałem. 

- Tylko to? Dzisiaj mamy także świeżo upieczone czekoladowe ciasto. Jest naprawdę dobre i jeżeli jest pan wielbicielem słodkości to gorąco polecam. – Znów uśmiechnął się do mnie ciepło. 

- Mimo, iż z chęcią skorzystałbym z okazji, to nie mogę – pokręciłem głową. - O formę trzeba dbać.

- Jeden kawałek ciasta by panu nie zaszkodził, ale rozumiem. W takim razie proszę zająć miejsce, a ja zaraz przyniosę pańskie zamówienie – zawiadomił mnie po czym obrócił się o 180 stopni i zajął przygotowywaniem kawy.

       Odszedłem od lady i zająłem miejsce przy oknie. Promienie słoneczne padały wprost na moją osobę, więc nawet nie wpadłem na pomysł aby zsunąć z nosa okulary. Mimo, iż słońce nie wyrządzało mi żadnej krzywdy, to moje oczy naprawdę go nie lubiły. Nie mówię tu o takiej formie, że człowiek spojrzy w słońce i go razi. U mnie to wygląda inaczej. Gdy tylko jest jasno, moje oczy się buntują i zaczynają piec oraz łzawić, dlatego na karniszach mam zawieszone czarne grube zasłony, które skutecznie hamują promienie słoneczne. Dodatkowo, gdy jest taka „piękna " pogoda, nie ruszam się z domu choćby nie wiem co się działo. Zdarzają się sytuacje kryzysowe jak ta. Potrzebuję seksu, a ten kelner działa na mnie jak miód na puchatka.

      Tkwiłbym dłużej w tych jakże pięknych rozmyśleniach nad moją osobą, ale tę czynność przerwał mi mężczyzna, który jeszcze nie dawno znajdował się w centrum moich myśli.

- Pańskie zamówienie – powiedział kelner pochylając się nad stołem. Zdjął z tacy filiżankę, którą ustawił przede mną, a ja w tym momencie wychyliłem się i spojrzałem na tyły mężczyzny. No, no, jego tyłek też był całkiem niezły. Zagryzłem dolną wargę wyobrażając sobie go nagiego. 

- Coś jeszcze? – do rzeczywistości znów przywrócił mnie sprawca mojej tymczasowej nieobecności. Spojrzałem na niego zdezorientowany zanim zrozumiałem o czym do mnie mówi.

- Ach, nie, nie – pokręciłem głową. – To wszystko, dziękuję – powiedziałem łapiąc za uszko białej filiżanki. 

- W takim bądź razie życzę panu miłego dnia – posłał mi delikatny uśmiech i ukłonił się lekko.

- Jaki tam pan. Jesteśmy prawdopodobnie w tym samym wieku – uśmiechnąłem się. Oczywiście było to kłamstwo, no chyba, że mój wybranek miał lat 156. 

- Mam 26 lat – powiedział. 

- No, prawie trafiłem. Jestem trzy lata młodszy – mruknąłem biorąc łyka kawy. 

- Nie powiedziałbym. Wygląda pan na najwięcej 21 – uśmiechnął się szeroko. 

- Chyba powiedziałem coś na temat nazywania mnie panem – powiedziałem kręcąc głową. Okej, może chciałbym, aby nazywał mnie „panem", ale jeszcze nie czas na to.

- Ale nie wiem jak się do ciebie zwracać. – Podrapał się zażenowany po karku. 

- Taemin jestem. – Wyciągnąłem w jego stronę bladą dłoń. 

- Jonghyun. – Mężczyzna bez wahania ją uścisnął. 

- Chyba będę tu bywał częściej, więc mam nadzieję, że wejdziemy w stosunki seksualne – powiedziałem nie do końca analizując co mówię. Dopiero, gdy usłyszałem krztuszenie się Jonghyuna, dotarło do mnie co właśnie wypowiedziałem. Uśmiechnąłem się przebiegle i spojrzałem na mężczyznę. – Och wybacz. Powiedziałem coś nie tak? 

- Powiedział pa... powiedziałeś... stosunki seksualne – mruknął, a na jego polikach pojawiły się delikatnie rumieńce. Och, ten chłopiec chyba będzie uległy. 

- Naprawdę? – pokręciłem głową. – Wybacz mi. Miałem na myśli stosunki przyjacielskie – uśmiechnąłem się szeroko. 

- Och tak, oczywiście. Przecież, że zwykłe przejęzyczenie. Jasne, że nie miałeś na myśli seksu – zaśmiał się nerwowo. No, aktualnie to miałem. – Wybacz, ale muszę wracać do pracy. Miło było poznać. – Jeszcze raz się ukłonił po czym odszedł. Uśmiechnąłem się i przyłożyłem białą filiżankę do ust. Miło będzie go uwodzić. 

Dracula || JongTaeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz