ROZDZIAŁ 24

432 53 30
                                    


      W chaotycznym szale nieopisanych uczuć nie zwróciłem uwagi na słowa, które wypowiedział Jonghyun. Dopiero później, gdy leżeliśmy zmęczeni w łóżku, tuląc się do siebie, dotarło do mnie ich znaczenie. Ale nawet teraz, gdy racjonalne myślenie powróciło do mnie, nie mogłem znaleźć wytłumaczenia na to stwierdzenie. Nie wiedziałem, do czego odnosiły się te słowa. Do ogółu mojej osoby? Czy może do tego jednego zdarzenia, które miało miejsce niedawno? 

- Takie poranki to ja mogę mieć zawsze - mruknął Jonghyun, wyrywając mnie z mojej chwilowej nieobecności. 

     Uśmiechnąłem się delikatnie, odpychając na dalszy plan moje rozmyślania, po czym ochoczo wtuliłem się w rozgrzaną klatkę piersiową blondyna, nakrywając nasze ciała kołdrą. 

- Ale nie będziesz miał - zaśmiałem się. Nie zamierzałem chodzić każdego ranka obolały, ponieważ mu się tak podoba. 

- Chodziło mi tylko i wyłącznie o śniadanie, ale skoro jesteś na tyle okrutny, aby mi tego posiłku odmawiać, to okej. 

- Jasne, ciekawe kto ci w to uwierzy. 

- Sodam. Ona nigdy nie była skora do robienia mi śniadań - burknął Jonghyun niezadowolony, po czym przycisnął mnie do swojego ciała i obdarował mój nos pocałunkiem, na co zmarszczyłem go delikatnie. - Lubię, gdy to robisz. 

- Wiem - mruknąłem, kryjąc twarz w pościeli. Nie chciałem, żeby Jonghyun spoglądał na mnie w tym stanie, gdy jestem onieśmielony jego osobą. Nie takiego Lee Taemina Kim powinien znać. 

- Ostatnio stałeś się niezwykle uroczym stworzeniem. 

      Zsunąłem kołdrę z twarzy, aby spojrzeć na mężczyznę morderczym wzrokiem. Czy jest ze mną aż tak źle, że zasłużyłem na miano uroczego?

- No co tak patrzysz jakbyś chciał mnie zabić? Powiedziałem coś złego? 

- Tak, powiedziałeś - warknąłem, mrużąc powieki. - Aktualnie wyobrażam sobie jak twoje ciało staje w płomieniach. 

- Auć, zabolało. 

- Wyobrażenia cierpienia bolą mniej, aniżeli realna krzywda fizyczna, którą mogę ci zaraz zafundować - oznajmiłem, uśmiechając się niewinnie. 

- Jesteś wredny. 

- Wydawało mi się, że przed chwilą nazwałeś mnie uroczym - zauważyłem. 

- To było przed chwilą - zaśmiał się i objął mnie w talii, przyciągając do siebie. Ja natomiast oplotłem go ramionami wokół bioder i wtuliłem twarz w zagłębienie jego szyi. 

- Ładnie pachniesz - mruknąłem, gdy poczułem intensywny zapach jonghyunowej skóry pomieszany z aromatem żelu pod prysznic. Jonghyun skomentował to jedynie cichym mruknięciem, a ja przymknąłem powieki, rozkoszując się przyjemnymi bodźcami zewnętrznymi. 

- Co chcesz dzisiaj robić? - spytał, kreśląć dłonią zawiłe ślaczki na moich nagich plecach. 

- Nie wiem - mruknąłem ziewając. - W sumie, to przydałyby mi się jakieś nowe ubrania. 

- W takim bądź razie moglibyśmy udać się do centrum handlowego, a potem na plażę, hm? 

- Co cię tak ciągnie do tej plaży? - spytałem, odsuwając się delikatnie od Jonghyuna, aby móc na niego spojrzeć. 

- Uważam, że morze to bardzo romantyczne miejsce oraz niesamowicie intrygujący krajobraz. Poza tym doskonale wiesz, że jestem niepoprawnym romantykiem. 

Dracula || JongTaeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz