ROZDZIAŁ 28

308 46 10
                                    

     Jak żałośnie musiałem wyglądać, gdy siedziałem na podłodze z podkulonymi kolanami, głową ukrytą pomiędzy nogami, a moimi ramionami wstrząsał niekontrolowany szloch, którego nie mogłem powstrzymać. Nawet nie zamierzałem wyobrażać sobie, jak opuchnięte były moje oczy, czy pogryzione wargi, które co chwilę zaciskałem pomiędzy zębami, próbując stłumić kolejny szloch, który tak czy inaczej wstrząsał całym moim ciałem. 

     Będąc zmęczonym tymi ciągłymi rozmyśleniami oraz niepotrzebnymi łzami podniosłem się z podłogi i otępiale udałem się w kierunku łóżka. Niczym robot zdjąłem z siebie poszczególne części ubrania, które od razu znalazły swoje miejsce na podłodze, aby zaraz po tym ułożyć się na miękkim materacu. Nakryłem się kołdrą, a dotyk śliskiego materiału na moim nagim ciele przyniósł mi pewne ukojenie. Była to jedna z niewielu rzeczy, która nie ulegała zmianie na przestrzeni lat. 

     Przymknąłem powieki, wtulając twarz w miękką poduszkę. Wziąłem głęboki wdech, czując potrzebę wykonania tego czynu, po czym odwróciłem się na drugi bok, mając zamiar zregenerować swoje siły. Zacisnąłem pomiędzy palcami śliski materiał, zaciągając się zapachem, którym był on nasiąknięty. Zagryzłem wargę, gdy poczułem silny aromat ciała Jonghyuna, który ostatnimi czasy sypiał pod tą pościelą. 

     Moje usta opuścił drżący oddech, który jednak zaraz potem uwiązł mi w gardle, ponieważ z dołu doszły mnie pewne, nienaturalne dźwięki. Coś zostało przewrócone, czemu towarzyszył głośny huk. Usłyszałem dźwięk łamanego drewna, po czym zarejestrowałem ciche kroki, stawiane na stopniach ku górze. 

     Doskonale wiedziałem, kto kieruje się do mojej sypialni i zdawałem sobie sprawę w jakim celu. To było oczywiste, że łowca wampirów nie odpuści tak łatwo. 

     Przewróciłem się na plecy, układając się na wznak, będąc gotów na to, co mnie czekało. Po krótkim momencie drzwi otworzyły się z cichym stęknięciem, a do środka wszedł on, Kim Jonghyun, łowca wampirów we własnej osobie. 

     Początkowo spoglądałem na niego tylko i wyłącznie kątem oka, jednakże po chwili całkowicie odwróciłem wzrok w jego kierunku, obdarowując go obojętnym spojrzeniem. Nie chciałem, żeby nawet w chwili mojej śmierci uważał mnie za bezsilnego chłopca, którym chyba w rzeczywistości byłem. 

     Mężczyzna w dłoni dzierżył nogę od stołu, co poznałem po żmudnie wykonanych żłobieniach. Trochę było mi go szkoda, ponieważ był to jeden z niewielu mebli, który naprawdę przypadł mi do gustu. Był ze mną już od czasów, gdy zamieszkiwałem jeden z zamków w Walii wraz z Kibumem. Jaka szkoda, że wspomnienia są tak ulotne i mogą zostać zniszczone poprzez jedno uderzenie. 

     Jonghyun przez chwilę spoglądał na mnie, zaciskając palce na drewninanym kołku. Wyglądał, jakby się nad czymś intensywnie zastanawiał, jednakże już po chwili podjął, w jego mniemaniu, odpowiednią decyzję i zaczął się do mnie zbliżać. 

     Każdy jego krok był przemyślany, postawiony ostrożnie. Na przystojnej twarzy odbijały się niezwykle sprzeczne emocje i wydawało mi się, że lada moment Kim odwróci się i wyjdzie z pokoju, zostawiając mnie osłupiałego, zastanawiającego się nad własnym marnym losem. 

     Jednakże najwidoczniej pomyliłem się w swojej ocenie, ponieważ mężczyzna już po chwili zwinnie wskoczył na łóżko, siadając na mnie okrakiem, uprzednio zrywając z mojego ciała kołdrę. Przez chwilę spoglądał na moje ręce, z pewnością zastanawiając się czy ich nie związać, aczkolwiek ostatecznie zrezygnował z tej czynności, co było niezwykle lekkomyślne z jego strony, ponieważ gdyby miał do czynienia z innym wampirem, już dawno zostałby pozbawiony życia. 

Dracula || JongTaeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz