Rozdział 2

722 79 16
                                    


       Odsłoniłem czarne  zasłony, które odcinały mnie od widoku za oknem, i ujrzałem szary świat, który podobał mi się najbardziej. Bez żadnych irytujących promieni słońca, kwiatków, motylków czy skowronków. Świat w odcieni szarości, to coś co było dla mnie nieodłączną częścią mojego długiego życia. Coś co i tak zawsze się pojawiało, nawet jeżeli bywały słoneczne miesiące. 

       Odwróciłem się plecami do swojego ulubionego obrazu i spojrzałem na zegarek zapięty na nadgarstku. Była 17.08. Za pięćdziesiąt dwie minuty Jonghyun kończy pracę i wraca do domu poprzez park, w którym lubił przesiadywać. Skąd miałem te informacje? Po naszym spotkaniu postanowiłem się „trochę" o nim dowiedzieć. Oczywiście nie obyło się bez uwiedzenia paru dziewcząt. Jonghyun okazał się bardzo pożądanym chłopakiem przez płeć przeciwną. Nie dziwię się. Niestety dziewczynki już nie będą wzdychać do uroczego blondyna. Potrzebowałem krwi, a nikt inny nie był mi jej w stanie zapewnić i tak jakoś wyszło, że posłużyłem się nimi, a dodatkowo zlikwidowałem potencjalne zagrożenie. Bywałem stałym klientem kawiarni, w której pracuje chłopak, dlatego wiedziałem, kto może okazać się niebezpieczny dla moich działań. To było widać na pierwszy rzut oka.

       Przeciągnąłem się i, nadal myśląc o seksownym Jonghyunie, zszedłem na dół. Wszedłem do kuchni i skierowałem się w stronę lodówki, z której wyjąłem woreczek pełen krwi. Otworzyłem go i od razu zassałem się, połykając słodki płyn. Ciecz przyjemnie spływała po moim przełyku, a ja byłem pewien, że nie ma nic lepszego niż dobra krew.

        Nie odrywając ust od woreczka, udałem się do góry. Z powrotem wszedłem do swojego pokoju i podszedłem do wielkiej szafy z ciemnego, grubego drewna. Otworzyłem jej masywne drzwi i zajrzałem do środka.

- Co powinienem ubrać na spotkanie z Jonghyunem? – mruknąłem wyrzucając pusty woreczek za siebie. Jestem 23 letnim mężczyzną. Jak ubierają się chłopcy w tym wieku? Czarne obcisłe spodnie z dziurami, koszulka z logiem rockowego zespołu i dżinsowa wytarta kamizelka? Tak, chyba tak. Ale to nie mój styl. Jedyne co znajduje się w mojej szafie z tego zestawienia to spodnie. Są naprawdę świetne, jedne z moich ulubionych. 

- Aish. Jestem beznadziejny – warknąłem uderzając czołem w drzwi. Pierwsza oznaka wariactwa: rozmawianie z samym sobą. Poza tym, czemu aż tak przejmuję się zdaniem jakiegoś dzieciaka? Dobra, może jest przystojny, ale jeżeli mi nie podpasuje, to mogę go rozszarpać na strzępy. Też dobra opcja. Przecież jestem wampirem, krwiożerczą bestią, nic mnie nie zatrzymuje. 

       W końcu, po długich rozmyślaniach, wyjąłem z szafy czarne obcisłe spodnie z dziurami oraz białą luźną koszulkę z długim rękawem. Szybko ubrałem wybrany przez siebie strój i udałem się do łazienki. Stanąłem przed lustrem i odkręciłem wodę. Włożyłem, złożone w łódeczkę, dłonie pod strumień, aby napełniły się chłodną wodą, po czym obmyłem swoją twarz. Wytarłem ją w miękki, biały ręcznik i spojrzałem w lustro. Nie miałem na sobie żadnego makijażu, więc postanowiłem to zmienić. Złapałem z półeczki eyeliner i zrobiłem kreskę na linii rzęs. Następnie kredką zaznaczyłem dolną powiekę. Z szafki pod umywalką wyjąłem małe pudełeczko, w którym znajdowały się soczewki. Wyjąłem je i przysłoniłem swoje naturalnie brązowe oczy, niebieską barwą. Lubiłem ten odcień. 

       Przejrzałem się w lustrze i uśmiechnąłem delikatnie do swojego odbicia. Mój wzrok po chwili skierował się na włosy. Westchnąłem głośno i zacząłem je przeczesywać dłonią. Zawsze są niepoukładane. Dlatego stosuje masę odżywek, prostuję je lub kręcę. Tego dnia postawiłem jednak na naturalność, więc tylko zrobiłem delikatny przedziałek. Czarne kosmyki ułożyły się tak jak chciałem, więc uśmiechnąłem się z zadowoleniem. 

Dracula || JongTaeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz