Rozdział 14

430 63 52
                                    


         Gdy tylko zniknąłem z zasięgu wzroku Sodam, wysiliłem swoje nadprzyrodzone umiejętności, dzięki czemu znalazłem się pod klubem w błyskawicznym tempie. Przedarłem się przez ochroniarzy, którzy nawet nie próbowali mnie zatrzymywać, i wszedłem do środka.

       Przeczesałem pomieszczenie spojrzeniem. Znajdowało się tutaj więcej ludzi niż wcześniej, a kolorowe światła padały na spocone ciała, jednakże nigdzie nie dostrzegłem Kibuma ani Jonghyuna. Nie zwlekając ani chwili dłużej ruszyłem w stronę baru. Starałem się być spokojny, jednakże całe moje opanowanie gdzieś się ulotniło. Wiedziałem do czego Kibum jest zdolny i wcale nie napawało mnie to optymizmem. Obawiałem się, że wyrządzi krzywdę Jonghyunowi, a było to bardzo prawdopodobne. Jeżeli wampir tylko położy dłonie na mojej zdobyczy, to go zabiję. Zresztą i tak pozbawię go życia. Utrzymywanie go żywym było największym błędem jaki mogłem popełnić.

      Przedarłem się przez gąszcz spoconych ciał, co chwilę odpychając od siebie nachalne dłonie. Miałem ochotę rozszarpać wszystkich na strzępy, jednakże oszczędzałem energię na tego jedynego wampira. Wyobrażając sobie jak ginie w męczarniach, podszedłem do lady i pochyliłem się w stronę barmana, który białą szmatką czyścił wysokie szklanki do piwa. 

- Hej, widziałeś może niewysokiego i umięśnionego mężczyznę z ciemnymi blond włosami w towarzystwie szczupłego chłopaka o delikatnych rysach twarzy? – spytałem, a kelner powoli pokiwał głową, obrzucając mnie nieufnym spojrzeniem. 

- Przed chwilą weszli tam – wskazał głową na czarne drzwi, oświetlone przez czerwone lampki, które były zamontowane w framugach. Domyślałem się do czego może być przeznaczone pomieszczenie, które się za nimi kryło. 

- Dzięki – mruknąłem i wyprostowałem się. – Pragnę tylko uprzedzić, iż brunet o delikatnych rysach miał plany samobójcze i nie był do końca zdrowy na umyśle – powiedziałem uśmiechając się delikatnie. Musiałem zabezpieczyć swoją osobę, ponieważ całkiem możliwe, iż barman zawiadomi po całym zajściu policję, a nie chciałbym mieć z nimi problemów.  Dlatego Kibuma po śmierci uznają za psychopatę, a ja będę żył w spokoju. Plan idealny.

      Ruszyłem przed siebie, a barman stał oniemiały ściskając szmatkę w dłoni. Po chwili jednak prychnął pod nosem, nie przywiązując wagi do moich słów, i powrócił do przerwanej czynności. No tak, uznał to za niewinny żart pijanej osoby. Szkoda, że niedługo będzie musiał wzywać straż pożarną. 

      Podszedłem do wskazanych drzwi i nacisnąłem na chłodną klamkę. 

- Zgnijesz w piekle Kibum – warknąłem i wszedłem do pokoju. Do moich nozdrzy dostał się intensywny zapach alkoholu pomieszanego z wonią krwi, gdy tylko przekroczyłem próg. Uniosłem wzrok i zlustrowałem spojrzeniem pomieszczenie. Pokój był mały, ale wystarczającej wielkości dla osób odwiedzających go. Ściany były pomalowane na bordowo, gdzieniegdzie farba odchodziła, a w innych miejscach odznaczały się plamy. Na wprost znajdowało się okno, które było przysłonięte czarnymi, satynowymi zasłonami. W prawym kącie stał okrągły stolik z alkoholem, a obok niego nieduża komoda, która prawdopodobnie znalazła się tu przypadkowo. No bo po co w takim miejscu jakiekolwiek meble oprócz kanapy i stolika? 

      Skoro wspomnieliśmy o kanapie. Jedna z nich stała na lewej ścianie. Była obita w bordową skórę, a na ziemi leżały puchate poduszki w tym samym kolorze. Jednakże to nie mebel mnie zainteresował, a osoby siedzące na nim. Znajdował się tam Jonghyun, na którego widok odetchnąłem z ulgą, ale zaraz potem zacisnąłem ze złości pięści. 

       Jonghyunowe blond włosy były rozczochrane, powieki lekko przymknięte, a pełne usta delikatnie rozchylone. Parę górnych guzików jego czarnej koszuli zostało rozpięte, ukazując kawałek klatki piersiowej. W innych okolicznościach uznałbym to za niezwykle seksowne, ale nie teraz, gdy okrakiem siedział na nim Kim Kibum i to jego dłonie spoczywały na ciele Jonghyuna, a nie moje. Obok mężczyzn znajdowała się kobieta ubrana w czarną, skąpą sukienkę. Z małych punkcików na jej szyi płynęła stróżka krwi i znikała wśród piersi, ale dziewczyna zdawała się tego nie zauważać. Była zbyt zapatrzona w dwójkę mężczyzn. Jak widać Kibum przyprowadził ją tutaj tylko dla stworzenia pozorów.

Dracula || JongTaeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz