Harry
Hermiona kazała mi dzisiaj iść do łazienki perfektów z jajem i je otworzyć. Zrobiłem to. Okazało się, że muszę przygotować coś dzięki czemu będę mógł oddychać pod wodą.
Wyłowniłem twarz z wody. Wtedy weszła Hermiona z książką w ręku. Nawet mnie nie zauważyła. Ja nic nie powiedziałem, gdyż mnie zamurowało. Miałem się odezwać, ale dziewczyna zdjęła bluzkę, a potem spodnie. Kolejny szok! Zanim zdążyła zdjąć stanik krzyknąłem Hermiona!
Ta się poślizgnęła i upadła na płytki. Wyskoczylem z wanny nie zważając na to, że jestem nagi. Liczyło się życie Miony! Krwawiła. Krew leciała jej ze skroni i z piersi. Złapałem ją za głowę próbując zatamować krwawienie. Nagle do łazienki wszedł Malfoy ze złośliwym uśmieszkiem. Czułem się trochę skrępowany, bo jestem nagi, ale to nie ważne.
-Malfoy pomóż! - poprosiłem.
-No dobrze, ale to tylko ze względu na piękną Mionę, a nie na ciebie! -powiedział kąśliwie. Rzucił jakieś zaklęcie przy którym cała krew wróciła do Hermiony która się powoli budziła. Spojrzała na mnie ze zdziwieniem. Przez chwilę się we mnie wptrywała co było bardzo nie zręczne, ale w końcu zorientowała się, że sama jest prawie goła.
-Ubierz się Potter, ja ją zaniosę do szkrzydła szpitalnego - poradził.
Pierwszy raz posłuchałem się tego chłopaka.Draco
W rękach niosłem prawie nagą Hermionę, czego chcieć więcej?
Jesteśmy już w prawie połowie drogi, a ona się nie rusza i nic nie mówi.
Nagle zarzuciła mi ręce na ramiona i szepnęła dziękuję.
-Wiesz, że nie jestem Harrym?
-zapytałem.
-Tak wiem, ale i tak mi pomagasz. A kto mi przywrócił krew? -wykrzesała z siebie resztki sił.
-Ja - oznajmiłem.
Ona tylko uśmiechnęła się.
Gdy doszliśmy położyłem ją na łóżku szpitalnym. Później okryłem kocem.
-Co się stało? - zapytała pielęgniarka.
-Nie wiem, chciałem się wykąpać, a Hermiona leży prawie naga krwawiąca na podłodze. A przy niej nagi Potter próbujący zatamować krwawienie -wyznałem zgodnie z prawdą. Kobieta się na mnie dziwnie spojrzała. Chyba wiem co miała na myśli. Nagle do sali wbiegł Harry. Szybko uklęknął przy dziewczynie trzymając za rękę.
Przepraszam - szepnął.Harry
Tak mi przykro za to co zrobiłem Hermionie... Nie chciałem jej wystraszyć. Draco się fajnie zachował, że zaniósł ją tutaj. Ale teraz przeze mnie nie może wystartować w turnieju.. Ja też się wycofam żeby było sprawiedliwie. Pocałowałem Mionę w czoło i udałem się do Dumblerdora. Zapukałem do gabinetu i zacząłem rozmowę. Opowiedzialem o całej sytuacji w łazience i powiedziałem, że Hermi nie może wystartować i, że z powodu na nią też się wycofuję.
Profesor zrozumiał mnie. I pozdrowił jak to powiedział panne Granger.
Udałem się z powrotem do dziewczyny, ale zobaczyłem, że rozmawia z blądynem. Nie zamierzałem jej przerywać.
Idąc do swojego pokoju pomyślałem, że mam już trzy przyjaciółki i ani jednego kumpla. Może pora się zakumplować z Ronem. O wilku mowa! W pokoju siedział Ron.
-Ej stary, jeszcze nie gadaliśmy i się dobrze nie poznaliśmy -powiedziałem.
Tak gadaliśmy przez ok godzinę. Rudy wydaje się naprawdę fajny. Chyba zdobyłem kumpla. Teraz idę do Miony.
W sali nadal siedział Malfoy.
Hermiona czuła się już dobrzę, bo śmiała się z blądynem.
-Dobra wypad teraz moja kolej! -krzyknąłem do Ślizgona.
-Draco i ja jesteśmy razem -Miona uśmiechnęła się.
Ja otworzyłem szeroko usta, nie wierząc w to co się właśnie wydarzyło. Przez pewien momęt wydawało mi się, że zakochała się, we mnie... A ja głupi zakochałem się w niej.Hermiona
Nie rozumiem dla czego Harry ma taką minę. Kocham Draco. Jest naprawdę miły i kochany. Poznałam go od zupełnie innej strony.Harry
Dobra pójdę przekazać Gimmy, że jest w parze z Jasmin w turnieju i jaka jest tajemnica jaja i co muszą zrobić. Nie zamierzam na nich dłużej patrzeć.--------------------------------------------------------
Hej, jednak udało mi się napisać wcześniej rozdział, ale jednak będą pojawiały się coraz rzadziej. Mam dużo nauki.
Dziękuję za uwagę 😘
CZYTASZ
To już nie Hogwart
FanfictionWszystko przyjęło nie oczekiwany obrót sprawy. Hermiona z Gimmy stają się złe, Harry się poddaje, Lord Voldemort lituję się nad Gryffinami. Co z tego wyniknie?