Znowu dostaliśmy jakieś głupie zadania.
Nagle...Harry
Teleportuje się do nas Jasmin!
-Uciekajcie Voldemort i śmierciożercy są w Hogwarcie zaraz tu będą - krzyczała Jasmin.
Snape podbiegł do mnie i teleportowaliśmy się do Hogwartu. Obrazy były poniszczone, a drzwi wyważone. Na szczęście nie dostali się do dorminatoriów.
My z profesorem właśnie tam się znajdowaliśmy. Nauczyciel kazał mi zostać, a sam poszedł szukać uczniów.Snape
Trzeba znaleźć uczniów którzy przeżyli. Na korytarzach znalazłem kilku pierwszoroczniaków i jednego drugoklasiste. Kazałem im biedz za mną i pod rzadnym pozorem nie odłączać się odemnie. Wiedziałem, że w łazienkach jest sporo rannych. Miałem rację... W łazience leżał Zabini, prawie martwa Lavender i Pensy. Podbiegłem do Lavender sprawdzając puls. Następnie zatamowałem krwotok. Nie obudziła się, ale przynajmniej jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Pensy była tylko posiniaczona i nieprzytomna, a Blaisowi krwawiła ręka. Szybko przywróciłem mu krew po czym kazałem zabrać Lavender do skrzydła szpitalnego, a dziedzi do dorminatorium Huffelpuff. Tam nic im nie groziło. Szukając znalazłem jeszcze dwadzieścia trzy osoby z każdego rocznika. Najwięcej trzecioklasistów. Wszyscy poszliśmy do pokoju wspólnego Huffelpuff. Tam siedział również Potter i trzydzieści innych uratowanych osób.Hermiona
Gdy tylko Snape się teleportował Dumblerdor dał nam wybór albo stajemy do walki albo chowamy się w okolicach jeziora. Wszyscy wybrali walkę, nawet Malfoy. Zjawił się Voldemort. Dreszcz mnie przeszdł i oczy zaczęły mi łzawić.Voldemort
Gdzie Harry? Teleportował się!
Ale to nie ważne, w moich oczach pojawiła się niewiasta. Miała zielone oczy i czarne włosy, jak Harry. Byli podobni...
-Jeśli się poddacie i pójdziecie ze mną nikomu nie stanie się krzywda! -rzeklem. Malfoy jak się umawialiśmy wystąpił. Dumnie wstąpił w progi śmierciożerców. Oczy rudej zaszły łzami. Poszła za nim. Spodziewałem się tego. Hermiona Granger, a może Ridlle rzuciła się na szyję przyjaciółki.
Jednakże nadal broniła przyjaciół.
Nie zastanawiając się zaatakowałem Albusa. Ten odbił moje zaklęcie.
Drentwota usłyszałem od strony Hermiony. Zrobiłem unik. Livecorpus wyszpetałem do Miony. Dziewczyna została odrzucona do tyłu.
Zjawili się śmierciożercy. Bellatrix zabrała dziewczynę. Walka nadal się toczyła. Draco i Ginny nikogo nie atakowali. Blądyn miał nie wyraźną minę, ruda płakała.
Avada Kedavra wypowiedziałem cicho.
-Nevil, Nevil!! - krzyczała jakaś blądyna.
Drentwota - usłyszałem od pięknej Chinki. Jej zaklęcie było za słabe. Nawet do mnie nie dotarło. Po chwili leżała martwa na ziemi. Rudy chłopak się do niej rzucił. Ja się zaśmiałem.
-Chcecie się poddać? - powturzylem.
Po tych słowach unieruchomiłem Jasmin, aby ją porwać.Dumblerdor
Trzeba wracać do szkoły, inaczej wszyscy zginiemy. Teleprtowałem naszą trujkę do Hogwartu.
Gdy się tam znalazłem nauczyciele gorączkowo poszukiwali uczniów. Rozkazałem iść do pokoju wspólnego Puffonów. Pod gruzami zobaczyłem krwawiącą czwartoklasiste. Szybko wyciągnąłem ją spod ruin. Znalazłem się w skrzydle szpitalnym, w którym leżało już sporo osób.Hermiona
Obudziłam się przy zmartwionej Ginny. Miałam nadzieję, że to tylko sen, niestety nie! Voldemort stał nademną i Ginny.
-Słuchaj Hermiono - zaczął.
-Muszę ci coś powiedzieć, tą tajemnicę skrywałem przez wiele lat. Możesz mi nie uwierzyć, jednak to prawda. Możesz się obrazić, lecz to by złamało moje serce. Twoja przyjaciółka już wie - rozgadał się. Spojrzałam na Ginny która posłała mi pełne nadzieji spojrzenie. Byłam przerażona, przecież sam Voldemort do mnie mówił!
-Jestem twoim ojcem - na te słowa zrobiło mi się ciemno przed oczami.
-Hermiono, nie wyglądasz tak jak teraz. Rzuciłem zaklęcie. Sam jestem ciekaw jak w tym momęcie wyglądasz.
Voldemort wypowiedział coś pod nosem po czym podał mi lustro. Miałam ciemno brązowe włosy, były proste. Oczy miałam wielkie. Mimo to wyglądałam pięknie.Moje życie właśnie legło w gruzach. Nie wiadomo czy inni moi przyjaciele żyją. Draco był zły od początku. Wydał nas. To przez niego Gin musi służyć czarnemu panu. Ja muszę się zmienić. Dla mnie to niemożliwe...
-Nie zamierzam walczyć z mojimi przyjaciółmi! - krzyknęłam.
-Nie wymagam tego od ciebie kochanie - oznajmił spokojnie.
Poczułam się nieswojo.
-Zostaw ich w spokoju! Szczególnie Harrego - walczyłam.
-Tego nie mogę ci obiecać -powiedział.
Przyłożyłam sobie różdżę do czoła.
-Nie! - wydarła się Ginny.
-Miona nie! Zostawię go, tylko tego nie rób - zdenerwował się mój ojciec.
Odłożyłam różdżkę. Lecz wiedziałam, że nie spocznie. I tak to już koniec. Pewnie połowa Hogwaru nie żyje... Przed chwilą daowiedziałam się od rudej, że Cho i Nevil nie żyją. Harry w każdej chwili może zginąć. Draco, chłopak w którym się kiedyś kochałam był śmierciożercą. Nie wiem czy to wyjdzie na dobre.
-Voldemort zakochał się w Jasmin. Przetrzymuje ją w lochach - przekazała informację Ginny. Na tą wiadomość wybuchłam głośnym płaczem. Szybko udałam się do dziewczyny.
-Jasmin, nic ci nie jest?! - zapytałam nadal płacząc.
-Nie, ale jeśli spotkasz Harrego musisz mu coś przekazać. Jestem jego siostrą. Ty będziesz miała okazję mu to powiedzieć - wyznała. Ta wiadomość mną wstrząsnęła.----------------------------------------------------------
Hej. Mam nadzieję, że rozdział mi się udał. Następny pojawi się dzisiaj bądź jutro. Śledzcie rozdziały.
Pozdrawiam 😘
CZYTASZ
To już nie Hogwart
FanficWszystko przyjęło nie oczekiwany obrót sprawy. Hermiona z Gimmy stają się złe, Harry się poddaje, Lord Voldemort lituję się nad Gryffinami. Co z tego wyniknie?