2. "Chciał mnie namówić na... aborcję."

350 37 33
                                    

*Rin*

Furtka się otwiera. Obok niej, oprócz mojej walizki, jest też walizka Nata. Chłopak zabiera obie i wchodzimy do domu.

- Wróciłem! - woła.

Słyszymy, jak kilka osób na raz zbiega po schodach. Pewnie Nataniel jeszcze nie widział się dzisiaj z rodziną. Matka i Amber go przytulają, a ojciec patrzy na niego wzrokiem, który tak dobrze znam. Jednak po chwili się rozpromienia i... uśmiecha! Do tej pory nie wiedziałam, że ten facet umie się uśmiechać. Wargi Nata również się podnoszą. Ojciec podchodzi do niego i go przytula. Widać, że się zmienił. Po chwili włosy mojego chłopaka zostają lekko zmierzwione z powodu silnej ręki jego taty. Jednak on się nie denerwuje, a śmieje. Kiedy Nat zostaje uwolniony z trzech uścisków, podchodzi do mnie. Na twarzy jego ojca maluje się wściekłość, z twarzy Amber umiem wyczytać tylko to, że mam się wynosić, a na wargi matki rodzeństwa wypływa delikatny uśmiech. Tak, teraz mogę powiedzieć, że ta kobieta może być moją drugą mamą.

- Pamiętacie Rin, prawda? - zaczyna Nat.

- Oczywiście - odpowiadają wszyscy na raz, od razu rozpoznaję, kto powiedział to z jaką emocją.

- Zaręczyliśmy się - mówi po krótkim wahaniu. - a dodatkowo...

- Nie kończ, proszę cię - przerywa mu Amber.

- Dodatkowo Rinka jest w drugim miesiącu ciąży.

Po twarzach domowników widzę, że tylko matka chłopaka się z tego cieszy. Pozostała dwójka jest wściekła.

- I jak wy teraz chcecie na siebie zarabiać? Na siebie, na wesele, na dziecko... wy wiecie, ile to jest pracy? - pyta mężczyzna.

- Możesz dać mi skończyć!? - krzyczy Nataniel. - Rin pracuje w kawiarni jako kelnerka. W ciągu miesiąca zarobi około tysiąca, dwóch. Mam zamiar też się tam zatrudnić, na tę samą pensję, co ona, może nawet i większą.

- Chcecie to wszystko pogodzić z nauką? Powodzenia - kąśliwa uwaga Amber zdenerwowała mnie.

- No i przy okazji... chciałem poprosić was o trochę pieniędzy. Później oddamy co do grosza, obiecujemy. Ale sami w życiu w ciągu kilku miesięcy tyle nie zarobimy. Potrzebujemy pomocy.

- No dobrze - mówi ojciec chłopaka. - ale jeśli przepuścicie to na coś innego, to możecie szukać pomocy gdzieś indziej.

- Dzięki! - Woła chłopak i przytula mnie mocno.

Bierze walizki i wchodzimy na górę, do jego pokoju. Nie zmienił się ani trochę. Dębowe biurko, duża szafa, duże jednoosobowe łóżko, w którym śmiało oboje się zmieścimy, niebieskie ściany i jasny dywan na ciemnobrązowych panelach. Natychmiast kładę się na wygodnym łóżku. Miękka pościel i poduszki przypominają te z Nicei. Nie chcę się podnosić, ale wiem, że muszę. Wstaję i podchodzę do Nata. Odbieram swoją walizkę i zaczynam wyjmować z niej swoje rzeczy. Ubrania lądują w szafie, kosmetyki w łazience, a zeszyty z opowiadaniami układam równo na biurku chłopaka. Jeden przez przypadek wypada mi z rąk. Wysuwa się z niego kawałek zdjęcia. Wyjmuję je, a do oczu znów napływa mi wodospad łez. To ja, Kari, tata i mama. Zaciskam dłoń w pięść nie zważając na to, że gniotę zdjęcie. Padam na łóżko i moczę miękką poduszkę. Nataniel od razu do mnie podchodzi. Gdy zauważa, co mam w dłoni, obraca mnie na plecy, pomaga mi przejść do pozycji siedzącej i przytula mnie mocno. Całuje delikatnie każde miejsce, gdzie znajdują się spływające ku szyi łzy sprawiając, że znikają. Ujmuje w dłonie moją twarz.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
The Diary Of Changes | Wszystko się zmienia... cz. IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz