19. "Jeśli je miała... jestem skończony"

131 14 13
                                    

*Rin*

Stoję tam jeszcze parę dobrych chwil. To, że mnie przeprosił, wyjdzie mu tylko na plus. Idę na przód Nicei. Chcę wejść do środka, gdy zauważam Kasa, siedzącego na schodach i wyglądającego na załamanego. Tym razem wiem, że nie może być sam. Podchodzę do niego i siadam obok. Obejmuję go ramieniem.

- Kas, proszę, nie zadręczaj się tak - szepczę. - to naprawdę nie jest twoja wina.

- Rin, cholera, ile razy mam powtarzać, że jest wręcz przeciwnie? To jest moja wina i nie próbuj mi wmawiać, że jest inaczej.

- Uparty jak zawsze.

Spogląda na mnie i uśmiecha się lekko.

Spogląda na mnie i uśmiecha się lekko

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Ja uparty? Spójrz na siebie. Już nie pamiętasz, jak bardzo się upierałaś, aby pomóc Natanielowi? Zapomniałaś, jak bardzo mu pomogłaś?

- A ty zapomniałeś, jak się to wszystko skończyło? - pokazuję mu swój lewy nadgarstek.

- Co to ma do rzeczy? Chciałaś mu pomóc. I zrobiłaś to. Wątpię, że zrobiłabyś to dla pierwszej lepszej osoby. A zwłaszcza dla takiego kretyna, jak ja. Nie uwierzyłem tobie, tylko tej szmacie, która przecież już raz mnie skrzywdziła. A dodatkowo ja skrzywdziłem Arianę - znowu chowa twarz w dłoniach.

- Przecież z zabezpieczeniem, prawda?

Znowu na mnie patrzy i, mając lekko otwarte usta, kręci głową.

- Boże, Kastiel, co ty zrobiłeś...

- Byłem kretynem... głupim, cholernym kretynem! - wrzeszczy.

- Kas, jeszcze nie wszystko stracone. Jeśli wtedy nie miała dni płodnych, to wszystko będzie okej.

- A jeśli miała? Zresztą, co mam teraz zrobić? Podejść do niej i powiedzieć "Cześć, Debra, pamiętasz jak się pieprzyliśmy? Tak? To super. Miałaś wtedy dni płodne, bo nie mam zamiaru mieć dzieciaka na głowie?"? Rinka, proszę cię, pomyśl.

- Dokładnie o to mi chodzi! Nie obchodzi mnie, że jej nienawidzisz, przecież ja jej nienawidzę jeszcze bardziej. Nie obchodzi mnie, że cię skrzywdziła. Masz do niej iść i się jej o to spytać. A gdy tylko się dowiesz, daj mi znać. Nie martw się. Nieważne, co się stanie, będę ci pomagać. A teraz masz do niej iść i się jej spytać albo pójdę sama. Z bólem serca, ale pójdę.

- Dobra, dobra, okej! - krzyczy, podnosząc ręce. - już idę. Teraz, Rinka - chwyta mnie mocno za ramiona. Boli, ale nie zwracam na to uwagi. - módl się, żeby się okazało, że Debra nie miała wtedy tych cholernych dni płodnych. Jeśli je miała... jestem skończony.

Gwałtownie wstaje i wbiega do budynku. Ja w tym czasie ciągle analizuję wszystko, co się stało. Wzdycham. Wchodzę powoli do Nicei. Słyszę, jak ktoś do mnie dzwoni. Odbieram bez sprawdzenia wyświetlacza.

The Diary Of Changes | Wszystko się zmienia... cz. IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz