O-s "Nazywam się Roxana."

100 8 4
                                    

Tę część dedykuję osobie, dla której prosiłam o pomoc do napisania rozdziału. Podrzuciliście mi mnóstwo bardzo ciekawych pomysłów. Postanowiłam wykorzystać po trochu z każdego. Wszystkiego najlepszego, kochany! <3

PS: Z góry uprzedzam, że ta historia jest w 99,9% zmyślona.

*Rin*

- Ja pierdolę, jak mi się nie chce tutaj siedzieć... - wymamrotałam.

Siedziałam w sali, trzymając nogi na ławce. Mając słuchawki w uszach, lustrowałam wzrokiem całe pomieszczenie. Kujon, czyli nasz wiecznie ułożony gospodarz, siedział przy biurku i uzupełniał jakieś papiery, jakby nie miał nic lepszego do roboty. Ławkę za mną siedział Kastiel, który na wszelkie sposoby próbował zwrócić na siebie moją uwagę. Ostatecznie mu się udało. Schowałam telefon i słuchawki do plecaka i odwróciłam się do czerwonowłosego, trzymając w ręce papierową kulkę.

- Jeszcze raz mnie walniesz czymś kulkopodobnym lub abstrakcyjnopodobnym, to skończysz z obitym ryjem, rozumiesz?

- O co ci chodzi? To zwykła kulka. Zresztą, ty mi coś zrobić? Nie wierzę.

Zmrużyłam oczy.

- Dobra, dobra! Odpuść!

W tym momencie, zadzwonił błogosławiony dzwonek. Zabrałam torbę. Zorientowałam się jednak, że nie mam przy sobie książki, którą pożyczyłam od Rozalii. Obeszłam wszystkie pomieszczenia, ale nic nie znalazłam. Została mi tylko biblioteka. Weszłam tam. W tym wielki księgozbiorze było WSZYSTKO, oczywiście odliczając potrzebne mi w tej chwili "Gwiazd naszych wina". Przeszukałam każdy regał. Dosłownie każdy. Westchnęłam i właśnie miałam opuszczać bibliotekę, gdy usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi.

- Kurwa - powiedziałam do siebie.

Był już grudzień, więc ściemniało się dosyć szybko. I rzeczywiście, godzinę później było ciemno jak w dupie. Stwierdziłam, że jestem skazana na nocowanie w szkole. Nagle usłyszałam jakiś dziwny dźwięk. Jakby równocześnie skrzypnęła podłoga i ktoś uderzył w okno. Włoski na moim karku stanęły dęba. Odwróciłam się, ale nikogo nie zobaczyłam. Gdy ponownie się odwróciłam, wrzasnęłam ze stachu. Przede mną był duch! To była dziewczyna. Miała blady odcień skóry, czarne włosy związane w dwa urocze kikuty i brązowe oczy. Na sobie miała czarną bluzkę z długim rękawem, czarne dżinsy i czarne adidasy. Z całej postaci emanowało bladobrązowe światło i coś w rodzaju negatywnej energii.

- Kim jesteś i czego ode mnie chcesz? - spytałam, zbierając w sobie resztki odwagi.

- Nazywam się Roxana. Kiedyś chodziłam do tego liceum. Niestety... - przerwała.

Spojrzała na swoje nadgarstki, po czym mi je pokazała. Widniały na nich większe i mniejsze cięcia. Przełknęłam ślinę.

- Depresja? - spytałam.

Dziewczyna pokiwała głową.

- Współczuję ci.

- Nie chcę współczucia. Chcę pomocy. Pomocy, której nikt nie może mi dać.

- Nigdy nie mów "nigdy", moja droga. Powiedz mi, co jest nie tak, to może dam radę ci pomóc.

- Wiesz, jak sprowadzić zabłąkaną duszę do ciała? - spojrzała na mnie z nadzieją w oczach.

- Nie... - zagryzłam wargę, a duch spuścił głowę. - Ale nikt nie powiedział, że nie mogę spróbować dowiedzieć się czegoś na ten temat. Może to coś da.

Podeszłam do półki, na której widziałam książki o zjawiskach nadprzyrodzonych. Zabrałam wszystko, co się dało.

Nie chciało mi się czytać, więc zaczęłam szukać obrazków. I znalazłam jeden, który mnie zaintrygował. Było na nim ciało i przychodząca do niego dusza. Zaczęłam czytać. Z tekstu wynikało, że dusza nie potrafi wrócić do ciała, gdy ciało nie spełniło jeszcze jednej misji. Spojrzałam na Roxanę, która siedziała smutna w kącie biblioteki, patrząc na swoje ręce. Podeszłam do niej.

- Może to trochę niestosowne pytanie - zaczęłam. - ale... co się stało? Dlaczego odebrałaś sobie życie?

- A po co żyć? - powiedziała smutno. - Nie potrzebowałam takiego życia. Ojciec umarł, gdy byłam dzieciakiem, który do końca jeszcze nie rozumiał, co się wokół niego dzieje. Moja mama interesowała się mną, ale musiałam dzielić tę uwagę z siostrą. Z czasem moje relacje z mamą stawały się coraz gorsze, aż w końcu nadmiar negatywnych emocji i pesymizmu zmieszały się w moim sercu i... skończyło się tak - znowu spojrzała na ręce.

Zrobiło mi się jej szkoda. Była taka młoda. Miała całe życie przed sobą. Tak bardzo chciałam jej pomóc w jakikolwiek sposób...

- I nikt ci nie pomógł?

- Nie. Nie miałam przyjaciół, ani tym bardziej chłopaka, ogólnie byłam typem samotniczki. Rodzina o niczym nie widziała. Kto miał mi po pomóc?

- Przepraszam, nie wiedziałam...

- Nic nie szkodzi. No ale trudno. Znalazłaś coś w tych tomiskach?

- Tak. Piszą tutaj, że dusza może nie potrafić trafić do ciała, ponieważ osoba, do której ta dusza i ciało należą może mieć jeszcze coś do spełnienia na ziemi. Jest coś takiego?

Rox zamyśliła się na chwilę, a potem spojrzała na mnie.

- Muszę pogodzić się z mamą. Dzień przed moją śmiercią zaczęłam kłótnię, która skończyła się tym, że mama powiedziała, że żałuje, że mnie urodziła. Chcę się z nią pogodzić.

- Dobrze - uśmiechnęłam się. - Pójdę tam z tobą.

- Kto powiedział, że musimy iść? - Rox złapała mnie za rękę. Jej dłoń była lodowata.

W jednej chwili pojawiłyśmy się przed mieszkaniem ducha. Dziewczyna weszła do środka, a ja patrzyłam, gdzie idzie, chcąc towarzyszyć jej mentalnie. W końcu weszła do sypialni mamy. Pokój był urządzony w bieli i ciemnym odcieniu brązu. Kobieta leżała na łóżku i miała mokre policzki. Rox podeszła do niej. Wytarła jej twarz i ucałowała jej prawy policzek.

- Przepraszam, mamo - mówiła. - Pamiętaj, kocham cię i będę kochać dalej, nawet po tej drugiej stronie.

Przytuliła ją i wyszła na zewnątrz. Złapała mnie za rękę i teleportowała nas z powrotem do biblioteki w Słodkim Amorisie. Gdy się tam pojawiłyśmy, zrobiłam się senna. Ostatnie, co usłyszałam, to ciche "Dziękuję, nigdy ci tego nie zapomnę". Potem, zapadłam w sen.

***

- Wstawaj, desko - pierwsze zdanie, jakie usłyszałam po przebudzeniu.

Powoli się podniosłam. Przede mną stał Kastiel, obok niego był biały krzyż z literką "R". O nie... to na pewno oznacza Roksanę...

**********

Hejka kochani!

Mam nadzieję, że rozdział się Wam spodobał, mimo że taki króciutki. I jeszcze raz życzę Ci, kochany, wszystkiego dobrego.

Pozdrawiam, wera9737.

Enjoy! =^.^=

PS: W mediach: Nickelback - Never Gonna Be Alone (z tekstem). To dla Ciebie 💖

The Diary Of Changes | Wszystko się zmienia... cz. IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz