Promyki słońca wpadające przez okno, padały prosto na jej powieki sprawiając tym samym, że przekręciła się na drugi bok, marszcząc nos z niesmakiem. Kiedy poczuła na twarzy czyjś oddech, zdezorientowana otworzyła oczy. Te same promienie, które chwilę wcześniej wyrwały ją z głębokiego snu, teraz prześwitywały przez platynowe pasma, tworząc wokół jego głowy swego rodzaju aureolę. Oddychał miarowo, a Hermiona jeszcze nigdy nie widziała na jego twarzy takiego, niczym niezmąconego spokoju. Uśmiechnęła się błogo, dokładnie zapisując w swojej pamięci, każdy szczegół tego obrazka, by mogła do niego wracać.
Uniosła dłoń, ale powstrzymała się szybko. Chciała pogładzić jego policzek, sprawdzić, czy wciąż był satynowy w dotyku, jak zeszłej nocy. Bała się jednak, że go obudzi, a przecież musiała zniknąć zanim to nastąpi. Nie uważała, by to co się wczoraj pomiędzy nimi wydarzyło, było błędem, ale była pewna, że nie mogło się powtórzyć, ze względu na rzeczywistość, w której żyli. Na los taki, a nie inny.
Gdyby tylko mogła, zaczekałaby aż się obudzi, przywitała go uśmiechem i zjadła z nim śniadanie. Potem spędziliby razem przedpołudnie, a ona wróciłaby w końcu do swojego mieszkania z motylkami w brzuchu i uśmiechem przyklejonym do ust. Tak mogłoby być, w zupełnie innej rzeczywistości, ale spotkali się akurat w tej. Dlatego leżała teraz bezgłośnie na boku, chłonąc jego zapach, bliskość i ciepło, bo zdawała sobie sprawę, że długo nie będzie jej dane cieszyć się tym ponownie, o ile w ogóle.
Przygryzła wargę, próbując przekonać samą siebie, by się nie smucić, tylko cieszyć, że mogła na chwilę poczuć się normalnie. I w gruncie rzeczy tak było, ale jakaś cząstka niej, wyła w gniewie przeklinając starego Malfoy'a na wszystkie możliwe sposoby. Miała dość cierpienia i szarej pustki, którą jej zafundował. Może to właśnie ten gniew, który poczuła sprawił, że zapragnęła również zemsty. Po raz pierwszy w życiu, całym sercem życzyła drugiej osobie śmierci, bo wiedziała, że tylko jego śmierć mogła uratować ich wszystkich. Dlaczego więc dopiero teraz, skoro jej cierpienie trwało od lat? Bo w końcu pozbyła się pustki. Wypełniała ją gama przeróżnych uczuć, a pragnienie, by takie poranki stały się jej normalnością, było najsilniejszym z nich. Tylko jej własna śmierć mogła ją powstrzymać przed walką.
Draco sapnął przez sen i odwrócił się do niej plecami, co przypomniało jej, że i tak zwlekała już za długo. Mógł obudzić się lada chwila, a ona naprawdę chciała mu oszczędzić tej rozmowy. Sobie też chciała jej oszczędzić. Wiedziała, że przyzna jej rację, co nie zmieniało faktu, że zanim znowu się spotkają, powinni ochłonąć i zdystansować się od tego, co się wydarzyło. Choćby tylko po to, by wrócić do pracy z czystszą głową.
Wiedziała, że to nie będzie łatwe i prędzej, czy później będą musieli szczerze porozmawiać, ale na razie wybierała drugą z opcji, nawet jeżeli była to po prostu tymczasowa ucieczka. Najciszej, jak umiała wyśliznęła się z łóżka i rozejrzała po pokoju w poszukiwaniu ubrań. Szybko znalazła prawie wszystkie swoje rzeczy, poza szarą bluzką, która leżała w salonie. Już ubrana przystanęła jeszcze w drzwiach, by rzucić mu ostatnie spojrzenie. Jedno uderzenie serca i już jej nie było, naciągnęła na siebie bluzkę, włożyła poszarpane, szmaciane trampki, które poprzedniego dnia zostawiła przy drzwiach wejściowych i cicho wyszła z namiotu.
Zimne powietrze listopadowego poranka buchnęło ją w twarz udowadniając, że promienie, które wpadały przez okno sypialni, dawały jedynie złudne wrażenie ciepła. Wzięła głęboki oddech i ruszyła w stronę swojego namiotu, jednocześnie próbując na szybko zapleść włosy w warkocz. Kiedy jej ręka spoczęła na klamce, przez chwilę się zawahała czy wchodzić. Pokręciła powoli głową sama do siebie, czemu niby miałaby nie wejść do własnego namiotu i gdzie indziej miałaby pójść. Przecież wcale nie miała wypisane na czole, co się wczoraj stało, dlaczego więc miała wrażenie, że jej przyjaciółki tylko na nią spojrzą i będą wiedziały.
CZYTASZ
Dramione - Uczucia rodem z cyrku.
ФанфикHermiona! Jesteśmy w cyrku, nie sądzisz, że takie ponure myśli, są tutaj od razu magicznie usuwane? Nie ma takiego zaklęcia. - odpowiedziała, smętnie wystukując palcami melodię „You are my Sunshine".