Rozdział drugi

264 19 1
                                    

W tym samym czasie
(zpw. Sith)

Wolnym krokiem kieruję się do "własnego" mieszkania, tak właściwie to należy do mojego ojca ale on go w cale nie odwiedza. Biegiem pokonałam trzy piętra bo winda nadal nie działała. Włożyłam klucz do zamka i weszłam do mieszkania. Nie było specjalnie duże, składało się tylko z trzech pomieszczeń: salono-kuchnio-jadalni, łazienki i mojej sypialni.
-Hunter wróciłam!- wołam mojego kota.
Wybiega z łazienki i ociera się o moje nogi mrucząc słodko. Zdejmuje z siebie płaszcz i rzucam go na kanapę. Z sypialni wychodzi już dobrze mi znany mężczyzna.
-A ty nie w szkole?- pyta, nie zwracając uwagi na pytanie otwieram torbę i wyrzucam jej zawartość na blat.
-A ty nie w więzieniu?- pytam żartobliwie.
Wkładam do szafki dwa pudełka ciastek, bochenek chleba...i ogólnie wszystko dzięki czemu przetrwam do następnego miesiąca. Hunter wskakuje na blat, głaszczę jego czarną puchatą główkę.
-Charakter Belli... -stwierdza
Siadam na blacie obok kota łaszącego się do mnie,  spoglądam ze znudzeniem na ojca, jestem do niego strasznie podobna
-Sith? Naprawdę sądzisz że mnie nie obchodzisz?
-Nie wiem...po co tu przyszedłeś?- podchodzi do mnie.
-Dwa dni temu były twoje urodziny, przyniosłem ci prezent.- wyjmuje z kieszeni złoty łańcuszek z dwoma wisiorkami, złotym hełmem i halabardą-są zaczarowane, wystarczy że wypowiesz swoje PEŁNE IMIĘ.
-Że w sensie Sith córka Lokiego?- przedmioty szybko wracają do swoich naturalnych rozmiarów a łańcuszek znika. Ojciec wkłada mi hełm na głowę a na mnie pojawia się strój podobny do jego- Świetnie teraz mogę się afiszować faktem że jesteś moim ojcem.
-Aleś ty sarkastyczna.
-Ciekawe po kim...
-Chciałem ci pokazać że dużo dla mnie znaczysz.

Przeciwieństwa [Ukończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz