Rozdział piąty

157 16 0
                                    

(zpw. Esme)

Wstaję i szybko ubieram czarny strój od Tonego. Widzę karteczkę, zabieram ją i zaczynam czytać:
" Dla Esme, mojej kochanej córeczki.
Ps. Mam nadzieję że ci się spodoba
                    Thor"
Czyli jednak był to strój od taty.
Zjadam szybko śniadanie i wychodzę do mojej drugiej szkoły. Jest to wielki budynek podobny do wieżowca. Czeka tam już na mnie Thor, Hulk i Kapitan Ameryka. Czarna Wdowa skończyła już swoje lekcję i udała się nawet nie wiem gdzie. Pierwsza lekcja była z Hulkiem, była strasznie nudna, cały czas gadał o opanowaniu i o tym że podczas walki trzeba myśleć a nie od razu atakować. Co chwilę spoglądałam na zegar oczekując końca. Kiedy Hulk oznajmił że to koniec chciałam skakać z radości. Druga lekcja była z Kapitanem Ameryką on natomiast uczył mnie różnych sztuk walki i panowania nad moim ogniem aby czegoś przez przypadek nie spalić. Lekcja minęła mi szybko. Ostatnia lekcja była z Thorem. Zobaczyłam ze na stole obok młota Thora leży taki sam tylko że trochę mniejszy. Podaję mi go
- proszę, dla ciebie-zaczyna rozmowę
- dziękuję, a z jakiej to okazji?- pytam
- no bo wiesz, mój brat Loki nas bardzo nienawidzi  a dowiedział się o twoim istnieniu i mógł podarować swojej córce halabarde...
- to on ma córkę?!- przerywam mu
- tak, w twoim wieku urodziłaś się w tym samym dniu. A ten młot jest do tego abyś w razie potrzeby mogła się bronić. Nikt poza tobą nie ruszy go. I ma jeden dodatek, możesz panować nad piorunami dzięki niemu.
- no to mamy mały klopot... - szepcze.

Przeciwieństwa [Ukończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz