Rozdział dwudziesty ósmy

57 13 0
                                    

(zpw. Sith)

Siedziałam na parapecie, przyglądając się wszystkim migoczącym w mieście światłą, głaszcząc kota po głowie.

-Jak myślisz, Hunter? Kim jest Mefisto?Nie możemy mu zaufać...Mimo wszystko, jednak...Dlaczego on mnie tak przyciąga?Uh...Wytwarza silną energię, to pewnie przez nią...-Mówiłam do siebie coraz intensywniej, głaskając zwierze, odpowiadające mi głośnym pomrukiem.-Ale jego umiejętności...Myślisz że ja też bym tak potrafiła?-Pomyślałam chwile i ostatecznie zaczęłam nucić, melodie kołysanki którą dawniej śpiewała mi mama.Kot zeskoczył z moich kolan, uśmiechnęłam się pobłażliwie.

-Strasznie fałszuje prawda?-Hunter najeżył się i zaczął syczeć, wciąż wpatrując się w punkt za mną, odwróciłam się o mało nie spadając z parapetu, po jego zewnętrznej stronie kucał chłopak.Podpierał  głowę na kolanach i wpatrywał się we mnie parą szkarłatnych oczu.Usłyszałam jego parsknięcie, nadal znajdował się w ciemności, nie pozwalając mi ujrzeć swojej twarzy.Wstałam, przyjęłam bojową pozycje...Ale to co stało się kilka minut później było dla mnie zupełnym zaskoczeniem.Otrząsnęłam się nagle i zadałam sobie sprawę, że leże na ziemi, oszołomiona...Chłopak stał nade mną z promiennym uśmiechem, na białej twarzy, huh, a myślałam że to ja jestem blada, czarne długie włosy (może nawet dłuższe od moich) opadały mu falami na ramiona.Spróbowałam wstać, ale coś mnie unieruchamiało.Zmrużyłam oczy dostrzegłam cieniutkie, srebrne sznurki owinięte w okół moich kończyn, a u drugiego końca owinięte w okół jego wszystkich palców.

-No Sith, nie wiesz kim jestem?-Spytał melodyjnym głosem, przepełnionym ironią.-Nie wstaniesz i nie przywitasz się?

-Puść mnie...Mefisto...-Sznurki, na moje życzenie znikły, przy okazji mnie podnosząc.Pozwalając mi przyjrzeć się włamywaczowi z bardziej korzystnej pozycji.Ubrany był w czarny odpięty płaszcz, spodnie i wysokie do łydek buty tego samego koloru, biała koszula odsłaniała fragment obojczyka, a wraz z tym mogłam ujrzeć, znajdujący się na lewym tatuaż.Ukłonił się, z złośliwym uśmiechem na twarzy.

-Tak to ja! Pierwszy Kwiat Krwawej Róży.Mefisto Monterose!-Odezwał się pogodnie.-A ty jesteś Sith, córka Lokiego, oraz mojej mistrzyni, Kathali...Nowym Chaosem...-Wyrecytował jak wyuczoną formułkę.

-Skąd ty...?

-Oczy, są zwierciadłami duszy wiesz?-Odgarnął z twarzy, długie włosy, dopiero wtedy zauważyła że jego oczy zmieniły kolor, były szare, brudno szare, jak burzowe chmury.-Wystarczy że umiesz z nich czytać...

Przeciwieństwa [Ukończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz