Zła, czy dobra wiadomość?

54 20 133
                                    

Jake

Podczas pobytu w miasteczku, którego nazwy nie poznaliśmy, uzupełniliśmy zapasy i zaopatrzyliśmy się w świeżą prasę.
Alice po przeczytaniu artykułu z pierwszej strony, ma niemrawą minę, przemieniającą się w pełen zadowolenia uśmieszek, wiem jednak, że to tylko maska dla bólu i obaw.
Tekst artykułu głosi:
W małej wiosce około osiemdziesiąt kilometrów od San Jose, doszło do zabójstwa kobiety. Prawdopodobnie, jej mordercą został zbiegły więzień z twierdzy w Chicago...
Nie muszę czytać dalej, by wiedzieć co zaszło nieopodal mojego miejsca zamieszkania.
- Alice? Wszystko w porządku? - pytam zauważając iskierki strachu w jej oczach
- Tak, zasługiwała na śmierć - stwierdza bez chwili zastanowienia - martwi mnie tylko, że to oznacza brak czasu. On jest coraz bliżej, rozumiesz Jake?
Wiem, że Alice, nie jest roztrzęsiona tylko dlatego, że jej ojciec może w każdej chwili nas namierzyć o ile już tego nie zrobił. Zdenerwowanie pochłania każdą komórkę składająca się na posiadane przez nią zgrabne ciało, również przez to, że mimo wszystkich ran jakie zadała jej matka i wszystkich łez, które przez nią wylała, dziwnie czytać o śmierci własnej rodzicielki z rąk męża. Nawet jeśli obydwoje się dla niej nie liczą, to nie może nic zrobić z faktem, że są jej rodzicami.
W przyrodzie każdy powinien mieć swoje miejsce. Młode powinny znajdować się między ramionami opiekunów, zawsze jednak zdarzają się wyjątki, takie jak Alice i ja.
Znów idziemy milcząc, lecz nagle dziewczyna podążająca obok mnie wybucha histerycznym śmiechem.
Patrzę na nią pytającym i zdezorientowanym wzrokiem.
- Wyobraź sobie, że mimo wszystko zamiast cieszyć się ze śmierci osoby, nawiedzającej mnie w snach, ja rozpaczam po jej stracie. Powiedz dlaczego? - przerywa na chwilę, rozglądając się beztrosko dookoła, aż wreszcie gdy jej wzrok znów spoczywa na mnie, odzywa się ponownie - Dlaczego żal mi matki, o której śmierć błagałam całą planetę? - jej słowa są ciche jak szelest liści na delikatnym wietrze, aż w końcu zamienia się w niesłyszalny szept - Dlaczego Jake?
Tak już niestety jest, że dobra wiadomość, jest równocześnie w takim samym stopniu tą zła.
- Alice, posłuchaj, nienawidziłaś jej, ale byłaś z nią na swój sposób połączona, jak każda córka z matką. Wiem, to skomplikowane, sam tego nie rozumiem, ale prawdopodobnie nigdy nie dowiemy się jak działają nasze mózgi, no już nie żałuj i ciesz się życiem.
Jestem święcie przekonany, że w jej głowie narodziła się pewna myśl:
Życiem, które niebawem stracę
Chciałbym jej powiedzieć, że tak nie będzie, ale nie mogę, nie wiem czy byłaby to prawda.
Nie chcąc jej załamywać jeszcze bardziej, zmieniam temat i staram się w jakiś sposób wywołać uśmiech na tej pięknej twarzy.
Po chwili mi się to udaje, jednak wiem, że to fałszywa radość, nałożona na tonę bólu.

'/�+��3

😇😇
Dobranoc 😘

Pod Tysiącem ChmurOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz