Najlepsza przyjaciółka - Śmierć

48 17 3
                                    

33 lata później

Sean

Wiedziałem, że prędzej czy później stanę nad trumną swojego ojca, po raz ostatni skieruje swój wzrok na jego oczy, które nie odwzajemnią pełnego bólu spojrzenia, nie popatrzą na mnie z miłością i nie przekażą niemego - pomogę ci.
Nie spodziewałem się jednak, że to ja będę musiał stwierdzić, iż jego serce przestało bić i patrząc na ciało mentora udawać niepołączonego z nim więzami krwi i w powadze wypełniać akt zgonu.

To właśnie cena, która zapłaciłem by być lekarzem.
Odciąłem się od rodziny i udałem się na studia.
Największym ciosem okazał się jednak powrót do rodzinnego Portland.
Pogarda w bliźniaczych oczach, za którymi tak tęskniłem.
Zawód i ból.
Wtedy postanowiłem się zmienić, myślałem, że będzie lepiej, a jak zwykle wszystko potoczyło się inaczej:

Podążałem wąska ścieżka, kończącą się u wrót cmentarza. Znałem to miejsce na pamięć, przychodziłem tu za każdym razem gdy potrzebowałem wsparcia, tak było i tym razem - przyszedłem po ukojenie.
Pierwszy raz jednak otrzymałem coś zupełnie innego. Imię wyryte na kamiennej płycie nie biło rodzinna miłością, a potępieniem.
Moja matka także miała do mnie pretensje, wtedy dopiero zrozumiałem, że popełniłem największy błąd mojego życia.
Przeprosiłem.
Błagałem o przebaczenie.
Nic nie wskórałem.
Było za późno.

Tylko oczy mojej macochy patrzyły nam mnie ze zrozumieniem.
Wiem, że odeszła od ojca, który milion razy powtarzał mi, ze mam w nim oparcie.
Jak zwykle obiecał i nie dotrzymał słowa.
Wiedziałem, iż to jeszcze bardziej pogrążyło mnie w jego oczach.
Obwiniał mnie.

Nie wiem dlaczego się taki stał. Gdy mam żyła był wspaniałym człowiekiem, a po jej śmierci skończył na dnie.

Porzuciłem marzenie.
Zaszyłem się wśród bezdomnych pijaków.
Nie wiem od czego się zaczęło.
Może to przez piwo albo wódkę.
Nie wykluczam papierosów.
Duże prawdopodobieństwo przypada na kokainę.
Biały proszek, który tak bardzo pomagał zapomnieć o wszystkim choć na chwilę.
Był zbawieniem i do tej pory by nim był gdyby nie pewien sen.

Tak jak przed laty widziałem ją wśród zielonych łąk, znów płakała i kolejny raz poraziło mnie jej piękno i niezwykle podobieństwo do córki.

Po chwili wpatrywałem się w mamę, próbując zrozumieć jej intencje.
Gdy widziałem ją na krótko po śmierci, płakała za mną, teraz wylewa łzy przeze mnie.

Przestała płakać, posłała mi delikatny uśmiech i zniknęła jak wtedy we mgle.

To dzięki niej wszystko zrozumiałem i zmieniłem swoje życie, zostałem lekarzem, jednak kontakty z bliskim pozostały niezmienne.

Pogrzeb.

Nie chcieli bym uczestniczył w ostatnim pożegnaniu Jake'a, ale nie przewidzieli, że złamie ich zakaz.

Nie skupiam się na hebanowej trumnie, powoli opuszczanej do grobu.
Mój wzrok koncentruje się na bliźniakach, uparcie udających, że nie zauważyli mojej obecności.

Ceremonia dobiega końca.
W ukryciu podążam za nimi, mimo to zauważają mnie i zrywają się do biegu, robię to samo.

- Przepraszam - mówię, dobiegając do Alice i Ryana

Wybuchają szyderczym śmiechem.
Zaciskam zęby, nie potrafię powstrzymać pięści i uderzam perfekcyjnie w nos Ryana.

Z triumfalnym uśmiechem odwracam się na pięcie i odchodzę w niewiadomym kierunku.

Znów spoglądam na czarno-biały uśmiech matki. Nie wiem nawet kiedy w mojej dłoni pojawiła się kokaina - moja przyjaciółka.

Zawsze myślałem, że ojciec spocznie tam gdzie mama, jednak tak się nie stało, odciął się od niej.

Nie mija nawet dziesięć minut, a już czuje pierwsze objawy działania narkotyku.
O dziwo nie czuję szczęścia, a jedynie chwilowe stłumienie smutku.
Biorę ostatniego łyka wódki.
Coraz trudniej złapać mi oddech, narkotyki nie przyniosły ukojenia, a zbawienie.
Nadchodzi ona.
Uśmiech gości na jej ustach.
Wyciąga do mnie rękę, a ja przyjmuję ją z ochotą.

Osuwam się w nicość, a oczy zasnuwa mi ciemność.
Wiem, że to tylko chwilowe.
Już za chwilę spotkam najlepszą przyjaciółkę każdego, zranionego i odtrąconego człowieka - śmierć.
A wtedy udzieli mi ona przepustki do wiecznego życia wraz z matką.

Wypuszczam powietrze z płuc i już nigdy nie zaczerpnę go ponownie.

Odchodzę.

Odszedłem.


Pojawi się jeszcze jeden krótki rozdział odnośnie reakcji bliźniaków na śmierć ich, co by nie było, brata.



Pod Tysiącem ChmurOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz