Trzynaste urodziny

72 21 158
                                    

Gdy docieramy do hotelu, w którym postanowiliśmy przenocować, po przeczytaniu prasy, jest już trzecia nad ranem, co oznacza, że dokładnie trzynaście lat temu przyszłam na świat. Dziwne uczucie. Najgorsze jest jednak to, że mój ojciec uciekł z więzienia, tuż przed moimi urodzinami.
- Wszystkiego najlepszego - krzyczy Jake, a więc pamiętał.
- Miło, że pamiętasz - mówię, szczerząc się jak głupia do sera
- Jak się czujesz będąc o rok starsza? - pyta chłopak.
Uśmiecham się do niego z politowaniem, a on patrzy na mnie zdezorientowany.
- Posłuchaj, nie uważam, że ten jeden dzień może coś zmienić. Codziennie starzejemy się o dwadzieścia cztery godziny i nic nie zatrzyma tego procesu. Dzień urodzin nie jest żadnym przełomowym elementem. Weźmy na przykład roczne dziecko, w dniu ukończeniem drugiego roku życia. Jeszce wczoraj ledwo stawiało kroki, potrafiło wymówić tylko kilka słów, czy to oznacza, że wraz ze zdmuchnięciem świeczek, nauczyło się biegać i wysławiać jak polonista? Nie. Takie zmiany zachodzą stopniowo. Może to dziecko nauczy się biegać gdy będzie miało dwa latka i 230 dni, a może nastąpi to już w ciągu najbliższych godzin, nie wiadomo, nie istnieje żadna reguła o tym mówiąca, rozumiesz? - kończę swój wywód wzdychając ciężko
- Tak, ale to dokładnie trzynaście lat temu, Bóg zadecydował, że masz przyjść na świat i stworzył plan na całą twoją historię.
- A wczoraj mógłbyś powiedzieć to samo, tylko te wydarzenia miałyby miejsce dwanaście lat i trzysta sześćdziesiąt cztery dni temu - przerywam na chwilę, by zastanowić się co mam powiedzieć - Wiesz, nie sądzę, że Bóg istnieje, no bo gdyby on naprawdę nad nami czuwał, to dlaczego zgotowałby nam taki los, dlaczego pozbawia małe dzieci życia, dlaczego nie pozwolił mi na dorastanie w szczęśliwej rodzinie, wytłumaczysz mi? - zdenerwowana podrywam się kanapy i zaczynam wrzeszczeć - Gdzie był ten twój miłosierny Bóg, gdy mój ojciec chciał mnie zabić, co!? Gdzie on się podziewał, kiedy przeżywałam trwające sześć lat męki!? No powiedz mi, droga wolna! - milknę, dając mu czas na odpowiedź, ale jej nie otrzymuję. - No właśnie nie ma go, po za tym dlaczego spośród tak wielu religii to ta jedna miałaby być rzeczywista? - dodaję łagodnym tonem
- Spokojnie Alice, spokojnie - mówi Jake i zmienia temat na najważniejszy w tej chwili - jak myślisz dlaczego twój ojciec uciekł przed twoimi urodzinami?
- To proste, chce jak najszybciej się mnie pozbyć i dokończyć dzieło, za które dostał dożywocie. To wspaniała okazja zabić swoje dziecko, niedługo po urodzinach - mówię niemrawo, mimo wszystko nie chcę umierać - cieszy mnie tylko jedno - razem ze mną, zginie moja mamusia - ostatnie słowo wypluwam z pogardą.
Chciałabym, żeby Jake powiedział mi, że przeżyję, ale on wie, iż to nierealne i nie zamierza mnie okłamywać, dlatego zapada pełna napięcia cisza, więcej się nie odzywamy i idziemy spać.
Zanim ramiona snu oplatają mnie w szczelnym uścisku, myślę jeszcze o tym, jakie będzie zdziwienie ojczulka, gdy nie zastanie mnie w domu. Nie mogłam jednak wiedzieć, że on już odwiedził moje dawne miejsce zamieszkania i wyruszył na poszukiwania swojej córki.

😏😏😏
Cóż, za dyskusja;)

Pod Tysiącem ChmurOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz