Stłumione uczucie zawsze powraca ze zdwojoną siła

42 20 234
                                    

Jake

W osłupieniu patrzę w miejsce gdzie Ali, zniknęła z pola mojego widzenia.
Nie zastanawiając się ani przez chwilę wybiegam za nią.

Widok jaki zastaje mrozi moje serce i paraliżuje w strachu o jej życie, wszystkie kończyny

Brad

Gdy słyszę dwukrotne trząśnięcie drzwiami, orientuję się w zaistniałej sytuacji.

Natychmiast dobiegam do okna, by móc obserwować ich pojednanie, tam na dole.

To co widzę, jest jednak przeciwne temu co chciałbym ujrzeć.
Alice wybiega na ulicę, nie potrafi zapanować nad swoimi uczuciami.

Wszystkie samochody zaczynają gwałtownie hamować, modlę się, by wszyscy zdołali to uczynić.
Nagle w oddali słychać dźwięk nadjeżdżającej karetki. Wiem, że Alice, pogrążona w amoku, nie odbiera sygnału wysyłanego przez pojazd, spieszący na ratunek czyjegoś życia.

Zbliża się.
Każda sekunda, każdy milimetr, przybliża do nieuchronnie tragedii.

Zróbcie coś - mam ochotę krzyczeć.

Powinienem pospieszyć jej na pomoc, jednak jest już za późno, nie zdołałbym nawet wysiąść z windy, a Ali już byłaby martwa, jedyne nadzieję pokładam w chłopaku.

Widzę, że kierowca ambulansu, próbuje zahamować, bez skutku.

Nagle czyjeś ramiona popychają Alice na maskę, zaparkowanego na poboczu samochodu.

To Jake.

Wypuszczam z płuc, nieświadomie przetrzymywane powietrze.

Gdy widzę jak on przenosi ją na rękach przez próg naszego hotelu myślę, że idealna byłaby z nich parę.
Większość trzynastolatków nie jest dojrzała na tyle by być w związku, ale oni są wyjątkiem, wiele przeszli ich dojrzałość emocjonalna zawstydza nie jednego dorosłego.

Kładziemy Alice na łóżku i dogłębnie sprawdzamy stan jej zdrowia.
Na szczęście nie odniosła żadnych obrażeń, jest po prostu w szoku.
Zostawiam ich samych.

Alice

- Kocham Cię, Alice Birvent - szepcze Jake, myśląc, że go nie słyszę

Muska wargami moje usta.

Chciałabym, aby ta chwila trwała wiecznie.

Nie wytrzymuję i oddaję pocałunek z ogromnym zaangażowaniem.

W jednej chwili wszystko po za nami przestaje istnieć.

Nie obchodzą mnie żadne kłamstwa i dawne spory.

Przeszłość odlatuje w niepamięć.
Liczy sie chwila obecna.
Jest tylko tu i teraz.

Wypełnia mnie euforia, jednak szybko znika, gdyż do pokoju wchodzi Brad.

- Sorka gołąbeczki, mam dla Was ciekawą gazetę - stara się żartować, ale po jego minie wnioskuję, że coś musiało się stać i mam rację.

- Niebezpieczny morderca M.B. sam wydał się w ręce policji. Gdy funkcjonariusze spytali się dlaczego dobrowolnie wrócił do więzienia, ten odpowiedział: " moja córka już wszystko wie, wydałem się w wasze łapy, bo tylko tego chciałem. Pragnąłem by być kimś w jej oczach. Chciałem zapewnić jej przyszłość, ale z wami na karku byłoby to niemożliwe. Dlatego po przedstawieniu sytuacji oddałem ją w ręce J.M." - czyta na głos Jake - Jake Morang - dodaje a ja kiwam głową.

Nie wiem co o tym myśleć.
Z jednej strony życie z ojcem nie byłoby łatwe, w końcu to morderca.
Ale z drugiej strony dobrze wiedzieć, że mam oparcie w chociaż jednym członku rodziny.
Mimo wszystko w moich oczach ojciec zawsze będzie wspaniałym choć specyficznym i splamionym krwią człowiekiem. W pełni rozumiem jego czyny i wiem, że zawsze będzie mnie wspierał, a tymczasem mam Jake'a i Brada.

Jake - chłopak, którego pokochałam

Brad - człowiek dzięki, któremu żyje i któremu zawdzięczam spotkanie z ojcem.

- Kocham Cię, Jake - odpowiadam po chwili, również szepcząc.

I znów odnajdujemy swoje wargi.

Znów pogrążamy się w rozkoszy.

I po raz kolejny przerywa nam Brad.

Na szczęście wycofuje się gdy tylko widzi w czym nam przerwał.

- Kocham Cię - mówi jeszcze Jake i przyjmuje poważną minę.
No tak, dalej nie porozmawialiśmy o jego kłamstewkach - myślę i daje mu znak, by zaczął się tłumaczyć.

- Tak naprawdę, przyszliśmy tu, bo matka dała mi adres mieszkania wujka. Gdy go odnajdą wrócę po matkę i zamieszkamy razem w Vegas.

Przysłuchuje się jego słowom w milczeniu.
Dziwnie się czuję.
On ma jakieś plany na jutrzejszy dzień.
A ja?
Nie mam nic.
W prawdzie Brad proponował mi żebym zamieszkała u niego w San Jose, ale nie chcę być tak daleko od Jake'a.
Nie przetrwamy rozłąki.
Nasza relacja choć zaawansowana, nadal jest bardzo krucha.
No cóż, widocznie to była jedna z tych krótkich wakacyjnych miłości - wmawiać sobie, mimo, że w to nie wierzę.

Na razie jednak nie przejmuję się przeszłością i ponownie wpijam się w jego malinowe usta.



😊😊
Spodziewajcie się maratonu jutro, kochani💏💏
hogwartsgirl7 💏💏 doczekałaś się









Pod Tysiącem ChmurOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz