Dziesięć lat później
Jake
Portland wbrew pozorom jest bardzo spokojnym miasteczkiem. Zwłaszcza kiedy pogrąża się w jesiennym milczeniu.
Z rękami w kieszeni przechodzę alejkami cmentarza, a wokół mnie wirują jesienne liście, spoglądam na kobietę idącą po mojej lewej stronie i obejmuję ją ramieniem.
Obok nas idzie mój siedemnastoletni dziś syn, a kilka metrów przed nami biegną bliźniaki
- Ryan uważaj na Alice - karcę syna, który podstawia nogę siostrzeZatrzymujemy się przed jednym z nagrobków, znicze migocą mdłym światłem, które wybija się spod nikłej warstwy śniegu.
Dlaczego widok jej uśmiechniętej twarzy na stałe przytwierdzone do marmurowej płyty, nadal tak bardzo boli.
- Wiem, że nigdy o niej nie zapomnisz, za bardzo ją kochałeś i wciąż kochasz - słyszę przy uchu cichy szept Olivii.Ma rację.
Jednak gdyby nie Olivia w życiu nie poradziłbym sobie z trójką małych dzieci.
Do tej pory wypominam sobie, że przez chwilę chciałem uderzyć Seana.Gdy moja córka po raz pierwszy otworzyła oczy, pochłonęła mnie ich zieleń, postanowiłem, iż nadam jej imię po zmarłej matce.
Dochodzimy do domu, a Sean od razu zamyka się w swoim pokoju.
Od dłuższego czasu jest do mnie i Olivii wrogo nastawiony, cały czas się kłócimy, chciałbym, aby nasze kontakty wyglądały lepiej niestety nie wiem w czym tkwi problem.- Młody tak ciągłe? - pyta mój wujek stając w drzwiach do salonu.
- Tak, już nie wiem co mogę zrobić żeby przestał się fochać. Jest najstarszy, powinien dawać przykład swojemu dziesięcioletniemu rodzeństwu.
- No właśnie najstarszy, patrzysz tylko na Ryana i Alice, a jemu wciąż powtarzasz, że jest już prawie dorosły i powinien zająć się sobą, a tak naprawdę to wciąż dzieciak, który potrzebuję twojej uwagi
- Mimo wszystko nie powinien traktować rodzeństwa jak ludzi mijanych codziennie na ulicy.
- Dokładnie, idź z nim porozmawiać - radzi mi wujek, postanawiam postąpić według jego słów.Wchodzę do jego pokoju przez otwarte drzwi.
Leży na łóżku z zamkniętymi oczami i udaje, że śpi, oboje dobrze wiemy, że jest to tylko próba ucieczki od rozmowy.- Synu chciałbym porozmawiać - zaczynam ostrożnie - powiedz, o co ci chodzi, Sean?
- Dobra, powiem. Najpierw gdy mam siedem lat moja matka umiera przez jakieś dwa małe zarodki. Rozumiesz to oni powinni umrzeć, nie mama!
Podczas gdy ja próbuje się pogodzić z jej śmiercią, ty sprowadzasz do domu jakąś laskę. Byłem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, gdy straciliście kontakt. Ale nie, musiałeś wszystko spieprzyć.
Pojawiła się po latach, kiedy myślałem, że już się pogodziłem ze śmiercią mamy i w dodatku bezczelnie wpakowała się w nasze życie, sprawiła, że zapomniałeś o swojej zmarłej żonie!
To nadal boli, cholernie boli, wiesz?! - zapada pełna napięcia cisza, zamieram w bezruchu i nie wiem co mam powiedzieć.- Posłuchaj Sean, nigdy nie zapomnę o twojej mamie, a wiesz dlaczego?
Bo pomogła mi w ciężkich chwilach mojego życia. Dzięki niej wzbiłem się ponad tysiąc chmur, przysłaniających mój los i dotknąłem gwiazd, które zgotowały mi piekło na ziemi, mówiąc im, że nie udało się mnie złamać, mimo wszystko. Kocham ją i nigdy nie przestanę.
Ale tak samo jak tobie, bardzo mi jej brakuje, pozwól mi poczuć choć trochę wsparcia ze strony Olivii.
W końcu pomogła nam z bliźniakami i sprawiła, że na nowo poczułem się kochany.
Po za tym mama odeszła z miłości, wiesz, że umarła wymawiając ostatnie, ciche: kocham was
Uwierz, zrobiłaby to samo dla Ciebie - zmuszam syna, by spojrzał mi prosto w oczy i zauważam, iż na jego policzkach lśnią łzy.
- Nie powinieneś odtrącać rodzeństwa, jesteśmy rodziną, musimy się wspierać - dodaję jeszcze
- Tak, masz rację, tato, przepraszam
Niepewnie przygarniam Seana w ramiona, po krótkiej chwili czuję odwzajemniony uścisk.
- Kocham Cię, tato
- Ja Ciebie też synku2.34]],�,��m
Jeszcze jeden rozdział do końca:(
CZYTASZ
Pod Tysiącem Chmur
PertualanganAlice już jako mała dziewczynka przekonała się, że jedna chwila, potrafi przewrócić świat do góry nogami. Morderstwo pociągnęło za sobą nieuniknione konsekwencje, a ich ofiarom stała się Alice. Czy Alice jest w stanie wyrwać się z sideł matki? I cz...