01; friday supper is always a good idea

342 27 17
                                    

Michael zaparkował na miejscu parkingowym, które należało do niego, zabrał swoje rzeczy i dwie kawy na wynos, po czym zamknął samochód i wszedł do budynku. Wielka korporacja czasem przytłaczała go swoją dokładnością i wielkością, ale musiał przyznać sam przed sobą, że nie znajdzie nigdzie lepszej pracy, więc skutecznie odsuwał od siebie myśli o zwolnieniu się. Nie miał humoru od samego rana. Liczył, że będzie inaczej, ale jedyne, co go spotkało, to rozczarowanie. Westchnął ciężko i przejrzał się w lustrze, odstawiając aktówkę na moment na podłogę. Odstawił na bok nieprzyjemne myśli i uśmiechnął się sam do siebie, poprawiając spinki w koszuli wolną dłonią. Przeczesał jeszcze włosy dłonią, stwierdzając, że wygląda jak człowiek i może tak pokazać się w biurze. 

Na każdym wyższym piętrze winda zatrzymywała się, a w środku robiło się coraz tłoczniej, przez co przesunął się w kąt, aby nikomu nie przeszkadzać. Gdy jeżdżące pudło dotarło na dziesiąte piętro, wygładził marynarkę, po czym przekroczył próg i przybrał obojętny wyraz twarzy. Po rozmowie z Carmen z finansów czuł się trochę podniesiony na duchu. Carmen była lesbijką i czasem pomagała mu zrozumieć logikę kobiet, której jak stereotypowy mężczyzna nie potrafił pojąć. 

- Witaj Taylor. - przywitał się z ochroniarzem, który tylko skinął głową i wrócił do pracy. Był bardzo małomówny, choć Cliffordowi udało się czasem wyciągnąć z niego parę słów na papierosie w porze lunchu. Młody mężczyzna przywitał się jeszcze z kilkoma osobami, z którymi się trzymał dosyć blisko i wszedł do siebie. Pomieszczenie było przestronne i urządzone w nowoczesnym stylu. Szklana ściana ukazywała widok na budzące się do życia Seattle, przez co do środka wpadało mnóstwo światła. Stojące na przeciw siebie biurka wykonane z jasnego drewna były przykryte niezliczoną ilością dokumentów i innymi potrzebnymi do pracy rzeczami.

- Cześć. - przywitał się Luke, gdy brunet odłożył aktówkę obok biurka i podszedł do wieszaka, aby odwiesić tam marynarkę.

- Hej. - powiedział, mierząc kumpla wzrokiem. Był zmizerniały. - Co jest? - dodał, podając mu jedną kawę.

- Szkoda słów. - prychnął, upijając łyk życiodajnego napoju. - Znowu pokłóciłem się z Red. - wyznał, przez co Clifford przewrócił oczami. Już tyle osłuchał się o tej całej brunetce, że powoli wychodziło mu to uszami, ale nie potrafił pojąć, dlaczego Luke był dla niej taki zły. Bo był.

- Co tym razem? - zapytał, podchodząc do szyby. Wsunął dłonie do kieszeni spodni zaraz po tym, jak poprawił krawat.

- Spałem na kanapie. - powiedział, wpisując do komputera swoje hasło. Starszy pokręcił głową, a potem zaśmiał się cicho. Przypuszczał, że to powie. 

- Powinieneś się już chyba z nią zaprzyjaźnić. - zaśmiał się, patrząc się na blondyna. - Co ci znowu nie pasowało? - dodał, przechylając głowę w bok. - Nie chciała rozmawiać o seksie, czy zaczęła temat adopcji zwierzaka? - uniósł brew, oczekując odpowiedzi.

- Wszystko na raz. - burknął Luke, sięgając po umowę, w której miał nanieść poprawki. - Zdecydowanie zmarnowałem te dwa lata w swoim życiu. - stwierdził ostro, szukając strony z błędami. 

- Nie mów tak, kochałeś ją, jeszcze nie jestem taki stary, żeby tego nie pamiętać. - burknął Michael, ale w gruncie rzeczy był przecież taki sam i miał podobne pojęcie do swojego związku. Westchnął ciężko, a potem potarł twarz dłońmi.

- Teraz to już sam nie wiem. - przyznał, czytając warunki. - Coś się stało? - dodał, przyglądając się kumplowi.

- Chloe. - mruknął tylko, a potem usiadł przy swoim biurku. 

- Tylko nie mów, że znowu się z nią pokłóciłeś, przecież to taka świetna dziewczyna. - jęknął Luke, a potem przewrócił oczami. Na miejscu Michaela zrobiłby wszystko, aby móc ją przy sobie zatrzymać.

- W takim razie spotkajmy się na kolacji i zobaczymy, czy nie przyznasz mi racji. - rzucił Michael, a Luke przytaknął.

- Możecie przyjść do nas w piątek wieczorem. - zaoferował, na co drugi chętnie się zgodził, po czym nastała cisza i obydwaj zajęli się pracą. 

W przerwie na lunch wyszli na papierosa, a potem Luke wyskoczył po kanapki do najbliższego Subwaya. Michael został sam, więc wykorzystał wolny czas, aby przeanalizować poranną rozmowę i westchnął ciężko, dopiero teraz uświadamiając sobie w co tak naprawdę się wpakował. Gdy blondyn wrócił, przeprosił go za swoje zachowanie, tamten za swoje, po czym przytulili się bardziej po męsku na zgodę, zjedli razem i wrócili do pracy.  

:::

- Nie wierzę, że się na to zgodziłam. To pewnie tacy nudziarze. - jęknęła Chloe, wygładzając krótką sukienkę, która według Michaela była stanowczo za krótka.

- Nie mów tak. - spojrzał na nią krytycznie. - Czy choć raz nie mogłaś mnie posłuchać i ubrać się nie tak jak to robisz codziennie? - dodał, unosząc brew, gdy weszli do windy.

- Czyli jak? Tak czuje się dobrze, wiem, że jestem atrakcyjna i chce to wykorzystać. - wzruszyła ramionami, gdy wciskał piętro z numerem. - Z resztą i tak potem wracam do pracy. - dodała, jakby to było dla niego ważne.

- Rób, co chcesz. - stwierdził, odnajdując właściwe drzwi. Wziął oddech i zadzwonił, a na widok kumpla, rozpromienił się nieco. - Cześć, Hemmings. - dodał, przybijając z nim piątkę. - Poznaj Chloe, Chloe, to jest Luke. - dodał, przedstawiając ich sobie.

- Hej. - głos blondynki przyjął zupełnie inną barwę. Myślała, że Luke będzie kolejnym sztywnakiem, ale nie wyglądał na takiego. Był gorący i uradowany z życia, nie to co Michael. - Miło mi cię poznać. - dodała, posyłając mu piękny uśmiech.

- Mi ciebie również. - odwdzięczył się tym samym gestem. - Red! Chodź tutaj! - krzyknął przez ramię, przywołując do siebie swoją dziewczynę. Michael w tym czasie odwiesił swoją marynarkę na wieszak oraz zabrał od blondynki jej skórzaną ramoneskę. Gdy zza ściany wyłoniła się drobna brunetka w za dużym o rozmiar, bordowym swetrze i czarnej, sięgającej połowy ud spódnicy, zaniemówił. Była piękna, ale jednocześnie tak rzeczywista, iż aż zaczął wątpić, że to prawda.

- C-Cześć. - przywitała się, rumieniąc się mocno. Jego twarz rozjaśnił uśmiech, to było takie urocze.

- Red, to Michael, powinnaś go kojarzyć z moich opowieści, a to Chloe, jego dziewczyna, poznajcie się. - rzucił Luke, a potem pociągnął za sobą blondynkę do salonu, która uwiesiła się na jego ramieniu. Zajął się rozmową, nawet nie interesując się swoim kumplem i dziewczyną.

- Nareszcie mogę cię poznać. Luke o tobie opowiadał. - wyznał cicho, gdy wyciągnęła dłoń w jego stronę, podgryzając wargę. 

- Pewnie same najgorsze rzeczy. - westchnęła cicho, ale zadrżała, gdy jego usta zetknęły się z jej skórą. - Luke o tobie też dużo mówił, miło mi cię w końcu widzieć i poznać. - dodała, biorąc głębszy oddech.

- W żadną nie uwierzyłem. - puścił jej oczko, idąc za nią do kuchni, skąd zabrała przygotowany makaron oraz butelkę wina. Luke je otworzył, rozlewając po równo do kieliszków. Michael odmówił, gdyż prowadził, a Red nie lubiła czerwonego, więc piła zwykłą wodę niegazowaną. Zajęli się posiłkiem, nie przypuszczając, że prawdziwa zamiana właśnie wystartowała. 

~*~

witam drogich parafian, jak się podoba?

rozdział miał być na wczoraj, ale kości mi przeszkodziły w napisaniu, im sorry

i hope, że was nie zawiodłam i że ktoś tu jeszcze jest, bo mi zależy i to nawet bardzo

lots of love, red x

exchange • cliffordOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz