07; know you better

212 21 9
                                    

Red odłożyła torebkę na drugie krzesło przy stoliku i westchnęła z ulgą. Umówiła się z Michaelem na kawę i już myślała, że nie zdąży, ale jednak się udało. Clifforda jeszcze nie było, więc postanowiła poczekać z zamówieniem i przy okazji się przygotować. Poprawiła nieco włosy i kontur ust pomadką. Tak naprawdę stawiała na naturalność, a specjalnie wstawanie wcześniej było dla niej nieco niedorzeczne. Davenport była typem, który wolał pospać, a później nie mieć na twarzy kilku warstw makijażu, aby pozakrywać wszystkie niedoskonałości. Owszem, używała do pracy tych wszystkich kosmetyków, ale był to tylko korektor i właśnie matowa pomadka, która pasowała jej do karnacji. 

- Cześć - przywitał się Michael, gdy w końcu się zjawił. Wpadł do kawiarni w pośpiechu i z bukietem tulipanów w ręce. Róż zabrakło, a nie chciał przychodzić z pustymi rękami. Nie był pewien, czy to na pewno dobry pomysł, zważając chociażby na Luke'a. - Proszę - dodał, wręczając jej bukiet. Red zarumieniła się lekko, przyjmując kwiaty i posłała mu uśmiech.

- Cześć - powiedziała po chwili i powąchała tulipany. Były czerwone. - Nie musiałeś mi kupować kwiatów, ale dziękuje. Są piękne - dodała i zerknęła na niego nieśmiało.

- Ale chciałem - puścił jej oczko i zachichotał pod nosem. - Zamówiłaś już coś? - dodał, zdejmując swój płaszcz. Zrobiło mu się gorąco, bo w pomieszczeniu temperatura była nieco wyższa niż ta pokojowa. 

- Nie, jeszcze nie - przyznała, przy okazji zauważając kątem oka, że kelnerka zmierza do ich stolika. - Czekałam na ciebie - dodała, zakładając kosmyk włosów za ucho.

- To bardzo miłe z twojej strony - przyznał, posyłając jej uśmiech. Zamówili dwie kawy i po kawałku szarlotki. Red wzruszyła niewinnie ramionami i zachichotała pod nosem. 

- Wiem - przytaknęła w końcu. - Ale lepiej powiedz mi, co u ciebie słychać - dodała, zmieniając temat na ten bardziej przyziemny. Pomimo tego chciała go posłuchać. Dosyć szybko to polubiła i choć nie miała pojęcia, że z drugiej strony jest tak samo, to zgodziła się na spotkanie byleby tylko móc posłuchać, jak opowiada najróżniejsze rzeczy. Nawet te pozornie nudne i niezbyt porywające. 

- Od ostatniej naszej kawy niewiele się zmieniło - przyznał, wzruszając ramionami. Ułożył swoje dłonie na stoliku, które splótł ze sobą i spojrzał na twarz brunetki. Wydawała się być zainteresowana i czekała, aż uzupełni wypowiedź. W przeciwieństwie do Chloe. Choć Michael mógł opowiadać o sobie całe godziny, to blondynka zawsze odwracała wszystko w swoją stronę i na tym rozmowa się kończyła, bo blondyn tracił na nią ochotę. Z Red tak nie było i choć wolał, aby to ona opowiadała, to jednak była pierwsza i nie wypadało odwracać kota ogonem. - Pracuje, pracuje, trochę przesiaduje z Pielgrzymem i znowu pracuje - dodał. - A co u ciebie? Na pewno o wiele ciekawiej niż u mnie.

- W zasadzie to nie - pokręciła głową, śmiejąc się pod nosem. Zaraz potem dostali talerzyki z ciastem i kawę. Blondyn podziękował, a Red oplotła swoimi palcami filiżankę, aby trochę je ogrzać. Pogoda dalej się nie poprawiła, a oprócz deszczu wiał też okropny wiatr. - W prawdzie ostatnio mam mniej pacjentów i trochę nudzę się w pracy, ale też nie mam za bardzo na co narzekać. Luke się trochę uspokoił i nie robi mi problemów - dodała, wzruszając ramionami. Nie była pewna, czy dobrze było o nim wspominać przy Michaelu, ale chyba było już za późno, aby to odkręcić. 

- Chciałbym mieć spokój - westchnął, kręcąc głową. Upił łyk kawy i zjadł kawałek ciasta. - Chloe czasem robi mi awantury o nic - dodał, mimowolnie przewracając oczami.

- Współczuje - westchnęła, choć przeczuwała, że u niej skończy się tego wieczora, gdy też popołudnia, gdy wróci do domu z kwiatami. Luke może i był niemalże obojętny w jej stosunku, to nadal spostrzegawczy, a bukiet tulipanów mu nie umknie. - Ale dobrze, że jesteś tu ze mną. Przynajmniej sobie odpoczniesz - dodała, chichocząc pod nosem. Nieświadomie zaczęli się od siebie uzależniać, ale było to na tyle dobre uzależnienie, że za jakiś czas miało zakwitnąć z tego najpiękniejsze uczucie, jakie tylko może połączyć dwójkę młodych osób. Miała powstać miłość. 

- Cieszę się, że znów się spotkaliśmy - pokiwał zgodnie głową. - Poza tym napisałem do ciebie, bo mam prośbę - dodał, przechodząc do sedna. Wiedział, że Red pewnie za nic w świecie się nie zgodzi, ale postanowił spróbować.

- Słucham - wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się do niego, aby zachęcić go do tego, by powiedział, o co chodzi. - Nie bój się, to tylko ja, Red.

- Moi rodzice co roku organizują niewielki bal charytatywny. Zbierają pieniądze, które później trafiają do różnych fundacji. Do tych, które leczą uzależnienia, ale i te poważne choroby, dla zwierząt też się coś znajdzie... - zaczął, pocierając swój kark. Spojrzał na nią nieśmiało. - W tym roku już muszę się tam pojawić. Ale moi rodzice nie przepadają za Chloe. Obiecałem im jednak, że przyjdę z kimś innym. Pomyślałem, że może zgodziłabyś się mi potowarzyszyć?

- D-Dlaczego ja? - spytała, nie wiedząc, co dokładnie ma powiedzieć. Nieźle ją zaskoczył. Nawet nie samym faktem, że woli ją, tą nieśmiałą Red od swojej własnej dziewczyny. Po prostu po tym wszystkim, co już przeżyła z Luke'iem nie spodziewała się, że dla kogoś będzie tą wyjątkową i jedyną osobą, na której będzie skupiała się cała uwaga i jeszcze więcej. - Przecież prawie się nie znamy - dodała po chwili, podgryzając wewnętrzną stronę policzka. 

- Pomyślałem, że to będzie dobra okazja, aby poznać się troszkę lepiej - uśmiechnął się niepewnie. - Zrozumiem jeśli nie chcesz, nic na siłę. 

- Chce - opowiedziała, nawet nie zastanawiając się mocniej, jakie będą tego konsekwencje. - Potraktujemy to jako przysługę. Poza tym dawno nigdzie nie byłam, a taki bal to musi być bardzo fajna sprawa - dodała, zakładając kosmyk włosów za ucho. - Możesz na mnie liczyć.

- Na serio? - spojrzał na nią, chcąc się upewnić. Kiwnęła twierdząco głową, a kąciki jej ust wygięły się do góry. - Dziękuje, bardzo się cieszę! 

- Będziesz mi musiał troszkę poopowiadać. I pewnie będę musiała zorganizować sobie skądś sukienkę, ale dam radę - puściła mu oczko, chichocząc pod nosem, a w głowie Michaela odtwarzało się w kółko jedno i to samo zdanie.❝Możesz na mnie liczyć❞

~*~

witajcie z powrotem po dłuższej przerwie, co sądzicie o rozdziale? :")

exchange • cliffordOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz