Noc, podczas której Melanie przyszła na świat, Michael zapamiętał naprawdę bardzo dobrze. Pamiętał to, jak Red obudziła się z płaczem. Powtarzała, że ją boli i że to chyba ten moment, w których ich córka zdecydowała się wydostać na zewnątrz. Blondyn nie był na to przygotowany, choć starał się nie panikować. Pojechali do szpitala, tak szybko jak się tylko dało. Drogi były puste, więc nie musiał się przejmować tym, że ktoś zajedzie mu drogę, czy będzie jechał ślimaczym tempem na pasie szybkiego ruchu. Pod szpitalem blondyn zaparkował na podjeździe dla karetek, choć nie było to pod żadnym pozorem zgodne z prawem. Pielęgniarka pomogła mu z Red, która zaczęła się zwijać z bólu, a później praktycznie jej już nie widział. Zabrali ją na oddział położniczy, skąd było słychać jej krzyki. Były to najdłuższe godziny w jego życiu, kiedy to kręcił się po korytarzu, nie mogąc nic zrobić. Red poprosiła lekarza, aby nie wpuszczał go na salę. Wiedziała, że prędzej zemdleje niż się na coś przyda i postanowiła mu po prostu tego wszystkiego oszczędzić. Upierała się, że poradzi sobie sama, ale gdy Clifford słyszał to, jak krzyczy, a czasem nawet przeklina, nie był jednak taki pewien. Zadzwonił nawet do Victora, aby ten dotrzymał mu towarzystwa, ale niedługo po tym, jak się zjawił, tak po prostu zasnął na krześle i wrzaski jego pracownicy nawet mu nie przeszkadzały.
Wszystko działo się dla blondyna w zaskakująco szybkim tempie, choć tak naprawdę godziny ciągnęły się niemiłosiernie i zanim się obejrzał była już szósta rano. Red dalej krzyczała, a pielęgniarki co chwila wchodziły i wychodziły z sali. Martwiło to blondyna, jak nigdy wcześniej i naprawdę był gotów złamać obietnicę, jaką dał swojej dziewczynie, aby tylko móc ją chociaż uścisnąć za rękę. Źle się z tym czuł, że nie było go tam, ale z drugiej strony, jeśli faktycznie mieli leżeć tam oboje, a Red miałaby się dodatkowo denerwować, to nie było to nikomu potrzebne. W końcu jednak, gdy zegar wskazał szóstą czterdzieści siedem, nastała cisza. Ale tylko na moment. Bo minęło tylko kilka sekund i cała sala, jak i korytarz wypełnił krzyk dziecka, który przyniósł niesamowitą ulgę. A Victor w końcu poderwał się ze snu, jakby ktoś uderzył go porządnie w głowę. Zamrugał parokrotnie oczami, kiedy Michael poderwał się ze swojego krzesełka i podszedł do drzwi, jakie oddzielały go od brunetki.
- To już? - spytał sennie, a gdy blondyn żwawo pokiwał głową, poklepał go po plecach i się pożegnał, wiedząc, że już nie jest potrzebny. W ogóle nie pomógł, ale Michael nie miał głowy do tego, aby mu to wypominać. Pielęgniarka zaprosiła go w końcu do środka i niemal tam wbiegł, nie przejmując się tym, że zielony fartuch prawie zsunął mu się z ramion i zaczął zamiatać podłogę. Podszedł do brunetki, która była cała czerwona i niesamowicie zmęczona. Oddychała ciężko, ale na jej twarzy malował się wyraz ulgi. Zabrali Melanie na badania, ale widać było, że trzymała ją przez chwilę na sobie. Była umazana we krwi, ale nie przeszkadzało jej to. Poza tym była na to zbyt zmęczona.
Michael uśmiechnął się szeroko, odgarniając włosy Davenport z jej twarzy. Pogładził przy okazji jej policzek i otarł z niego łzy. Był tak cholernie szczęśliwy, a także dumny z niej, że nie dało się tego opisać słowami. Nie wiedział nawet, co ma powiedzieć, bo słowa nie potrafiły się złożyć w nic sensownego. A przynajmniej w tamtym momencie.
- Widzisz? Mówiłam, że dam sobie radę - zaśmiała się niemrawo, a później sięgnęła swoją dłonią do dłoni blondyna.
- Widzę - uśmiechnął się poprzez swoje łzy. Popłakał się ze szczęścia. - Jestem z ciebie bardzo dumny, kochanie. Nawet nie wiesz, jak bardzo.
- To nic takiego, dopiero teraz się zacznie - zażartowała, a później przerwała im pielęgniarka. Z uśmiechem podeszła od blondyna i wręczyła mu małe zawiniątko, w którym była jego córka. Melanie była tak malutka, że przypominała mu bochenek chleba. Miała jeszcze zamknięte oczy, ale poruszała rączką, która wystawała spod kocyka i marszczyła niewielki nosek, jakby nie odpowiadał jej zapach szpitala, który unosił się dookoła ich. Ewentualnie chodziło o perfumy Michaela.
- Cześć skarbie... - wymamrotał, przytulając do siebie córeczkę. To było jedyne, co potrafił z siebie wykrztusić. Podgryzł wargę, a Melanie złapała go za mały palec u ręki cała swoją dłonią. - Jest prześliczna - dodał, gdy Red wyciągnęła szyję, aby spojrzeć na córeczkę. Zachichotała, a później postarała się otworzyć szerzej oczy, ale powieki powoli odmawiały jej posłuszeństwa, podobnie jak i całe ciało. Była niesamowicie zmęczona i obolała, ale szczęśliwa.
- Po mamusi - przyznała, wzruszając lekko ramionami. Michael roześmiał się pod nosem, ale nie mógł się nie zgodzić. Wiedział, że jego córka będzie najpiękniejsza na świecie. I że umówi się z jakimś chłopakiem dopiero po jego śmierci. Plus trzy dni, dla pewności że na pewno nie wstał z grobu.
- To charakterek musi mieć po mnie - przyznał zaczepnie, na co brunetka teatralnie przewróciła oczami i zachichotała cicho.
Później już zabrali Melanie, a także Red, aby odpoczęły po porodzie, a Michael postanowił wrócić do domu, aby również odespać to wszystko. Na szczęście miał wolne i nie musiał się martwić pracą. W prawdzie nie powinien prowadzić po bezsennej nocy, ale nie przejął się tym. Wrócił do domu prawie tak samo szybko, jak dotarli do szpitala i bezwiednie powędrował do sypialni, gdzie rzucił się na łóżko i nie budził się przez kilka najbliższych godzin. Obudził go dopiero głód, a także potrzeba skorzystania łazienki. Była trzynasta, więc szybko coś zjadł, a także wykąpał się i wrócił do szpitala. Nie miał pojęcia, kiedy będzie mógł zabrać stamtąd Red i Melanie, ale chciał dać im możliwie jak najwięcej wsparcia i pokazać brunetce, że będzie się starał być najlepszym tatą na świecie. W prawdzie nie zawsze będzie mu się to udawać, ale miał nadzieję, że nigdy nie zawiedzie ani Red, ani swojej córki.
Przyjechał akurat wtedy, gdy brunetka nadal odsypiała to wszystko razem z Melanie. Przysiadł na skraju łóżka, w sali gdzie się znajdowały i po prostu wpatrywał się w najpiękniejsze kobiety, jakie widział w swoim życiu i jakie kochał najmocniej na świecie. Był tego stuprocentowo pewien.
~*~
ostatni! zaraz epilog! x

CZYTASZ
exchange • clifford
Fanfiction❝miłość poznaje się po tym, że pragniesz czyjegoś głosu, bardziej niż ciszy.❞ ━ w. kuczok ~*~ [zakończone ✔] © text, cover and trailer by xrainbow_007x (2016/17/18)