12; special offer

178 12 20
                                    

Michael wziął oddech zanim weszli z Hemmingsem weszli do gabinetu dyrektora. W zasadzie to była tylko formalność, ale facet słynął z wygłaszania pogadanek, nawet jeśli wszystko było w porządku. Blondyn spodziewał się, że to jego kolej, aby wyjechać w delegacje i pozałatwiać wszystkie sprawy w filii za granicą, a także zdobyć zainteresowanie potencjalnych klientów. Na swój sposób cieszyło to Clifforda. Mógł uwolnić się od kumpla, choć ten nie miał chyba nawet cienia podejrzeń o to, co stało się pomiędzy Michaelem a Red na przyjęciu u jego rodziców. Mimo to blondyn wolał nie kusić losu i na jakiś czas zniknąć z oczu Luke'owi. Z drugiej jednak strony zupełnie go to nie obchodziło. Zdawał sobie sprawę, że nie postępuje fair względem Chloe, ale nie obchodziło go to. Hemmings również nie traktował dobrze brunetki, a także nic sobie z tego nie robił. Michaelowi z resztą wydawało się, że Luke znalazł frajdę w poniżaniu Red i wyśmiewaniu jej. 

- Jak dobrze, że najbliższa delegacja dopiero za miesiąc i teraz nie muszę nigdzie lecieć - zaśmiał się Luke, gdy wyszli z gabinetu. Michael poprawił krawat i zerknął na kumpla. Już jakiś czas temu wpadł mu do głowy pewien pomysł, ale nie miał pojęcia, czy to nie będzie zbyt ryzykowne. 

- Mhm, dobrze ci - mruknął tylko w odpowiedzi, aby drugi blondyn nie założył, że Michaelowi coś nie pasuje. - Ale z drugiej strony ja będę miał wolne później, a ty będziesz leciał do Pekinu, więc nie narzekam. 

- Spieprzaj - Hemmings chyba naprawdę niczego nie podejrzewał. Przewrócił oczami, a później westchnął ciężko. Weszli do swojego biura i znaleźli się już na swoich miejscach. - Nie wiem, o co chodzi z Chinami, ani kto to wymyślił, ale jak o tym myślę, to żołądek mi się skręca. Nie jestem rasistą, ale tyle żółtych dookoła to stanowczo za dużo - dodał, a później roześmiał się serdecznie. 

Michael pokręcił głową, a później włączył z powrotem laptopa. Nie wiedział za co zabrać się najpierw, bo ostatnio uzbierało się naprawdę sporo rzeczy i wszystkiego było zbyt wiele. Blondyn westchnął ciężko, porządkując papiery na swoim biurku, po czym wpisał hasło. Założył je odkąd parę razy wymienili się z Red mailami. Nie było niby to żadne wykroczenie, ale Clifford naprawdę wolał chuchać na zimne. W prawdzie Luke nigdy nie przeszukiwał mu komputera, ale odkąd sprawy z brunetką wyraźnie się zagalopowały nigdy nic nie było wiadomo. A blondyn chciał uniknąć jakiejś szopki. Przynajmniej w pracy. 

:::

- Nie wiem, czy to dobry pomysł - zaczęła brunetka. Wsypała trochę cukru do swojej kawy, a później popatrzyła na Michaela. Kolejne spotkanie, kolejna kawa i ciastko. A jej to wszystko zaczynało się coraz bardziej podobać i podświadomie potrzebowała jego obecności coraz bardziej.

- Dlaczego? - Michael uniósł brew i spojrzał na Red. Właśnie zaproponował jej wyjazd do Paryża. Nie chciał być sam w delegacji, a zawsze wszystko wyglądało tak, że spotkania odbywały się rano, bo ludzie byli jeszcze względnie przystępni i zgadzali się na możliwe i korzystne rozwiązania szybciej niż po południu, więc po wszystkim można było wyskoczyć na miasto i nacieszyć się pięknem stolicy Francji. - Luke nie musi wiedzieć. Poza tym nic nie wie. A my miło spędzimy czas. 

- Niby tak, ale dalej nie wiem - westchnęła ciężko i spojrzała niepewnie na blondyna. Jasne, że wizja Paryża się jej podobała i to mocno, bo od niepamiętnych czasów chciała zobaczyć to miasto, ale jechać tam z mężczyzną, który jest kumplem jej jeszcze obecnego faceta? Mimo wszystko nie chciała, aż tak bardzo wnikać w to wszystko i okłamywać Hemmingsa do tego stopnia. - Naprawdę chciałbyś mnie tam zabrać?

- Naprawdę - pokiwał głową i uśmiechnął się szeroko. - Nie chce być tam sam, a razem możemy zobaczyć dużo rzeczy. Wieża Eiffla, Notre Dame, a nawet Moulin Rouge - dodał, poruszając brwiami w zabawny sposób. Red zaśmiała się cicho.

- Zastanowię się - stwierdziła w końcu, ale Michael czuł, że udało mu się ją przekonać. Cieszył się, że poszło tak łatwo i że będzie mu towarzyszyć. Polubił spędzanie czasu w jej towarzystwie i naprawdę nie mógł się doczekać nawet takiej głupiej kawy po pracy. Poza tym Red naprawdę byłą urocza i do tego piękna. 

- Cieszę się w takim razie - przyznał po chwili ciszy. Upił łyk kawy i posłał jej kolejny uśmiech. - Zobaczysz, że nie pożałujesz - obiecał jej. 

- Mam taką nadzieje - założyła nogę za nogę, a później kosmyk za ucho i zarumieniła się lekko. Bez wątpienia było to zasługą Clifforda. - Poza tym chciałam ci podziękować. Jeszcze raz. To przyjęcie było naprawdę wspaniałe. 

- Nie ma za co - puścił jej oczko, a w duchu przyznał jej rację. - Nadal jestem ci wdzięczny za to, że poszłaś tam ze mną. Moja mama była wniebowzięta, a to oznacza, że mam spokój na najbliższe pół roku - zachichotał.

- W takim razie polecam się na przyszłość - wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się. Trochę dumna z siebie, trochę w jeszcze w podziękowaniu. 

Porozmawiali jeszcze trochę, po czym Red postanowiła się już zbierać. A właściwie chciała już wyjść. Schronisko nie było wiecznie otwarte, a chciała tam jeszcze zajrzeć zanim znów je jej zamkną. Zapłaciła za swoją kawę i kiedy się żegnali, to Michael zaoferował, że ją podrzuci. To bez sensu, aby tłukła się autobusem, a jemu i tak było obojętne którędy wróci do domu. Podziękowała mu, bo nie spodziewała się i razem udali się do samochodu blondyna. Otworzył jej drzwi, jak na dżentelmena przystało i posłał przy tym szarmancki uśmiech. Red zajęła miejsce pasażera z czerwonymi policzkami. 

Po drodze do schroniska wymieniali się słowami z zadziwiającą łatwością. Dużo tematów się zaczęło, a jeszcze więcej skończyło. Schronisko było prawie na drugim końcu miasta, więc trochę zajęło im, aby tam dotrzeć, ale nie mieli na co narzekać. Akurat obydwoje twierdzili, że jest im bardzo miło w swoim towarzystwie, więc było przyjemnie. Red opowiedziała mu o psach, jakimi czasem się opiekowała. Zdarzały się też koty. Davenport była akurat tym typem, który uwielbia wszystkie zwierzęta i nie mogła patrzeć na to, jak cierpią. Chciała dla wszystkich jak najlepiej. I szczerze zdziwiła się, kiedy blondyn postanowił tamtym razem jej potowarzyszyć. 

~*~

hejka, jak wam się podoba?

exchange • cliffordOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz