Rozdział 9

36 1 0
                                    

Perspektywa Adriena (nareszcie, co nie? ;) dop.aut.)

Obudziłem się wcześnie bo około piątej. Zacząłem rozmyślać o tym co mi powiedziała Emma. Może i ma rację, ale mówiłem całkiem szczerze i na serio o tym, że wolałbym spędzić z nią te 3 dni niż całe moje życie bez niej. To jest chyba coś innego niż zauroczenie. Co my zrobimy jak się to skończy? Jak możemy utrzymać kontakt?( Jakby co nie mają facebook'a i innych takich ;) dop.aut)
Poszedłem do łazienki załatwiłem codzienne sprawy i ubrałem się w to
 

                                    |
                                    \/

                                    |                                    \/

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wyszedłem z domu jakieś za dziesięć dziesiąta. Wyjazd miałem mieć na równo południe, a chciałem jak najwięcej czasu spędzić z Emmą. Poszedłem szybkim krokiem do restauracji. Wziąłem jedzenie szukałem czy przy stoliku gdzie siedzi moja ukochana. Niestety jej nie znalazłem więc usiadłem przy lepszym pierwszym stoliku. Może przyjdzie później? Niestety nie przyszła. Gdy po śniadaniu wróciłem do domu musiałem zacząć się pakować. Po spakowaniu wszystkich rzeczy do auta zaczeliśmy się żegnać. Było mi smutno wiedzieć, że spotkam się z tymi ludźmi dopiero za rok. Już wsiadałem do auta, gdy usłyszałem anielski głos.

-Adrien! Czekaj!- Wysiadłem z samochodu i przytuliła się do mnie Emma. Była taka... Taka... Nawet nie wiem jak to po prostu opisać. Po prostu była.

-Kocham cię.-szepnęła, żebym tylko ja ją usłyszał. Nie chciałem jej puszczać, ale tata zatrąbił, że musimy jechać.

- Ja też cię kocham.-Pocałowałem ją w czoło.- Obiecaj mi coś.

- Co tylko chcesz.

- Nie zapomnij o mnie i o tym co do siebie czujemy.

-Obiecuje.- Pocałowałem ją jeszcze raz w czoło. Wypuściłem ją z mojego uścisku. Wsiadłem do samochodu i odjechałem.

Perspektywa Emmy

Po odjechaniu Adriena chciało mi się płakać, ale próbowałam się powstrzymać. By nie zepsuć innym nastroju, wiedziałam, że będą się martwili o mnie. Oni byli dla mnie jak rodzina. Chwile później i ja wyjeżdżałam więc pożegnałam się ze wszystkimi i wsiadłam do samochodu, włożyłam do uszu słuchawki i już nie wytrzymałam i zaczęłam płakać.

Tydzień później

Minął już tydzień, a ja ani razu nie wyszłam z pokoju. Nic nie jem, nie pije, nie rozmawiam, tylko siedze na parapecie i patrze w to okno w nadziei, że Adrien przyjedzie chociaż wiem, że tak się nie stanie.

Rok później

Tak się ciesze. Niedługo kolejny wyjazd do Kościerzyny. Znowu go zobacze. Przez to moje rozmyślanie nie mogłam wogóle skupić się na lekcjach. Była już ostatnia lekcja i tylko wyczekiwałam na dzwonek. Po paru minut zadzwonił. Spakowałam się i wybiegłam z sali. Wróciłam do domu przywitałam się z tatą i już miałam iść do swojego pokoju...

-Emmo, muszę ci coś powiedzieć.

-Co się stało?

-Wiem jak bardzo czekałaś na wyjazd do Kościerzyny...

-Taak...?

-Niestety... W tym roku tego nie będzie.- Stałam tak kilka dobrych minut w szoku.

-C-co?!

- No niestety, firma nie ma środków na to. Ostatnio gorzej się sprzedaje towar.

Nie wytrzymałam. Pobiegłam do pokoju. Zamknęłam drzwi, padłam na łóżko i zaczęłam płakać. Po około dwóch godzinach zasnęłam z wyczerpania.

Moi rodzice próbowali mnie pocieszyć, ale nie wiedzieli dokładnie o co chodzi. Bo przecież nie wiedzieli, że Adi i ja się kochamy.

Młodzieńcza miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz