Rozdział 14

21 3 1
                                    

Dwa tygodnie później

Minęły już dwa tygodnie. Jakoś nic szczególnie sie nie działo. Chodziłam do szkoły i kilka razy spotkałam się z Adim poza szkołą. Chyba zaczęłam go lubić. Kilka razy zdarzyło się, że kogoś mi przypominał, ale nie mogłam sobie przypomnieć kogo.

Miałam teraz matematyke. Na tej lekcji siedze w trzeciej ławce od ściany z Niną. Jakoś lubie to miejsce. Natomiast Adi siedzi z Natem jego najlepszym kumplem z tego co wiem w pierwszej ławce w środkowym rzędzie. Zamyśliłam się, a patrzyłam na Adiego. Nagle on się odwrócił i wtem coś jakby zabłysło. Nie mogłam uwierzyć. Nim się spostrzegłam zadzwonił dzwonek oznajmiający przerwe.

- Nina możesz wziąść mój plecak. Ja musze załatwić jedną sprawe.

- Ok.... Emma wszystko dobrze? Zbladłaś strasznie.

- Tak, wszystko dobrze.- spóbowałam się uśmiechnąć, ale zamiast tego wyszedł mi jakiś grymas.

Poszłam do najbliższej łazienki. Odkręciłam kran i obmyłam twarz zimną wodą.

-Nie... T-to nie możliwe- mówiłam do siebie.- Przecież to nie możliwe. Emma! Popadasz już w paranoje.- Spoliczkowałam się lekko by wybić sobie tą myśl z głowy. Zadzwonił dzwonek. Na szczęście była to ostatnia lekcja. Niestety Biologia. Poszłam pod klase. Miałam fantastyczne wyczucie czasu, bo zaraz po mnie przyszła nasza nauczycielka.

Całą lekcje w myślach próbowałam wszystko złożyć w całość. Powoli wszystko stawało się jasne, tak jak puzzle. Dodawałam pokolei każdy szczegół i tuż po dzwonku oświeciło mnie. Niestety Adrien już wyszedł, więc spakowałam się tak szybko jak tylko mogłam i zaczęłam biec w strone drzwi wejściowych. W biegu jeszcze pożegnałam się z Niną i moją całą uwage zajmował On i droga by się nie przewrócić.

Nie znalazłam Adriena, ale postanowiłam spytać się Nata.

-Nat... Widziałeś Adriena?

- Tak na lekcji, ty z resztą też...

-Ale mi chodzi po lekcji...- Jak on lubi się ze mną droczyć.

- Eee... A tak, wyszedł jakieś 3 minuty temu.- Pokazał w kierunku bramy wejściowej.

- Dzięki. - rzuciłam i pobiegłam do bramy. Patrzyłam we wszystkie strony.

W końcu go znalazłam. Pobiegłam co sił w nogach omal się nie przewracając z pare razy. Gdy do niego dobiegłam stał do mnie tyłem. Objęłam go tak jakbym bała się, że to tylko sen i, że on zniknie.

Adi napiął mięśnie. Czułam to i też się nie dziwiłam. Ja bym zareagowała podobnie albo i gorzej. Szatyn obrócił się by zobaczyć kto go "napadł" i gdy tylko zobaczył, że to ja to jeszcze bardziej się zestresował. Staliśmy tak chwile w milczeniu, ale ją przerwałam.

- Nie wiem czy mnie pamiętasz... Nie wiem czy pamiętasz ale już tego nie czujesz... Nie wiem... Ale wiem, że mimo wszystko ja ci to powiem... Kocham cie! Kochałam, kocham i będe kochać.

Adrien nic nie mówił. Obawiałam się najgorszego.

Młodzieńcza miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz