Rozdział 19

30 3 1
                                    

Tata przez chwile stał jak słup. Obawiałam się najgorszego.

- kim on jest? Znam go? Jak się uczy? Ile ma lat? Znam jego rodziców?

- Yy...- wzięłam głęboki wdech i wydech by troche się uspokoić i dodać sobie odwagi.- Tym chłopakiem jest Adrien i tak znasz nawet bardzo dobrze. Uczy się dobrze nawet mi tłumaczy jak czegoś nie rozumiem. Ma tyle samo lat co ja i tak znasz jego rodziców.

- Adrien!- zawołałam go i po chwili już był obok mnie.

- Tato, Adi jest moim chłopakiem.

- C-co?!

- Tato...

- Nareszcie... Gośka! Wygrałem dawaj tą dyche!- I poszedł do mojej mamy.

- Jaką dyche?! Co wygrałeś?!

- No ten nasz zakład!

- Który?- Mój tata doszedł do mamy i od razu była cisza. Aaah... Muzyka dla moich uszu.

Ale przypomniałam sobie, że za mną stoi chłopak moich snów i na dodatek wszystko słyszał. ŻENADA!

Odwróciłam się do niego powoli.

- Przepraszam cie za moich rodziców. Są trochę... DZIWNI.

- Nie są dziwni tylko wyluzowani.- Chyba śmieszyła go ta cała sytuacja. No i dobrze.

- No. Chyba przyjął to o wiele lepiej niż myślałam.

- A ty mnie straszysz, że twój ojciec wiatrówką mnie potraktuje.

- No ale naprawde tak myślałam. Ciągle powtarzał jak tylko się dowie, że mam chłopaka i dowie się jak on się nazywa to wyciąga wiatrówke i moge pożegnać się z chłopakiem.

- To teraz skoro wszyscy wiedzą, to moge zrobić tak.- złączył nasze usta w pocałunku. Szczerze byłam troche zszokowana, ale oddałam pocałunek. Zarzuciłam moje ręce za jego szyje i bawiłam się jego włosami bo wiedziałam, że to lubi.

- Dzieciaki! Nie miziajcie się tam, tylko chodźcie do nas!- Krzyknęła moja ciocia Krystyna. - Zaraz będą pianki!- Poszliśmy do ogniska. Posiedzieliśmy chwile. Adriena wołał mój tata co troche mnie to zaniepokoiło, ale po chwili Adrien niósł moją gitarę.

- Zagraj z nami.

- N-niee.

- No dawaj.

- Eeh... Dobra. - Wzięłam głęboki wdech, żeby dodać sobie odwagi i uspokoić nerwy bo nie wiem czemu byłam bardzo zestresowana. Niektórzy grali na prowizorycznych bębnach, z kilka osób grało też na gitarze, a inni śpiewali.

Graliśmy tak dobre kilka godzin. Była świetna atmosfera i nikt nie chciał kończyć.

Było już późno i wszyscy rozchodzili się do swoich domów. Ja z rodzicami posprzątaliśmy wszystko i zaczęłam się szykować do spania. Byłam w pokoju by wziąść piżame. Nagle usłyszałam jakieś stukanie. Wydawało mi się, że się przesłyszałam więc nic sobie z tego nie robiłam. Po chwili znowu.

- Co jest?!- Ten dźwięk pochodził z balkonu. Poszłam tak wolno i niepewnie. Powoli otwieram balkon...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Młodzieńcza miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz