/6/

12.1K 744 506
                                    

Przez następny tydzień codziennie i za każdym razem czułem mentalną dziurę wywiercaną w mojej głowie przez Raffe. Jak widać dałem mu jasno do zrozumienia, że jeśli chce się ruchać to nie ze mną. Musiałem sobie znaleźć dziewczynę bo coś jest nie tak, że w nowym mieście się do mnie chłopak dostawia. Spadłem bardzo nisko. Nawet teraz krojąc paprykę zastanawiałem się nad tym wszystkim.

- Możesz przestać? - spytałem czując na sobie wzrok Raffy, mój ojciec pojechał gdzieś z jego i to my mieliśmy przygotować sobie jedzenie - Tak mnie nie zabijesz

- Skąd wiesz, próbowałeś? - syknął chłopak stojący obok mnie

- Nie wiem czy wiesz... - nie patrząc na niego wyciągnąłem gwałtownie nóż do góry tak, że był przy jego krtani, po czym spojrzałem na niego w pełni podirytowany -...ale strasznie mnie wkurwiasz

- Nie wiem czy wiesz... - Raffa wściekły pchnął mnie na blat tyłem, po czym nachylił się do mnie trzymając nóż pod moim gardłem, czułem jego oddech na swojej twarzy i rozwścieczone spojrzenie -...ale to ja jestem tu tym pokrzywdzonym

- Bo co? Bo nie dałem ci się zaliczyć? Błagam trochę dojrzałego zachowania w końcu jesteś starszy.

- Nie patrzę na ciebie jak na przedmiot zaliczenia.

- Ehm a ja to papież.

- Jak widać masz o sobie małe mniemanie skoro tak uważasz. No chyba, że już jakiś chłopak cię tak wykorzystał - zastanowił się opuszczając nóż i wracając do krojenia.

- Nie. Jestem. Gejem.

- Jesteś tylko o tym nie wiesz.

- Ciekawa teoria, ale nie trafna.

Głos otwieranych drzwi przerwał naszą rozmowę. Mój ojciec wszedł pierwszy niosąc w rękach siatkę z zakupami, za nim wszedł Sam. Mężczyzna miał czarne krótkie włosy oraz zielone oczy, był wysoki, ale nie nosił miana najwyższego w naszym gronie. Zaczęli rozpakowywać zakupy wesoło rozmawiając o ich ulubionej drużynie. Ja i Raffa słuchaliśmy tego z lekką irytacją. W końcu ile można nawijać o jednym i tym samym? Kiedy skończyliśmy przyrządzać kolację usiedliśmy wszyscy przy stole. Raffael i jego ojciec byli stałymi gośćmi w naszym domu, nie zdziwiłbym się nawet kiedy by tu zamieszkali.

- No a więc mamy dla was wieści - zaczął Sam w połowie posiłku.

- Pobieracie się? W końcu, bo to się stało męczące - powiedział na w pół żartem a poważnie Raffa.

- Nie tym razem - zaśmiał się mój ojciec a ja rozważałem ucieczkę od stołu. - Razem z Sam'em dostaliśmy awans i musimy wyjechać w sprawach służbowych już jutro

- Na ile? - spytałem bojąc się w jakim kierunku podąża ta rozmowa

- Tydzień tak mniej więcej - odparł Sam.

- Nie no gratuluje - wtrącił Raffa rozpromieniony. - Ale coś jest jeszcze tak?

- Otóż mamy do ciebie prośbę - odpowiedział mój tata. - Jak wiesz nie zostawię Michaela samego z powodu, że jest od niedawna w tym mieście i nie zostawię go samego w domu z powodu...pewnych wybryków jakie już miał okazje zrobić w takich sytuacjach. Możesz przez ten tydzień zamieszkać tutaj jako jego...opiekun?

- Jasne, będzie to dla mnie spora przyjemność - zgodził się chłopak z uśmiechem, który sprawiał, że dostałem gęsiej skórki.

- Cudownie - ucieszył się mój ojciec.

- Ale ja się nie zgadzam - wtrąciłem spanikowany i zły.

- Miki przecież wiesz, że zostawiać cię samego w domu równa się z jego stratą?

My Myself & He...|| YaoiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz