Moja głowa z hukiem opadła na ławkę a wzrok kilku uczniów spoczął na mnie. Wraz z powrotem do szkoły osłuchałem się kondolencji oraz wyżaleń Scotta na temat jakiejś dziewczyny, która nie chciała się przed nim rozebrać. Nie komentowałem tego, bo nawet nie widziałem logiki w tym aby jakkolwiek to komentować. Scott to był stan umysłu, go się nie dało zrozumieć. Jedynym plusem było to, że nauczyciele nie brali mnie do odpowiedzi ponieważ "przeszedłem trudne chwile", czy jakoś tak. Również w to nie wnikałem, nawet na to siły nie miałem. Scott trącił mnie ramieniem następnie rzucając na moją ławkę karteczkę.
- Nie wiem od kogo jest, ale miałem ci przekazać - szepnął następnie odwracając się z powrotem do tablicy.
Wzruszyłem ramionami, otwierając zgiętą na cztery części kartkę. Widniała na niej dosyć krótka wiadomość. Pismo było mi znane ale nie mogłem zweryfikować właściciela.
Jutro po 18 przy bramie szkolnej.
Rozejrzałem się po klasie ale nikt na mnie nie patrzył lub nie starał się nawiązać się kontaktu wzrokowego. Wszyscy byli skupieni na lekcji bądź spali. Tak, więc nie mogłem określić kto jest nadawcą tej jakże wiele wyjaśniającej wiadomości. Schowałem karteczkę do kieszeni bluzy, następnie starając się skupić na monologu nauczyciela o jakiś...kornikach? Jezu, ja naprawdę chyba obleje ten przedmiot.
Po skończonych zajęciach niecierpliwie patrzyłem na zegarek stwierdzając, że Raffael się spóźnia. Uparł się, że ma mnie odebrać i mam gówno do gadania w tej sytuacji. Kiedy w końcu odgłos klaksonu spowodował mój chwilowy zawał, pomaszerowałem do samochodu chłopaka. Co mnie zdziwiło kiedy usiadłem? Miał na sobie kitel lekarski oraz okulary? Nie przeciwsłoneczne ale korekcyjne. Tak z dnia na dzień mu się zepsuł wzrok? Już miałem otwierać usta w oczywistym zapytaniu, jednak jego lekko zirytowany głos od razu mi odpowiedział:
- Jakaś stara baba, dosłownie moher, nie chciał abym brał udział w jej badaniu bo byłem "za młody", więc ubrałem te okulary aby sprawić wrażenie poważniejszego.
Parsknąłem śmiechem przez co zasłużyłem sobie na jego jeszcze bardziej poirytowane spojrzenie. Jakby się w sumie przyjrzeć to rzeczywiście wyglądał poważniej, mogę rzec, że nawet jak doktor. Czarne włosy lekko opadały na szkła, lecz mimo tego wzrok przeszywających niebieskich oczu zdawał się bardziej doświadczony. Rysy twarzy też wydawały się jakoś inne ale nie potrafiłem tego wytłumaczyć. Po prostu wydawał się starszy, ale nie aż tak żeby móc powiedzieć, że od razu ma trzydzieści lat. Niewiarygodne ile okulary mogą zmienić w wyglądzie człowieka.
- Dodają ci charakteru - przyznałem w końcu, kiedy wyjeżdżaliśmy już z terenu szkoły.
- Czyli podobam ci się w nich? - spytał a kącik jego ust uniósł się lekko ku górze. Oho, chyba mu humor poprawiłem
- No ogólnie mi się podobasz, ale w nich jesteś bardziej...nie wiem jak to ująć, drapieżny? - powiedziałem niepewnie dalej nie mogąc znaleźć odpowiedniego słowa jednocześnie czując rumieńce pojawiające się na mojej twarzy. Czułem się trochę zażenowany swoimi słowami.
- Słucham dalej - zachęcał mnie chłopak a ja już byłem pewny, że wykopałem sobie grób. Jego uśmiech był o wiele szerszy niż wcześniej a dosłownie wokół niego panowała aura szczęścia.
- Skup się lepiej na drodze - burknąłem mając już dość tej rozmowy.
- Porozmawiamy w domu. Najlepiej w łóżku.
Spaliłem buraka na jego słowa a chęć mordu natychmiast pojawiła się w moim umyśle. Wsłuchiwałem się w piosenki, które leciały w radiu jednocześnie zastanawiając się kto może chcieć się ze mną spotkać. Komuś ewidentnie zależało na anonimowości, ale przecież po co? Zawsze można było do mnie podejść i zagadać tym bardziej, że na pewno była to jakaś osoba z mojej klasy. Pokręciłem głową do swoich myśli stwierdzając, że dowiem się wszystkiego jak już będę na miejscu. Wątpiłem w jakąś cichą wielbicielkę czy bandytę chcącego pobić mnie na śmierć i okraść. Poza tym pod budynkiem szkoły zawsze było bezpiecznie, więc nie miałem się czego bać.
- Miki wychodzimy - dłoń Raffaela pojawiła się przed moimi oczami żywo machając. - Jesteśmy na miejscu
Otrząsnąłem się z chwilowego zamyślenia, kiwając głową. Wysiadłem z samochodu a chłopak razem ze mną. W domu o dziwo nikogo nie było, więc cisza panowała dosłownie wszędzie. Ręka Raffy trafiła na moją czuprynę wykonując powolne ruchy przez co przez chwilę poczułem się jak pies, mimo że było to dosyć przyjemne uczucie.
- Jesteś głodny? - spytałem kiedy jego dłoń w końcu przestała molestować moje włosy
- Nie - pokręcił głową aby następnie zacząć kierować się na schody. - Jak ty jesteś to coś zjedz, będę czekał u ciebie w pokoju.
Następnie czarnowłosy udał się do mojego pokoju, a ja do kuchni. Nie miałem pomysłu na żadne wyszukane danie, więc po prostu na szybko zjadłem płatki z mlekiem. Mogłem oczywiście zjeść w pokoju, ale jakoś mi się tam nie śpieszyło. Kocha to poczeka, bez łaski. Kiedy zjadłem, powolnym krokiem skierowałem się na górę. Raffael leżał rozwalony na moim łóżku obrócony do mnie przodem. Padłem obok niego zgarniając sobie poduszkę do której się przytuliłem.
- A ja to co? - powiedział urażony biorąc ode mnie moją poduszkę i rzucając ją w nasze nogi. Przysunął się się do mnie a jego ramiona objęły moje ciało.
- A ty to ty - wymruczałem przymykając swoje oczy.
Usłyszałem tylko prychnięcie z jego ust. Poczułem jak Raffael się rusza na materacu aby następnie poczuć jego usta na swojej szyi. Nie reagowałem po prostu dalej leżąc. Mokre pocałunki jakie fundował mi chłopak, zaczęły kierować się coraz wyżej. Jego dłoń dostała się pod materiał mojej koszulki unosząc ją niewiele, jego zimne palce ślizgały się po moim brzuchu co poskutkowało dreszczem na moim ciele. Kiedy jego usta zetknęły się z moimi wciągnąłem gwałtownie powietrze, pocałunek był bardzo długi, namiętny ale jednocześnie czuły. Wplątałem swoje palce w jego włosy chcąc tym przyciągnąć go do siebie jeszcze bliżej niż przed chwilą. Jego język plątał się z tym moim drażniąc nieraz podniebienie. Wydawało mi się, że czas zaczął o wiele wolniej płynąć. Kiedy Raffa ściągał moją koszulkę, zmuszeni byliśmy przerwać nasz pocałunek co jak widać nam obu nie odpowiadało. Czarnowłosy usiadł na mnie okrakiem aby następnie wznowić pocałunek. Przez całą tą chwilę czułem jak wszystkie otaczające mnie smutki po prostu nie istnieją. W tamtej chwili żyłem tylko świadomością, że jego usta dotykają mojej skóry.
- Dotykaj mnie - szepnąłem kiedy jego usta ponownie odsunęły się od moich. Miałem w dupie jak to mogło zabrzmieć, co Raffa sobie o mnie pomyśli czy do czego to doprowadzi. Chciałem go poczuć, tak cholernie potrzebowałem bliskości z nim.
-------
Dobra 1 informacja i 1 pytanie:
- Myślę, że zakończę odpowiadanie do 3 rozdziałów, lubię je bardzo ale czuje, że pisze je na siłę a historia Michaela i Raffy na tyle się rozwinęła, że mogę spokojnie dać im spokój (a niech chłopaki żyją własnym życiem).
- Jednak nie chce rezygnować z pisania yaoi, stąd pytanie do was. Przypadnie wam do gustu kolejna gejoza o tematyce diabeł x anioł? Mam już ogólny zamysł i nawet kilka rozdziałów! Byłabym wdzięczna za odpowiedzi bo to dla mnie ważne i będę wiedziała co dalej robić. Jeśli tak to opis dam w następnym rozdziale.Buziaki kochani i do następnego!
CZYTASZ
My Myself & He...|| Yaoi
RomantizmMichael po tragicznych wydarzeniach związanych ze swoją matką jest zmuszony zamieszkać w raz z ojcem na drugim końcu stanów. Tam poznaje Raffaela, syna przyjaciela jego ojca, który staje się niemal jego codziennością. Chłopak już po pierwszym spotka...