/18/

10.2K 676 653
                                    

Zaciskałem kurczowo palce starając się uspokoić oddech. Było już po pogrzebie a ja siedziałem w pokoju, który niegdyś należał do mojej mamy. Sam, tata oraz Raffa byli w kuchni i przyrządzali kolację. To było miłe ze strony Raffalea i jego ojca, że postanowili z nami być dopóki nie załatwimy wszystkich spraw. W ręce trzymałem stare zdjęcie umieszczone w drewnianej ramce. Miałem na nim sześć lat i razem z matką i ojcem wesoło uśmiechaliśmy się do obiektywu. To jeszcze było przed ich rozwodem, przed chorobą matki. Westchnąłem chowając zdjęcie do pudełka, które miałem wziąć ze sobą do domu ojca. Pukanie do drzwi zmusiło mnie do zakończenia nostalgicznych myśli.

- Kolacja gotowa - powiedział Raffa wchodząc do pokoju. Był jakiś niemrawy i unikał mojego wzorku. Zbierał się aby coś powiedzieć, więc cierpliwie czekałem. Dopiero po chwili podszedł do mnie tak, że czułem na sobie jego oddech. Spojrzał na mnie aby po wdechu i wydechu powiedzieć. - Tata chce abyś udał się do psychologa. Dużo przeszedłeś i boi się o ciebie.

- No chyba go coś boli - warknąłem podnosząc z pułki kolejne zdjęcie. Jak widać matka chciała abyśmy byli pełną rodziną. Odwróciłem się do Raffy patrząc mu uważnie w oczy. - A ty co o tym myślisz?

- Rozumiem, że przechodzisz żałobę.

Skinąłem głową zatracając się w swoich myślach. Wysłuchałem dzisiaj tyle kondolencji, że nawet nie miałem siły ich rozpamiętywać. Przymknąłem oczy opierając swoją głowę na klatce piersiowej Raffaela. Ten niemal automatycznie objął mnie przez co poczułem się bezpieczniej.

- Chodźmy na obiad - mruknąłem następnie odrywając się od niego i kierując do schodów.

Sam i mój ojciec przy kolacji starali się rozweselać atmosferę. Nawet kilka razy zaśmiałem się czym zasłużyłem sobie na wzrok pełen ulgi od taty. Czując na swoim udzie czyjąś dłoń nieznacznie podskoczyłem w miejscu. Nikt tego nie zauważył oprócz Raffy, któremu kącik ust nieznacznie się podniósł. Siedzieliśmy obok siebie a nasi ojcowie zaczęli żywo omawiać jakiś mecz. Czując jak jego ręka przesuwa się coraz wyżej, moja stopa mocno nadepnęła na jego. Ten tylko lekko zmienił pozycję cofając swoje nogi. Spojrzałem na niego zły, cholera co jak nasi rodzice zauważą? On w ogóle nie myślał. Zacisnął swoje palce ponownie sunąć dłonią jeszcze wyżej. Kiedy chciałem odsunąć krzesło, uniemożliwił mi to zakładając stopę za odnóże krzesła. Sam Raffa przesunął swoje siedzenie bliżej mnie zaczynając mówić coś o swoich studiach. Z perspektywy rodziców, po prostu rozmawialiśmy zawzięcie na jakiś temat. Następnie poczułem jak jego dłoń z lekkim naciskiem przejeżdża po moim kroczu. Ręką zakryłem swoje usta aby nie wydał się z nich żaden niepokojący dźwięk. Jeszcze brakowało, aby to ktoś usłyszał. I weź się potem tłumacz ojcu czemu jęczysz nad kotletem.

- Do cholery przestań - szepnąłem do niego, ponownie starając się odsunąć.

- A czy ja coś robię? - spytał z kpiącym uśmieszkiem ponawiając swój ruch

Skuliłem się lekko nabierając głęboki wdech. Gdyby moje spojrzenie mogło zabijać to Raffa by już nie żył. W myślach wyklinałem go już chyba z tysiąc razy.

- Do cholery jasnej jak chcesz to robić to zróbmy to w sypialni a nie przy nich - warknąłem cicho.

Raffa zamilkł patrząc na mnie z lekkim zdziwieniem. O cholera, powiedziałem to? Chłopak zerwał się z miejsca biorąc nasze talerze do zlewu. Następnie podbiegł do mnie i pociągnął za koszulkę zmuszając do wstania. Powiedział coś do mężczyzn a następnie szybkim krokiem zaczęliśmy się kierować do mojego pokoju. Kiedy drzwi za mną się zatrzasnęły, uniosłem dłonie w geście obronnym.

- Ej wiesz, ja żartowałem. Może oglądniemy coś? Nie wiem, Nemo? - spytałem głupio

- Obejrzymy jutro - zaśmiał się.

Jego usta naparły na moje a ja czułem jak się uśmiecha. Objąłem jego szyję przyciągając do siebie. Czułem jego zęby zahaczające o moją dolną wargę. Pchnął mnie na łóżko nachylając się nade mną. Mój oddech był szybki, nie mogłem się uspokoić. Odsunąłem się lekko kiedy ten ściągał swoją koszulę zostawiając ją następnie na łóżku. Jak jeszcze tu mieszkałem to zawsze myślałem, że w przyszłości przyprowadzę tu jakąś laskę a nie faceta. Położyłem się całym ciałem na łóżku. Usta Raffy zaczęły jeździć po mojej szyi. Odchyliłem lekko głowę dając mu więcej miejsca. Co jak co ale to było kurwesko przyjemne. Myślałem, że palnę go w łeb kiedy zaczął zasysać się na mojej szyi tworząc tym samym malinki. Jak ja to niby potem zakryje? Jego dłonie zakradły się pod moją koszulę a czując jego zimne palce, lekko zadrżałem.

- O Boże moje oczy - głos mojego ojca sparaliżował mnie jak nic innego dotąd.

Dosłownie ułamek sekundy widziałem zarys mojego taty w drzwiach, które szybko zatrzasnął. Podniosłem się przez co o mało nie zderzyłem się z Raffą głowami. Moje serce zaczęło bić jeszcze szybciej a oczy się zaszkliły. On to widział. Widział jak się całujemy. Co on sobie musiał pomyśleć? Patrzyłem to na Raffę to na drzwi. Mam do niebo pójść? Ale jak ja mu spojrzę w oczy? Musiałem się nad tym zastanowić.

- Michael... - zaczął chłopak.

- Chicho! - powiedziałem zdobywając się na w miarę łagodny ton głosu - Muszę pomyśleć.

Raffa ubrał swoją koszulkę czekając na to co powiem. Okay nie ma co odwlekać. Lepiej mu to wyjaśnić niż czekać na jego teorię. Ojciec lubi Raffę a Sam lubi mnie. Może nie będzie tak źle? Właśnie...może.

- Dobra idziemy do nich - powiedziałem wstając z łóżka.

- W końcu - uśmiechnął się lekko podążając za mną.

- Nie wiem z czego tu się cieszyć.

- Przecież nas nie zlinczują.

- Zaraz ja cię zlinczuje - powoli powiedziałem każde słowo a kiedy znaleźliśmy się w salonie, nasi ojcowie już czekali. Widząc nas zamilkli a ja żałowałem, że jednak postanowiłem z nimi porozmawiać. - Hej?

- Michael prosto z mostu - odparł mój ojciec a ja modliłem się w myślach. Nie wiedziałem czy jest na mnie zły bo jego głos nie naprowadził mnie na żadne emocje. Wziąłem wdech nie będąc pewny co ja właściwie mam mu powiedzieć. Czułem na sobie wzrok wszystkich co z pewnością mi nie pomagało. Liczyłem na cud z nieba.

- Jesteśmy razem od jakiegoś czasu - wyprzedził mnie Raffa a jego słowa zawisły w powietrzu.

Patrzyłem po kolei na Raffę, Sama oraz ojca. No dobra niech ktoś coś powie bo w tamtej chwili jakoś nikt niczego nie skomentował. Może są tak źli, że nawet nie wiedzą jak mają nas ukarać. Chciałbym być teraz w umyśle mojego ojca aby dowiedzieć się czegokolwiek.

- Tato? - spytałem w końcu przerywając tą koszmarną ciszę. - Żyjesz?

- A wygląda jakbym nie żył? - parsknął śmiechem a Sam razem z nim

- To może coś powiesz coś na ten temat? - lekka nadzieja w moim głosie wręcz błagała o odpowiedź

- No cóż nie będę dziadkiem - wzruszył ramionami.

- I co? Tylko tyle? - otworzyłem oczy szeroko ze zdziwienia

- A co, pobić cię mam? - po raz kolejny się zaśmiał

- A ty, tato? - tym razem spytał Raffa. Był nadzwyczaj obojętny

- A ja to muszę przemyśleć - stwierdził Sam. - A teraz chce się napić

Tata szybko podchwycił temat idąc po jakąś flaszkę. Mruknąłem tylko, żeby się zbytnio nie upijali. W końcu jutro mieliśmy plan wyjeżdżać. Raffa po raz kolejny tego dnia pociągnął mnie aby zaczął za nim iść. Będąc na schodach parsknął śmiechem. Spojrzałem na niego pytająco a ten widząc to, powiedział:

- Teraz możemy na legalu uprawiać seks.

My Myself & He...|| YaoiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz