/4/

13.3K 916 405
                                    

Przetwarzałem tą informację dalej nie mogąc jej zaakceptować. Ten genialny student medycyny to nikt inny jak ten zboczony-sadysta Raffael Sky, którego miałem ochotę zabić? Chłopak po chwili zdumienia zdawał się wszystko sobie poukładać w głowię. Przejrzał ostatni raz moją kartotekę, po czym niedbale rzucił ją na stół i obrócił się do mnie chwytając za bandaż znajdujący się na ręce.

- Co ty robisz? - warknąłem odsuwając się od niego jak poparzony

- Mam się zająć twoimi ranami tak? Przez bandaże tego nie zrobię, nie jestem magikiem - odparł zirytowany, próbując ponowie mnie złapać za bandaż jednak ja ponowie się odsunąłem. - Słuchaj wiem, że takie otarcia nie wyglądają za dobrze i bolą, ale jeśli chcesz żeby jak najszybciej zniknęły to muszę je obejrzeć.

- Ale to nie o to chodzi - broniłem się trafiając na kraniec łóżka co powstrzymało mnie przed dalszą ewakuacją. Czułem stres ogarniający całe moje ciało.

- Może chodzi o to, że nie chcesz mi się pokazać półnagi? - uśmiechnął się przebiegle ponownie łapiąc za skrawek materiału na co ja próbowałem się wycofać ale zostałem popchnięty na łóżko a Raffael wykorzystał to i usiadł na mnie...znowu

- Złaź ze mnie, tak się nie zachowuje lekarz! - upomniałem go myśląc nad tym jak się ode niego ewakuować

- Jestem na studiach, więc w pełni lekarzem to ja nie jestem a teraz pozwól mi rozwiązać te bandaże bo zdaje się, że w półce za mną znajduje coś na znieczulenie i jak będziesz dalej się tak zachowywał to wbije ci tą strzykawkę w rękę.

Na jego słowa spanikowałem jeszcze bardziej. Nienawidzę igieł, po prostu się ich panicznie boje. Jednak Raffael widząc moją determinację do ucieczki jeszcze mocniej mnie przyszpilił do łóżka i zaczął zdejmować moje bandaże dość brutalnie i szybko. Nawet nie patrzył na rany obawiając się mojej ucieczki, szybko wstał i poderwał mnie do pionu zajmując się za bandaże na brzuchu i klatce piersiowej. Kiedy skończył spojrzał na mnie lekko zmęczony walką jednak szybko na jego twarzy wymalowało się przerażenie. Z dokładnością obserwował moje ręce poznaczone całe w mniejszych lub większych bliznach o dość gwałtownych wzorach niektóre zszyte i podrażnione. Brzuch wyglądał podobnie jednak tam rany były w gorszym stanie tak samo jak plecy jednak wyznaczone pojedynczymi siniakami.

- To nie są rany z ramp - powiedział przerażony uświadamiając sobie moje kłamstwo. - To są rany zadane nożem lub jakimś wyjątkowo ostrym szkłem. Ktoś ci to zrobił? Ty to sobie zrobiłeś?!

W tej chwili wydawało mi się, że człowiek przede mną jest tym którego nie znam. Jego twarz wymalowana była w zmartwieniu i przerażeniu jak i złości. Jego ręce trzymające mój nadgarstek zaciskały się non stop jakby to go miało powstrzymać od wybuchu.

- To nie ja - odparłem wykończony dzisiejszym dniem jak i walką zaistniałej przed chwilą.

- To kto? Znęcali się nad tobą w szkole? Dlatego się przeprowadziłeś? Michael odpowiadaj!

Kolejne kłamstwa miały jakiś sens? Zrezygnowany patrzyłem w podłogę walcząc z samym sobą. Wiem, że te rany wyglądały koszmarnie, wyglądały jakby były robione z nienawiści dlatego każdy kto je zobaczy będzie miał podejrzenia, że zostały zrobione umyślnie. Tej myśli nie mogłem znieść tym bardziej, że znałem prawdę.

- To moja mama - wyszeptałem lekko roztrzęsionym głosem.

- Że co? - spytał zszokowany uważnie przyglądając mi się szeroko otwartymi oczami

- Moja mama ma problemy psychiczne okej?! Jej ostatni wybuch skończył się tym, że zostałem prawie zakatowany przez nią butelką. Rozumiesz? Przez własną matkę. Dlatego się musiałem przeprowadzić. Sąd odebrał jej prawa na czas leczenia i musiałem zamieszkać z tatą.

My Myself & He...|| YaoiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz