Chapter Thirteen.

2.3K 150 23
                                    

13. Let's do it more often.

Kiedy wychodzimy z samochodu nie widzę nic nadzwyczajnego. Zaparkowaliśmy na małym parkingu, obok lasu, na którym nie było żywej duszy. Z lekkim niepokojem odpięłam pas i niezdarnie, wygramoliłam się z auta. Ryan zrobił to samo co ja, tylko trochę mniej niezdarnie. Obszedł samochód dookoła, tym samym stając obok mnie i z lekkim uśmiechem podał mi rękę. Ochoczo ją przyjęłam i razem z nim ruszyłam, zabłoconą, wąską ścieżką, prowadzącą przez las.

- Dokąd idziemy? - zapytałam, podnosząc głowę do góry, aby zobaczyć twarz, tego olbrzyma.

- Na spacer - powiedział - przecież miałaś ochotę.

To prawda, chciałam wyjść razem z nim, aby się przejść, ale nie koniecznie jadąc, po to, kilkanaście mil.

- W tym lesie, jesienią jest bardzo ładnie - wyjaśnił - kiedy byłem mały uwielbiałem przyjeżdżać tu z rodzicami.

Pokiwałam głową, ciesząc się, że odkryłam kolejną rzecz, dotyczącą tego mężczyzny. Byłam naprawdę szczęśliwa, że chłopak, chce pokazać mi miejsce, do którego ma jakiś sentyment. Ja zaprowadziłam go tam, gdzie uwielbiam przebywać, a teraz on zrobi to samo.

- Nie rozumiem dlaczego mówiłeś, że nie widziałeś pięknych miejsc - powiedziałam, kiedy weszliśmy w głąb lasu.

Ryan wzruszył ramionami, co mogłam poczuć, nie patrząc na niego, ponieważ nadal trzymałam go za dłoń. Z każdym krokiem odkrywałam, coraz to nowsze, spektakularne widoki. Niby zwykła jesień, a była taka magiczna.

- Kiedyś chciałam studiować sztukę - wyznałam - Nie wiem dlaczego ci to mówię - dodałam niemal od razu.

- W porządku, chętnie cię posłucham - powiedział i pociągnął mnie na ziemię, przez co oboje upadliśmy.

- Co ty robisz?! - wykrzyknęłam, ale tak naprawdę nie byłam zła, wątpię, że potrafiłam się wtedy na niego złościć.

- Nie ma tu ławek, a ja miałem ochotę usiąść - wyjaśnił, śmiejąc się.

Pokiwałam głową i teatralnie złapałam się za serce.

- Ach tak rozumiem i współczuję twoim biednym, starym nogom - powiedziałam z sarkazmem, w myślach przywracając oczami.

- Sugerujesz, że jestem stary? - udał oburzonego i żartobliwie uderzył mnie w ramie.

Chociaż nie nazwałabym tego nawet uderzeniem, ze względu na to, że ledwo to poczułam, mogę powiedzieć, że to było raczej szturchniecie.

- Ahh tak - wydęłam wargi - skoro ja jestem dzieckiem, to ty staruszkiem.

- Ahh tak? - powtórzył po mnie, a po chwili znalazł się, nade mną.

Spojrzałam na niego lekko zdezorientowana. Teraz ja leżała w stercie liści, a on patrzył na mnie z góry. Nie wiedziałam o co mu chodzi, ale po chwili się zorientowałam, a raczej to poczułam...
Ryan zaczął mnie łaskotać, a ja muszę przyznać, że mam je prawie wszędzie. W dodatku, mężczyzna potrafił robić to naprawdę dobrze.

- Przestań - wysapałam, z trudem powstrzymując śmiech.

Niestety nie na długo i już po chwili można było usłyszeć to jak głośno chichoczę. Nieustannie próbowałam odsunąć od siebie Ryana, ale on ważył chyba z tonę! I w dodatku, chyba nie miał ochoty ze mnie zejść.

It was a mistake ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz