Rozdział XXXVI

2.1K 161 5
                                    

Aria :

Przesłuchanie Dzikich odbywa się w dawnej Sali Tortur w podziemiach Zamku. Przede mną klęczą ledwo już przytomni więźniowie. Po mojej prawej dłoni, która teraz jest na wpół przemieniona w Wilczą łapę z ostrymi pazurami, ścieka ich purpurowa krew. Nikt z obecnych obserwatorów nie kwestionuje mojej metody przesłuchania. Wszyscy skrywają się w mrocznych, ciemnych i wilgotnych kątach pomieszczenia. Do moich uszu docierają tylko ich nadzwyczaj spokojne oddechy i bicia serc. Do moich nozdrzy dociera metaliczny zapach krwi wrogów. Zaciągam się nim. Teraz jestem we władaniu swojej Wilczej natury. Dzikie instynkty pozwalają mi posunąć się dalej niżeli Ludzka część mnie. Chwytam za włosy Dzikiego, który zaatakował nas w Lesie i odchylam jego spuszczoną głowę do tyłu, by spojrzał mi w oczy i pytam po raz kolejny..

-Gdzie przebywa Demon Magii, który was opętał?

Dziki wybucha szyderczym śmiechem.

-Myślisz Suko, że Ci powiem?! Twoje tortury nie robią na mnie wrażenie.- oznajmia

Patrzę w jego zimne i przepełnione nienawiścią oczy, wiedząc co muszę zrobić.

-Pożegnaj się z tym Światem, bo w tym życiu już go nie zobaczysz.

Jednym szybkim ruchem wbijam pazury w jego ciało i chwytam za jeszcze bijące serce. W oczach Dzikiego dostrzegam niedowierzanie i przebłysk strachu. Niestety na okazanie skruchy jest już za późno. Ściskam jakże ważny organ życia i wyrywam go z ciała więźnia. Przez jedną sekundę czuję w ręce ostatnie bicie serca, które umiera razem ze swoim właścicielem. Dziki, który zaatakował Przedstawicieli Rodów widząc co stało się z jego pobratymcem, zaczyna odpowiadać na pytanie, które wcześniej zadałam..

-Nie jesteśmy opętani przez Demona Magii.

Zwracam swój wzrok ku niemu pytając..

-Walczycie przeciwko Koronie z własnej woli?

-Poniekąd.. - odpowiada

Moja cierpliwość pomału się wyczerpuje. Podchodzę do więźnia i zaciskam na jego gardle swoje Wilcze pazury. Z mojego gardła wydobywa się cichy warkot. Mam ochotę rozerwać tą kupę bezużytecznego stworzenia na drobne kawałki.

-Przyprowadzić trzeciego Dzikiego.

Ten rozkaz kieruję do Strażnika stojącego przy drzwiach. Natomiast do tego, którego trzymam za
gardło, mówię…

-Staniesz się przykładem.

Widząc, że Dziki chce coś powiedzieć poluźniam uścisk.

-Co masz na myśli? - charczy

Uśmiecham się do niego mówiąc..

-Za chwilę się przekonasz.

Sekundę później Strażnik wprowadza Trzeciego Dzikiego, który zaatakował Wioskę Zwiadowców. Ten Dziki, to jeszcze dziecko. Teraz zademonstruję mu co może go za chwilę spotkać jeżeli nie będzie współpracował. Widzę, że sam widok tego, którego przed chwilą pozbawiłam życia wywarł już odpowiednią reakcję, ale chcę się upewnić, że ten Szczeniak dobrze zrozumie powagę sytuacji.

-Nie wolno Ci zamknąć oczu. Rozumiesz?!

Młody kiwa głową, że rozumie, a ja przystępuje do pokazu. Przemieniam drugą dłoń w pół Wilczą. Uwalniam z uścisku gardło więźnia, a następnie staję za nim i rozrywam sznur, którym miał związane nadgarstki. Dziki natychmiast podnosi się z kolan i odwraca ku mnie. Podejmuje wyzwanie i przypuszcza na mnie atak. Spodziewając się tego odpieram go bardzo skutecznie. Tamten działa bez zastanowienia w dzikim szale. Ja jestem chłodna i opanowana. Robię szybki unik i chwytam wroga za rękę wykręcając ją do tyłu. Przyciągam przeciwnika do siebie i ponownie zaciskam pazury na jego gardle. Próbuje się wyrwać, ale nie ma dość siły po wcześniejszych torturach. Jest mocno osłabiony, za to zaś ja wręcz przeciwnie. Patrząc prosto w oczy Młodemu Dzikiemu, upewniając się, że patrzy, powoli przebijam pazurami skórę szyi i wbijam je w krtań tego, którego trzymam. Dostrzegam, że młody odwraca głowę i warczę ostrzegawczo..

-Nie! Patrz.

Strażnik przytrzymuje mu ją, a ja na jego oczach rozrywam gardło drugiego Dzikiego. Tryska krew. Puszczam ciało, które z głuchy dźwiękiem opada na zimną, kamienną posadzkę. Wokół niego tworzy się dywan krwi, która podpływa do stóp młodego. Z lekkim uśmiechem na twarzy pytam się go…

-Będziesz współpracował?

Ten patrzy na mnie z przerażeniem wiedząc, że nie zawaham się zabić i jego jeżeli tego nie uczyni.

-Będę. Powiem wszystko co wiem.

-Świetnie. Tylko pamiętaj, że nie gwarantuje Ci to tego, że przeżyjesz. - tłumaczę

Młody Dziki przełyka nerwowo ślinę.

-Rozumiem. - mówi

Na tym moja rola się kończy. Dalej przesłuchanie poprowadzi Liam. Wychodzę z dawnej Sali Tortur i kieruję się ku powierzchni. Oddychamy coraz ciężej. Czuję potrzebę przemiany. Wychodzę na Dziedziniec przed Zamkiem i upadam na kolana. Zaczynam się przemieniać. Gdy czuję uścisk na ramieniu prawie jestem już w Wilczej postaci. To Lisa. Stoi obok mnie patrząc na mnie wzrokiem zrozumienia. Po chwili Ona też ulega przemianie. Biała Królowa Wilków i Srebrna Wilczyca z Ludzi ruszają na polowanie. Obie poznałyśmy cenę jaką płaci się za pozwolenie przejęcia nad sobą pełnej kontroli przez Wilka, który jest w nas. Obie, to akceptujemy gdyż ta dzikość jest częścią nas. Daje nam siłę na przetrwanie. Biegniemy do Lasu Dzikich. Ten kto spróbuje nas zaatakować sam zginie..

_

Liam :

Gdy Aria wyszła, stanąłem przed Młodym Dzikim. Chwilę mu się przyglądałem. Krótkie jasne włosy, szare oczy, dość wiotka sylwetka. Czemu stał się Dzikim? Co skłoniło go do odcięcia się od swojego Ludzkiego “ja”? A przede wszystkim, dlaczego ugiął się przed Demonem Magii? Za chwilę się tego dowiem..

Saga Wilków : Próba Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz